Przed Ekstraklasą. Czy Cracovię i Pogoń stać na walkę o podium?
"Semper in altum", po polsku "zawsze wzwyż" - ta łacińska sentencja bardzo dobrze oddaje nastroje w przedstawianej w niniejszym tekście grupie klubów. Śląsk Wrocław, Pogoń Szczecin, Cracovia, Jagiellonia Białystok - wszystkie te drużyny chcą zakończyć sezon na wyższej lokacie niż w roku poprzednim. Oczywiście powiecie, że każdy klub poza mistrzem chce zakończyć sezon wyżej, jednak w tym wypadku mówimy nie tylko o "chciejstwie", ale o realnych przesłankach, które mogą do tego doprowadzić.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Śląsk Wrocław
Po wielu sezonach rozczarowań i tułania się w grupie spadkowej, wrocławianie w końcu choć trochę nawiązali do lat 2011-2015, kiedy regularnie grali w eliminacjach do europejskich pucharów. Zeszłą kampanię zakończyli na piątej pozycji, co należy uznać za duży sukces, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich sytuację kadrową i walkę o utrzymanie sezon wcześniej. Tak naprawdę gdyby nie trochę przespana końcówka sezonu, ta pozycja mogłaby być jeszcze wyższa, jednak i tak było nieźle. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i "Wojskowi" w kolejnym sezonie celują w puchary. Czy jest to cel do zrealizowania? Jak najbardziej, zwłaszcza jeśli pierwszym trenerem jest Vitezslav Lavicka, który udowodnił, że nawet z przeciętną kadrą może dobre robić wyniki.
A propos tej kadry - została ona w czasie tego okienka zdecydowanie wzmocniona. Dyrektor sportowy wrocławian Dariusz Sztylka nie czekał na "last minute", tylko w błyskawicznym tempie dokonał transferów do klubu. Były piłkarz "Wojskowych" przede wszystkim szukał zawodników w klasie rozgrywkowej niżej. To właśnie z I ligi pochodzi aż czterech nowych piłkarzy Śląska. Najciekawszy wydaje się być transfer Rafała Makowskiego, którego już jakiś czas temu mieliśmy okazję oglądać na boiskach Ekstraklasy w barwach Legii Warszawa. Był wtedy bardzo młodym piłkarzem, a koleje losu spowodowały, że wylądował w Radomiaku. W barwach tego klubu zagrał świetny sezon w I lidze, czym zapracował sobie na powrót do elity. Oprócz niego z I ligi do Wrocławia przybyli: prawy obrońca Odry Opole Patryk Janasik, bramkarz Chrobrego Głogów Michał Szromnik i napastnik Zagłębia Sosnowiec Fabian Piasecki. Co do tego ostatniego mam pewne wątpliwości, ponieważ w sezonie 2018/2019 grał już w Ekstraklasie w barwach Miedzi Legnica i mówiąc kolokwialnie - szału nie było. Czy po roku zobaczymy odmienionego Piaseckiego? Liczby w pierwszej lidze zdają się to potwierdzać, jednak jak to zwykle bywa - wszystko zweryfikuje boisko. Nie ma jednak wątpliwości, że najważniejszym wzmocnieniem jest powrót Waldemara Soboty, który z pewnością wniesie do drugiej linii Śląska bardzo dużo jakości. Transfery przychodzące do "Wojskowych' uzupełnia młodzieżowiec z Legii Warszawa Mateusz Praszelik.
📝 Więcej w wywiadzie z nowym bocznym obrońcą Śląska Wrocław ⬇https://t.co/egOeH6xQ0O
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) August 12, 2020
Jeśli chodzi o ubytki, na pewno trzeba wspomnieć o Przemysławie Płachecie. Młodzieżowiec przebojem wdarł się do Ekstraklasy (dosłownie i w przenośni) i po jednym świetnym sezonie został sprzedany za 3 miliony euro do Norwich City. Nie ma wątpliwości, że będzie bardzo ciężko go zastąpić. Natomiast jeśli chodzi o innych odchodzących zawodników, to straty nie są specjalnie odczuwalne. Poza Płachetą właściwie tylko Łukasz Broź w zeszłym sezonie prezentował niezłą formę (ale tylko na jesień, bo wiosną się leczył), a reszta w mniejszym lub większym stopniu rozczarowała. Problem Śląska może być inny, a mianowicie - głupota piłkarzy. Eric Exposito, Mark Tamas i Israel Puerto w trakcie pandemii udali się niedawno do klubu nocnego. Zawodnicy przez swoją głupotę zostali odsunięci od treningów, a ich brak było widać w niedawnym spotkaniu Pucharu Polski z ŁKS-em, które wrocławianie przegrali po karnych. Na pewno do treningów wrócą, ale na początku sezonu ich forma może być dużą niewiadomą.
