Wisła pożegnała legendy, młodzież pociągnęła Koronę
To jest już koniec - sezon 2019/20 grupy spadkowej oficjalnie dojechał na przystanek końcowy. Na nim nie zastaliśmy jednak niespodzianek i wszystko przebiegło zgodnie z planem. Marcin Wasilewski oraz Paweł Brożek, dla których spotkanie z Arką było ostatnim w barwach "Białej Gwiazdy", pożegnali się w smutnych nastrojach. ŁKS nie zdołał odzyskać honoru. Zagłębie pokazało zaś, że w przyszłym sezonie może być czarnym koniem rozgrywek. Te rozpoczną się już za niespełna miesiąc - tymczasem podsumujmy ostatnią kolejkę z udziałem ekip od kilkunastu dni walczących o przysłowiową pietruszkę.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Wisła Kraków 0:1 Arka Gdynia (41' Zawada)
W Kielcach pożegnali się z 1/3 zespołu. Zabrze ze łzami w oczach żegnało legendę w postaci Igora Angulo. Pod Wawelem swoje ostatnie spotkanie w szeregach "Białej Gwiazdy" rozegrali Paweł Brożek oraz Marcin Wasilewski. Obaj przy Reymonta zameldowali się po przerwie. Obaj pokrótce przyczynili się do porażki swojego zespołu. Doświadczony stoper zaraz po wejściu na murawę zepsuł rzut karny, lecz zrzucać winę za całokształt należy na kogoś innego. Wisła na przestrzeni całego sezonu zagrała po prostu słabo, co tylko potwierdziła w starciu z Arką. Ta dzięki trafieniu Oskara Zawady wygrała (1:0). I dobre wieści w kontekście gry gdynian kończą się tylko i wyłącznie na spotkaniu w Krakowie. Bowiem ci lada moment rozpoczną przygotowania do nowego sezonu. Sezonu pierwszej ligi...
Paweł Brożek prawdopodobnie skończy swój ostatni sezon jako 3. najskuteczniejszy Polak w Ekstraklasie (8 goli). A przecież właściwie nie grał od grudnia.
— Eryk Delinger (@E_Delinger) July 18, 2020
Górnik Zabrze 0:2 Zagłębie Lubin (12' Białek, 67' Starzyński)
Ekstraklasa ma to do siebie, iż wystarczy jeden prosty, ale za to bardzo ważny kwitek, by zespół z miejsca przestał punktować. Mowa oczywiście o nowym kontrakcie dla dotychczasowego szkoleniowca - w wielu przypadkach burzący najpiękniejsze serie. Martin Sevela w przeciwieństwie do kolegów po fachu niechlubny stereotyp zdołał zatrzeć już na starcie. Dzień po przedłużeniu dotychczasowej umowy poszedł na wojnę, którą ostatecznie wygrał. Zagłębie dzięki trafieniom Bartosza Białka oraz Filipa Starzyńskiego sięgnęło po komplet punktów i zapewniło sobie mistrzostwo... nieco mniej satysfakcjonujące, gdyż jedynie grupy spadkowej.
Aczkolwiek triumf na zakończenie rozgrywek nie należał do działu błahostek. Dzisiejszym rywalem "Miedziowych" był bowiem wielki Górnik z Zabrza, który grając na własnym obiekcie, faktycznie jest wielki. To właśnie tu punkty tracili najwięksi z Legią Warszawa oraz Jagiellonią Białystok na czele. To właśnie tu strzelał jeden z najlepszych napastników ostatniej dekady. I to właśnie tu został pożegnany. W obu przypadkach chodzi o Igora Angulo. Spotkanie z Zagłębiem Lubin było dla doświadczonego Hiszpana ostatnim w barwach Górnika - tym razem zakończonym na przekór losu.
Raków Częstochowa 2:1 Wisła Płock (85' Musiolik, 90+3' Brown Forbes) - 39' Uryga)
Takie spotkania jak te idealnie pokazują dlaczego, kluby formatu Wisły Płock jedynie ocierają się o najwyższe cele. Ostatni mecz w tym sezonie (niczym kilka poprzednich) standardowo nie zakończył się po ich myśli, a drużyna prowadzona przez Radosława Sobolewskiego musiała uznać wyższość beniaminka z Częstochowy. W zasadzie to wystarczyły dwa trafienia w końcówce. Najpierw za sprawą Sebastiana Musiolika, a kilka minut później autorstwa Felicio Brown-Forbesa. Co by nie mówić - odpowiedź na gola Alana Urygi była wzorowa.
Korona Kielce 2:0 ŁKS Łódź (72' Kaczmarski, 90' Szelągowski)
I wreszcie starcie outsiderów, których spadek był przesądzony jeszcze na początku bieżącego roku. W walce o utrzymanie nie pomogły nawet zmiany na ławce trenerskiej, bowiem drużyna to nie tylko trener, ale również jedenastu grajków. Tych w obu zespołach ewidentnie zabrakło, czego następstwa widzimy dziś. Starcie z ŁKS-em dla wielu piłkarzy Korony było ostatnim w jej barwach, lecz o szpalerach mowy nie było. Z punktu widzenia prezesa Krzysztofa Zająca wystarczyły kwiatki, czekoladki i zwykłe "Dziękuję". Tym samym po Marcinie Cebuli, Adnanie Kovaceviciu, Ognjenie Gnjaticiu oraz Jakubie Żubrowskim fajerwerków spodziewać się nie należało i ci zagrali jakby od niechcenia. Tego nie dali po sobie poznać młodzi, którzy wynik starcia uratowali w ostatnim kwadransie spotkania.
Dramatycznie słaba w tym sezonie Korona nawet przez chwilę nie zadrżała, ostatecznie zatrzymując komplet punktów w Kielcach. Aczkolwiek nie było to spowodowane wspaniałą postawą gospodarzy. Ich rywalem było po prostu jeszcze słabszy ŁKS. "Rycerze Wiosny" na kwadrans przed końcem spotkania utracili cenne punkty za sprawą 16-latka oraz. Iwo Kaczmarski trafiając po przerwie, zapisał się w księgach nie tylko Korony, ale również Ekstraklasy - stając się drugim najmłodszym strzelcem w historii ligi. Ponadto potwierdził, że z młodymi na pokładzie kielczanie mogli myśleć o utrzymanie. Teraz jest jednak za późno...
Iwo Kaczmarski (@Korona_Kielce) najmłodszym strzelcem gola w @_Ekstraklasa_ (16 lat 93 dni) od Włodzimierza Lubańskiego (16 lat 72 dni) - 11.05.1963
— Wojtek Bajak (@WoBaj) July 18, 2020
I zarazem drugim najmłodszym strzelcem gola w Ekstraklasie w historii.#KORŁKS