Wisła chciała dobrze, ale nie dość dobrze
Po jesiennym zmiażdżeniu Wisły w Warszawie (7:0); po tym, jak Legia całkiem nieźle weszła w rundę powirusową; po tym, jak wiedzieliśmy z jakimi absencjami kadrowymi musi radzić sobie "Biała Gwiazda" - po tym wszystkim nikt nie miał wielkich oczekiwań w stosunku do krakowskiej ekipy. No i słusznie, bo dostali buły, ale trzeba powiedzieć, że przez godzinę było dobrze!
Już za tydzień spotkanie Bayern Monachium vs Borussia Moenchengladbach! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem.| Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
- Wisła: Buchalik - Burliga (81. Kuveljić), Klemenz, Janicki, Hebert - Szot, Basha - Boguski, Żukow, Błaszczykowski - Tupta (65. Carlos)
- Legia: Majecki - Vesović, Jędrzejczyk, Lewczuk, Karbownik - Antolić, Martins (46. Cholewiak) - Luquinhas (74. Rocha), Gwilia, Wszołek - Pekhart (85. Wieteska)
Trener Aleksandar Vuković na przedmeczowej konferencji mówił, że od momentu, gdy wprowadził się do Warszawy (a było to dość dawno), dla niego największym klasykiem jest mecz z Wisłą Kraków. To właśnie te starcie emocjonują legijnego szkoleniowca najbardziej i w sumie nic dziwnego - w XXI. wieku te drużyny odcisnęły na polskiej lidze chyba największe piętno - obok Korony Kielce. W każdym razie faworyt był dzisiaj oczywisty, była nim oczywiście Legia, ale w mecz lepiej weszli gospodarze spod znaku pięcioramiennej gwiazdy. Zdziwieni?
Mimo nieco rozpaczliwego zestawienia defensywy Wisła broniła skutecznie. "Wojskowi" byli bardzo niedokładni i jako tako nie stwarzali prawdziwie poważnego zagrożenia pod bramką Michała Buchalika. Okej, były tam próby Waleriana Gwilii czy Luquinhasa, ale ogólnie rzecz ujmując to gospodarze robili więcej szumu, no i najważniejsze - to oni wyszli na prowadzenie! Niezły szok był, gdy Łukasz Burglia ze stoickim spokojem, wewnętrzną częścią stopy, niczym Robert Lewandowski w starciu z jakimś Augsburgiem, umieścił piłkę w siatce, przy długim słupku. Wisła dyktowała przyjezdnym trudne warunki i można było ją w pełni zasłużenie chwalić. Nie była to może Barcelona Pepa Guardioli, ale jak na spotkanie ekipy walczącej o utrzymanie i mocnego lidera wiślacy spisywali się serio zadowalająco.
Tragedia.Męczenie buły.Gra na jedno kopyto. Zero jakiegoś zaskoczenia. Typowa Legia po wznowieniu rozgrywek. No nic. Czekamy aż „odpalą”. Dopiero 3 mecz 😉#WISLEG pic.twitter.com/1BSRnmFESg
— Konrad Łacheta (@Konradinho86) June 7, 2020
Niech Pan zapyta bramkarza, niech Pan zapyta Janickiego, niech Pan zapyta tych innych kurwa chłopaków...
— Juliusz Słaboński (@RocknRollStar8) June 7, 2020
Legia zasłużenie proszę Pana, bo my nie umiemy grać w piłkę i ta liga nam się nie należała, dziękuję.
Wszystko wyglądało dobrze aż do 57. minuty. Wtedy to na lewej stronie urwał się rezerwowy Mateusz Cholewiak, który dograł mocno w pole karne, gdzie stopę dołożył Tomas Pekhart. I to był niestety moment, w którym "Biała Gwiazda" przestała świecić swoim dzisiejszym blaskiem. Piłkarzom z Reymonta zaczęło brakować pary, a Legia na luziku dołożyła jeszcze do tego wszystkiego dwa kolejne trafienia - Pekhart głową, Gwilia mini lobikiem po kontrze. Wisła chciała jeszcze potem łapać oddech, gdy do bramki trafił Lukas Klemenz, sęk w tym, że chwilę wcześniej ręką pomagał sobie Hebert i trafienie zostało anulowane. Pod koniec krakowianie próbowali jeszcze ugryźć warszawiaków, ale to był już tylko ostatni krzyk słońca zachodzącego nad horyzontem. Na nieszczęście gospodarzy, mecz trwa 90 minut, a dzisiaj sił starczyło Wiśle tylko na 2/3 spotkania. Oddajemy głos do 1. ligi?
Drugi mecz z rzędu Wisła bez tlenu
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) June 7, 2020