Byliśmy o włos od awansu, jednak ostatecznie zabraknie nas w 1/16 finału @PZPNPuchar....
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) August 16, 2020
____
120' #ŁKSŚLĄ 2:2 (k. 4:1) pic.twitter.com/RMcUeZXSgY
Pogoń Szczecin
"Portowcy" zaliczyli bardzo dziwny sezon. Po pierwszej części rozgrywek wydawało się, że na poważnie włączą się do gry o mistrzostwo. Gra szczecinian może nie zawsze była efektowna, ale do bólu skuteczna. Wszystkie marzenia jednak rozwiało się na wiosnę, kiedy Pogoń prezentowała się bardzo słabo. Był to efekt sprzedaży najlepszego strzelca - Adama Buksy, ale też kiepskiej formy dotychczasowych liderów - Benedikta Zecha czy Dante Stipicy oraz skłócenia zarządu ze Zvonimirem Kozuljem i Srdanem Spiridonoviciem, w wyniku którego z obydwoma piłkarzami rozwiązano kontrakt. Jakby tego było mało - po zakończeniu sezonu "Grupa Azoty", czyli główny sponsor klubu, ogłosiła koniec współpracy z klubem. Wygląda jednak na to, że "Portowcy" bardzo dobrze sobie radzą z trudnościami.
Przede wszystkim to okienko transferowe jest dla Pogoni bardzo udane. Nie ściągnięto może wagonu piłkarzy, ale ci którzy przyszli, to bardzo jakościowe wzmocnienia. Największe wrażenie robi pozyskanie z RIjeki austriackiego skrzydłowego Alexandera Gorgona, który notował bardzo dobre liczby w lidze chorwackiej. Jest to prawdopodobnie zastępstwo za jego rodaka - Spiridonovicia. Ale to nie koniec wzmocnień na skrzydłach - kontrakt z "Dumą Pomorza" podpisał również Michał Kucharczyk. Uważam, że jest to świetny ruch i "Kuchy King" będzie mógł pokazać, że pomimo szyderstw, w naszej Ekstraklasie będzie wyróżniającym się piłkarzem. Ciekawie wygląda też sprowadzenie Luisa Maty, lewego obrońcy z Portugalii. Biorąc pod uwagę odejście Ricardo Nunesa i kiepską formę Huberta Matyni, wzmocnienie tej pozycji było nieodzowne. Właściwie do pełni szczęścia brakuje tylko zakontraktowanie skutecznego napastnika, czyli godnego następcy greckiego gwiazdora.
Pogoń Szczecin rozwiązała dziś za porozumieniem stron umowę z Michalisem Maniasem ℹ️
— Pogoń Szczecin (@PogonSzczecin) August 18, 2020
Zarząd Klubu dziękuje piłkarzowi za grę oraz życzy powodzenia w dalszej karierze zawodowej.
➡️ https://t.co/c03y1poSjY pic.twitter.com/GvFj4iUjLg
Jeśli chodzi o odejścia, to jak wyżej zostało już wspomniane - pożegnanie Nunesa, Spiridonovicia i Kozulja to spory ubytek na jakości, jednak wydaje się, że te dziury zostały dobrze zasypane. Należy pamiętać, że w końcu normalny okres przygotowawczy przejdzie Kamil Drygas, w niezłej formie byli ostatnio Sebastian Kowalczyk i Marcin Listkowski, więc "Portowcy" nie powinni długo płakać po Kozulju. Napastnik też powinien się pojawić, więc największą obawą zdaje się forma defensywy, która na wiosnę prezentowała się bardzo kiepsko. Jednak pocieszeniem dla kibiców Pogoni może być fakt, że ci zawodnicy już udowodnili, że nie zostali znalezieni w paprykowych Laysach i potrafią się wznieść na wysoki poziom.
