Beniaminkowie zaczęli od falstartu. Punktowała tylko Stal
Rola beniaminka na boiskach Ekstraklasy nie jest prosta. Przed rokiem o ciężarach czekających na najwyższym szczeblu rozgrywkowym przekonały się Zagłębie Sosnowiec oraz Miedź Legnica. Miesiąc temu z Ekstraklasą pożegnał się natomiast łódzki ŁKS. Trójka tegorocznych beniaminków zaczęła zaś sezon od falstartu. Jako jedyna punktowała dziś mielecka Stal. Wyższość rywali musieli zaś uznać piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała oraz Warty Poznań.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Wisła Płock 1:1 Stal Mielec (89' Szwoch - 56' Prokić)
Wisła: Kamiński - Rzeźniczak, Michalski, Uryga - Garcia, Żuk (84' Pawlak), Lesniak, Szwoch - Kocyła (70' Merebashvili), Adamczyk (59' Tuszyński), Sheridan (59' Rasak)
Stal: Straczek - Lisowski (46' Flis), Kościelny, Żyro, Getinger - Urbańczyk, Tomasiewicz, Forsell (73' Matras), Domański, Mak (65; Tomczyk) - Prokić (86' Dadok)
W dość niekonwencjonalnej scenerii – mianowicie wewnątrz zburzonego obiektu – do gry przystąpił pierwszy z beniaminków, Stal Mielec. Jak to zwykle bywa, beniaminek w meczach inauguracyjnych jest kwestią niewiadomą, nawet pomimo tego, iż w szeregach wystąpiły bardzo dobrze znane twarze. Od pierwszych minut trener Dariusz Skrzypczak desygnował do gry Kamila Kościelnego (ostatnio Raków Częstochowa), Petteriego Forsella (Korona Kielce) czy Mateusza Maka (Piast Gliwice). Pomimo tego na pierwsze w tym spotkaniu bramki czekaliśmy aż do drugiej części spotkania. Mianowicie do 56. minuty kiedy to, uderzenie Petteriego Forsella, a następnie dobitkę Mateusza Maka na bramkę zamienił Andreja Prokić. Bramka zdobyta przez Serba do zwycięstwa w inauguracyjnym starciu jednak nie wystarczyła.
Pomimo dobrze zapowiadających się ataków ze strony mielczan, dziś ewidentnie szwankowało wykończenie. Znakomitych sytuacji na gola nie wykorzystali po przerwie Paweł Tomczyk oraz Mateusz Mak. Na niefrasobliwość pod bramką rywala nie pozwolił sobie natomiast Mateusz Szwoch. Zawodnik "Nafciarzy" w 89. minucie doprowadził do remisu, zapewniając punkt na inaugurację rozgrywek.
Zapraszamy na Estadio da Gruz #WPŁSTM pic.twitter.com/Ovzjlk429M
— Out of Context Polish Football (@OfPolski) August 23, 2020
Warta Poznań 0:1 Lechia Gdańsk (66' Zwoliński)
Warta: Lis - Kuzdra, Kieliba, Ławniczak, Kiełb - Trałka (80' Czyżycki), Kupczak, Janicki (71' Laskowski), Jakóbowski, Rybicki - Jaroch (68' Kuzimski)
Lechia: Kuciak - Fila, Nalepa, Kopacz, Pietrzak - Makowski, Kubicki, Gajos (90' Udovicić) - Mihalik (59' Haydary), Paixao (59' Kałuziński), Zwoliński
O Lechu i Warcie mówi się jako o rodzeństwu. I po pierwszej kolejce Ekstraklasy trzeba stwierdzić, iż coś w tym jest. "Kolejorz" w starciu inaugurującym tegoroczne rozgrywki uległ po pięknej grze Zagłębiu Lubin (1:2). Warta pomimo narzucenia swojego stylu gry nie zdołała sprostać zadaniu Lechii Gdańsk. Podopieczni Piotra Stokowca ostatecznie wygrali (1:0). Bramkę na wagę trzech punktów zdobył zaś Łukasz Zwoliński.
