Czy to jeszcze Wisła? Co się stało ze Śląskiem? Ekstraklasa znów zaskoczyła
Dziwny to był dzień, bo nieczęsto się zdarza, by na przestrzeni zaledwie czterech godzin doświadczyć dwóch ogromnym niespodzianek. Otóż jako pierwszy zawiódł Śląsk Wrocław. Podopieczni Vitezslava Lavicki nie sprostali wyzwaniu Wisły Płock. W piłkę nauczyła zaś się grać "Biała Gwiazda". Ta zdemolowała w Mielcu miejscową Stal (6:0).
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Wisła Płock 1:0 Śląsk Wrocław (84' Gjertsen)
Wisła: Kamiński - Zbozień, Uryga, Rzeźniczak, Obradović - Lagator, Lesniak, Garcia, Szwoch (74' Gjertsen) - Kocyła (67' Kocyła), Sheridan (73' Tuszyński)
Śląsk: Putnocky - Celeban, Tamas, Golla, Stiglec - Sobota, Mączyński, Praszelik (71' Zylla), Pich, Pawłowski (71' Scalet) - Exposito (64' Piasecki)
Niedziela, jak niedziela. Za oknem deszcz chłód, a na boisku podopieczni Radosława Sobolewskiego - co z miejsca nie zapowiadało gradu bramek i nie wiadomo jak ogromnej jakości wykazywanej przez oba zespoły. Taki stan rzeczy był głównie spowodowany dość specyficznym ustawieniem po stronie "Nafciarzy". Drużyna z Płocka jeszcze przed rozpoczęciem spotkania zaparkowała we własnym polu karnym niebiesko-biały autokar, który dość sprawnie bronił dostępu do bramki Krzysztofa Kamińskiego. Otóż przyjezdni na przestrzeni całego spotkania zaatakowali tylko dwukrotnie. Najpierw próbował Mateusz Praszelik. W końcówce zaś Robert Pich i to właśnie strzał Słowaka był ozdobą tego spotkania. Choć nie znalazł się w bramce, to mocno pokiereszował poprzeczkę płockiej bramki i nieco rozruszał nudnawe starcie. Szkoda tylko, że miało to miejsce na kilka minut przed upływem regulaminowego czasu gry, a co z tym idzie - ogólnej oceny poprawić nie zdołało.
Ale doprowadziło do czegoś innego. Otóż jak wiadomo nie od dziś - niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Oj lubią, o czym przekonali się piłkarze Śląska Wrocław, którzy zaledwie chwilę po obiciu poprzeczki przez Picha, zostali upokorzeni przez Torgila Gjertsena. Norweg pokonał Matusa Putkockiego po uderzeniu z dystansu i dał zwycięstwo gospodarzom. Co prawda nie do końca zasłużone, lecz niezwykle cenne.
Czy kiedykolwiek w historii tego świata odbył się jakis CIEKAWY mecz w Plocku? Włączasz tv, widzisz Estadio da Gruz i wiesz, że to będzie totalny pazdzierz, nawet gdy padnie kilka goli. Dzisiaj w #WPŁŚLA 0 składnych akcji, co chwile Lagi LAGAtora, 1000 fauli. Partidazo
— Michał Rączka (@majkel1999) October 18, 2020
Stal Mielec 0:6 Wisła Kraków (10' Frydrych, 29' Brown Forbes, 39' Chuca, 47', 53' Yeboah, 56; Plewka)
Stal: Strączek - Flis (76' Żyro), Błyszko, Kościelny, Getinger (46' Prokić) - Matras, Urbańczyk (46' Sus), Tomasiewicz, Domański, Forsell (60' Wróbel) - Tomczyk (66' Zjawiński)
Wisła: Lis - Szot (71' Gruszkowski), Frydrych, Sadlok, Abramowicz - Basha, Chuca, Plewka - Jean Carlos (79' Mak), Yeboah, Brown Forbes (71' Beqiraj)
Całe szczęście, że niedziela z Ekstraklasą nie kończyła się na Estadio da Gruz w Płocku, gdzie emocji było niewiele. Tych szło doświadczyć w Mielcu, gdzie miejscowa Stal mierzyła się z Wisłą Kraków. I bardzo szybko została zmieciona z planszy. Jeszcze przed przerwą do bramki strzeżonej przez Rafała Strączka trafiali Michał Frydrych, Felicio Brown Forbes i Chuca. Beniaminek był przybity do granic możliwości, lecz "Biała Gwiazda" – po raz pierwszy w tym sezonie – nie zwolniła. Podopieczni Artura Skowronka wreszcie osiągnęli granicę przyzwoitości i do totalnej dominacji rozbitego rywala, dołożyli również kolejne bramki.
Po przerwie znów uruchomił się Yeboah. Atakujący "Białej Gwiazdy" po raz n-ty urwał się defensorom mielczan i z zimną krwią podwyższył wynik spotkania. Ale nie zamknął. Chwilę później trafił ponownie, a ostateczny cios należał do Patryka Plewki. Młody pomocnik Wisły zagrał dziś fenomenalnie. Do bramki dołożył również asystę i najprawdopodobniej wywalczył sobie plac gry na kilka najbliższych tygodni.
Wnioski po tym starciu nasuwają się natomiast same. Ekstraklasa wciąż jest ligą pełną zagadek. Wisła Kraków jest zaś zespołem nierównym, a Yaw Yeboah... typem gracza, który przewyższa polską ligę. A z racji tego, iż nic nie zdarza się dwa razy, przyjaciół z Krakowa ostrzegamy. Takie spotkanie może się już nie powtórzyć, więc i pompowanie balonika będzie zbędne.
Yeboah też od początku mi się podobał, dobry gracz. Pokazał Tomczykowi jak dostrzec partnera w polu karnym.
— Żelisław Żyżyński (@ZelekZyzynski) October 18, 2020