Dość sporym plusem Pogoni jest kwestia obsady pozycji młodzieżowca. Co prawda Kowalczykowi i Listkowskiemu skończył się ten wiek, jednak w Szczecinie nikt nie panikuje, ponieważ więcej zdolnej młodzieży ma chyba tylko Lech Poznań. Maciej Żurawski, Hubert Turski, Kacper Smoliński, Kacper Kozłowski - każdy ma gigantyczny potencjał i Kosta Runjaic raczej nie powinien mieć problemu z obsadą młodzieżowca.
Na zakończenie - jeśli Pogoń będzie grać tak, jak wyglądają ich koszulki, to mistrza poznamy na długo przed końcem sezonu.
Trzeci komplet meczowy Portowców w akcji 🔥
— Pogoń Szczecin (@PogonSzczecin) August 19, 2020
𝘾𝙐𝘿𝙉𝙔 𝙅𝙀𝙎𝙏 😍 pic.twitter.com/1avjaTOvok
Cracovia
Ciężko jednoznacznie ocenić ostatnie poczynania "Pasów". Z jednej strony - dosyć niskie siódme miejsce w lidze. Z drugiej - zdobycie Pucharu Polski, które przełamało 72-letnią passę bez trofeum. Zdaje się jednak, że przed nadchodzącym sezonem przy Kałuży panuje umiarkowany optymizm. Oczywiście klubowi ciąży pięć ujemnych punktów przyznane przez PZPN za grzechy przeszłości, ale nie wydaje się, żeby był to balast nie do przeskoczenia w kontekście walki o czołowe miejsca w tabeli.
Jeśli chodzi o transfery, to wiele ruchów "Pasów" było dośc nieoczywistych, bo tak należy określić sprowadzenie z Korony Kielce Michaela Gardawskiego oraz Ivana Marqueza. Po pierwsze są to piłkarze ze spadkowicza. Po drugie - niczym specjalnym się nie wyróżnili, fakt, że ciężko powiedzieć, żeby oni byli główną przyczyną relegacji Korony, jednak zrobili niewiele, żeby jej zapobiec. Czy tacy zawodnicy mogą stanowić sensowne wzmocnienie drużyny mającej znacznie większe ambicje niż walka o utrzymanie? Śmiem wątpić. Na pewno jednak takim piłkarzem jest Marcos Alvarez. 28-latek ściągnięty z VFL Osnalbruck został zaklepany przez "Pasy" już w czasie zimowego okienka transferowego i teraz będzie mieć okazję zaprezentować się polskiej publiczności. Liczby zdecydowanie za nim przemawiają - 13 bramek i 3 asysty na poziomie 2. Bundesligi to dorobek, który zdecydowanie robi wrażenie. Oprócz niego warto zwrócić uwagę na Karola Niemczyckiego - młodego bramkarza Puszczy Niepołomice. Biorąc pod uwagę, że Lukas Hrosso to nie jest najpewniejszy bramkarz po tej stronie Saturna a Michalowi Peskoviciowi zdarzają się coraz częściej wahania formy, to niewykluczone, że do bramki wskoczy właśnie 21-latek, załatwiając tym samym problem młodzieżowca. Zobaczymy też, jak będzie się spisywać Rivaldinho, czyli syn słynnego Rivaldo. Jeśli odziedziczy po ojcu talent do strzelania goli Wiśle, raczej nikt nie będzie na ten transfer narzekać.
📺Wczoraj debiutował na boisku, a dziś przed naszymi kamerami 🎥 Rivaldo Júnior i jego pierwszy wywiad już dostępne na pasiastym kanale na YouTube! ⚪️🔴
— CRACOVIA 🏆 (@MKSCracoviaSSA) August 17, 2020
⬇️https://t.co/S7NY8hbjla pic.twitter.com/2BUg1Qeb1U
Osłabień Cracovia zanotowała niewiele, jednak były one znaczące. Przede wszystkim Janusz Gol - absolutny lider środka pola w rundzie jesiennej pokłócił się z zarządem, w wyniku czego opuszcza klub. Nawet pamiętając o jego znaczącej obniżce formy na wiosnę, jest to bardzo duża strata dla "Pasów". Oprócz niego z Krakowem pożegnał się też Rafa Lopes, który za śmieszną sumę przeniósł się do Legii. 29-latek był bardzo ważnym ogniwem układanki Michała Probierza w zeszłym sezonie, jednak wydaje się, że w obliczu transferu Alvareza, "Pasy" szybko nauczą się grać bez Portugalczyka. Na pewno nikt nie będzie płakać po Niko Datkoviciu, który zagrał w zeszłym sezonie Ekstraklasy zawrotną liczbę czterech meczów.