Warta spotkania na "własnym" terenie (spotkanie było rozgrywane w Grodzisku) przegrała jednak zasłużenie. Choć grę faktycznie prowadziła, to ilość dogodnych sytuacji spokojnie zmieści się na palcach jednej ręki. Tę najlepszą bezapelacyjnie miał Robert Janicki. Pomocnik beniaminka jeszcze przed przerwą uderzył w słupek. Niezwykle aktywny był ponadto Michał Jakóbowskim, który na kartach historii zapisał się już w swoim debiucie. 27-latek po dwóch próbach wyłudzenia rzutu karnego został odesłany do szatni. Warta kończyła tym samym mecz w dziesiątkę, ostatecznie kończąc go również porażką.
Zero szacunku dla Jakóbowskiego, który dostaje w pierwszym meczu dwie żółte kartki za próby wymuszenia rzutu karnego. Wracaj chłopie do jakichś wiejskich rozgrywek, gdzie nie ma VAR-u.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) August 23, 2020
Górnik Zabrze 4:2 Podbeskidzie Bielsko-Biała (1', 23', 90' Jimenez - 45+1' Krawczyk - 57', 82' Biliński)
Górnik: Chudy - Wiśniewski, Bochniewicz, Gryszkiewicz - Pawłowski (60' Ściślak), Janża, Manneh (85' Bainović), Prochazka, Nowak (85' Hajda) - Jimenez, Sobczyk (25' Krawczyk)
Podbeskidzie: Polacek - Jaroch, Komor, Bashlay, Gach - Rzuchowski (76' Figiel), Biedroński (85' Laskowski), Nowak (63' Ubbink), Sierpina (77' Marzec), Danielak - Biliński
Zaledwie półtora tygodnia temu piłkarze Górnika Zabrze powrócili do gry po blisko miesięcznej przerwie. Rezultat? Już w pierwszym starciu nie dali szans Jagiellonii Białystok, pokonując "Dumę Podlasia" (3:1) w ramach 1/32 finału Pucharu Polski. Pomimo znakomitego rezultatu na inaugurację w Górniku nadal robią swoje, nikt nie wybiega w przyszłość, lecz z biegiem czasu będzie musiało do tego dość. Po nieprzypadkowym zwycięstwie nad podopiecznymi Bogdana Zająca nadszedł czas na starcie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. I znów punktowała tylko jedna strona. Górnik po jednostronnym pojedynku wygrał (3:1). Bohaterów w szeregach gospodarzy było zaś co niemiara.
Strzelanie na obiekcie przy Roosevelta jeszcze przed upływem pierwszej minuty spotkania rozpoczął Jesus Jimenez. Hiszpan wykorzystując dogranie Aleksa Sobczyka, otworzył wynik starcia. Sam zaś znakomicie wkomponował się w wyrwę po byłym już liderze, Igorze Angulo. 26-latek po szybko zdobytej bramce nie osiadł bowiem na laurach. W 23. minucie z zimną krwią wykorzystał rzut karny. W końcowej fazie pierwszej odsłony losy spotkania zamknął zaś Piotr Krawczyk.
Podbeskidzie pomimo szybko straconych bramek nie zamierzało jednak składać broni. Mimo braku zagrożenie w pierwszej odsłonie, po przerwie oglądaliśmy zespół wręcz odmieniony, co jeszcze przed upływem godziny gry przyniosło pierwszą bramkę dla przyjezdnych. Jej autorem był Kamil Biliński, który kilkanaście minut później zdobył bramkę kontaktową. Bramkę, która w gruncie rzeczy dała niewiele. W 90. minucie spotkania jego wynik ustalił Jesus Jimenez, jednocześnie kompletując hat-tricka. Górnik na inaugurację wygrał 4:2 – obejmując tym samym pozycję lidera Ekstraklasy.
Jakieś realistyczne cele na resztę wizyty Podbeskidzia w Zabrzu:
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) August 23, 2020
- Nie stracić piłki pod własnym polem karnym przez pięć minut
- Spróbować oddać celny strzał
- Spróbować zrobić sobie zdjęcie z Broszem
- Odwiedzić naleśnikarnię, którą polecał Ściślak