Jagiellonia Białystok
O tym, jak szybko płynie czas w futbolu, najlepiej przekonała się Jagiellonia Białystok. Jeszcze kilka lat temu - druga siła w kraju, poukładany klub, w którym pierwsze skrzypce grają Polacy i którego zarząd nie podejmuje nieprzemyślanych decyzji. Obecnie jednak w Białymstoku mamy do czynienia ze sporym chaosem organizacyjnym - drużyna jest w większości złożona z najemników, natomiast ostatnie rotacje na ławce trenerskiej są co najmniej dziwne. Po niepowodzeniu Iwajło Petewa pierwszym szkoleniowcem Jagiellonii został Bogdan Zając, który poza krótkim epizodem w Górniku Zabrze nigdy nie pracował jako samodzielny trener. Nie ma co ukrywać - jest to bardzo ryzykowne posunięcie ze strony władz klubu z Podlasia.
Już w najbliższy poniedziałek zainaugurujemy nowy sezon @_Ekstraklasa_ ⚽️ Przy Słonecznej zmierzymy się z @WislaKrakowSA. Jak do tej pory wiodło nam się w starciach z tym rywalem?
— Jagiellonia (@Jagiellonia1920) August 20, 2020
Historia rywalizacji 👉 https://t.co/hOGbBSzH1L pic.twitter.com/PwbmNfDFxr
Transfery Jagiellonia przeprowadziła niezłe, zwłaszcza jeśli chodzi o łupy z Trójmiasta. Przede wszystkim przychodzi Pavels Steinbors, który powinien rozwiązać problem z obsadą bramki. W poprzednim sezonie bronili Damian Węglarz i Dejan Iliew, jednak obaj spisywali się dość kiepsko. Były zawodnik Arki Gdynia na pewno jest o wiele lepszej klasy fachowcem niż wyżej wymieniona dwójka. Trzeba też pochwalić transfer Błażeja Augustyna. 32-latek prezentował w Lechii bardzo dobrą formę, jednak w wyniku konfliktu z Adamem Mandziarą został odsunięty od treningów pierwszej drużyny i wiosnę spędził w rezerwach. Wygląda jednak na to, że w końcu Ivan Runje ma poważnego partnera na środku obrony. Ciekawym ruchem jest też sprowadzenie Michała Masa z Cagliari, który ma stanowić poważną alternatywę w ataku dla Jakova Puljicia.
Jagiellonia raczej nie straciła w tym okienku zbyt wielu wartościowych zawodników. Najpoważniejsza wydaje się strata Jakuba Wójcickiego, który poszedł do Lubina. Prawy obrońca w czasie swojej przygody z Jagiellonią prezentował raczej równą formę i na pewno warto byłoby mieć takiego zawodnika w kadrze, choćby jako rezerwowego. Podobnie rzecz ma się z Bartoszem Kwietniem, który odszedł do Arki Gdynia. Mówiąc szczerze nieco zdziwił nas ten ruch, ponieważ wychowanek Korony zaliczył parę naprawdę dobrych meczów w barwach Jagiellonii w zeszłym sezonie. Być może jednak Bogdan Zając nie widzi dla niego miejsca w drużynie, dlatego 26-latek zdecydował się na przeprowadzkę nad morze.
Generalnie Jagiellonia wciąż ma bardzo mocną kadrę, jednak brakuje jej nieco tożsamości. Maciej Makuszewski, Taras Romanczuk i kilku młodych chłopaków to trochę mało. No i niewiadomą pozostaje Bogdan Zając. Pierwszy test został oblany - białostoczanie przegrali w 1/32 Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze i pożegnali się z rozgrywkami.
💻 Skrót meczu z Górnikiem (1:3) można obejrzeć pod poniższym linkiem. #PucharPolskihttps://t.co/no2vHz970d
— Jagiellonia (@Jagiellonia1920) August 14, 2020