Legia rozpoczyna marsz mozolny - rozpoczyna wygraną
Czesław Michniewicz zrzucił z siebie pewien ciężar - choć pewnie można powiedzieć, że miał szczęście pod jednym względem. Odszedł z reprezentacji Polski U-21, nie łączy już pracy w dwóch miejscach, jest skupiony na pracy w Legii... w której kibice niespecjalnie są mu przychylni. Gdyby na meczu z Zagłębiem mogło być więcej kibiców niż chociażby na Superpucharze Polski, jazda mogłaby być znacznie mocniejsza. Czym może sobie Michniewicz zatem kupić pewien odsetek tolerancji? Dobrymi wynikami. Czy uzyskał taki z Zagłębiem?
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy wyjściowe:
Legia: Boruc - Mladenović, Jędrzejczyk, Lewczuk, Juranović - Slisz - Luquinhas, Karbownik, Gwilia, Wszołek - Pekhart
Zagłębie: Hładun - Balić, Guldan, Simić, Chodyna - Baszkirow, Poręba - Drażić, Starzyński, Szysz - Mraz
Trzeba powiedzieć jedno - Legia lubi na przełomie odpadnięcia z pucharów i "skupiania się na lidze" skupiać negatywne emocje. Teraz nie jest inaczej - dlatego znów będzie ona te negatywne emocje odpychać. Będzie zastępować je pozytywnymi. Tempo gry podczas dzisiejszego spotkania do 30. minuty ewidentnie nie mogło nam imponować - właściwie trzeba było wywołać ten mankament, żeby w końcu Zagłębie zostawiło legionistom więcej miejsca w okolicach pola karnego. Tomasa Pekharta nikt nie atakował, a ten uderzył lewą nogą na dalszy słupek. I co? I gol. Gol, który pewnie wywołał sporą ulgę. Czesław Michniewicz w swoim debiucie ligowym w Legii (do tej pory prowadził ją w meczu z Dritą, Qarabagiem w el. Ligi Europy i Cracovią w Superpucharze) zatem obierał kurs na zwycięstwo, na gonienie czołówki (a przypomnijmy, że zwycięstwo nad liderem z Częstochowy to Legia już ma).
Biedny Pekhart. Znowu będziemy go jeb...ć, że ogranicza potencjał tego wielkiego zespołu. 😅 #LEGZAG
— Marcin Żuk (@MZukMarmar) October 18, 2020
Pięknie to Legia nie grała - umówmy się, jeśli jej alegorią jest Pekhart, a nie Luquinhas, to trudno mówić o porywającej grze. Zresztą znów z tyłu zaczęła ona robić sobie problemy - a najlepsze jest to, że na minę wsadzili ją młodzieżowcy. Michał Karbownik pociągnął Dejana Drażicia za koszulkę, a Bartosz Slisz przewrócił człowieka, z którym w Lubinie się minął (kiedy on odchodził do Legii, Drażić trafił do Zagłębia ze Slovana Bratysława). Podawał Patryk Szysz, faulował Bartosz Slisz. Filip Starzyński musiał zrobić jedno - wykorzystał rzut karny i było 1:1. Koszmary z czasów Zagłębia Stokowca wróciły - wtedy Legii problemy we wrześniu sprawiało właśnie Zagłębie (a w normalnych okolicznościach właśnie we wrześniu oba zespoły by się mierzyły).
Musieli się piłkarze z Warszawy wziąć za siebie - mieli sporo szczęścia, że w tym pierwotnym festiwalu lagowania na szczęście swojej sytuacji nie wykorzystał piłkarz Zagłębia, który znalazł się kilka metrów od bramki Boruca. Natomiast pewnie chcecie wiedzieć, czy wzięli się za siebie zawodnicy Czesława Michniewicza? Tak, wzięli się. Wszystko grali na Pekharta i znów zadziałało. Siódmy gol Legii w tym sezonie, drugi w tym meczu, a szósty Pekharta w tych rozgrywkach - tak to wygląda od strony statystycznej, jeśli ma opisać gol na 2:1.
Tomas Pekhart #LEGZAG 2:1 pic.twitter.com/dqBqBVWqjd
— Jan Szurek (@jan_szurek) October 18, 2020
AHOJ! https://t.co/jxQzMJddqb
— Szymon Janczyk (@sz_janczyk) October 18, 2020
Pekhart wykonuje wzorowo pracę, jaką ma do wykonania napastnik - strzela gole. pretensje można mieć do działaczy, którzy nie zapewnili mu sensownej konkurencji i uzupełnienia w składzie oraz trenerów stawiających na taktykę "laga do Tomaszka". wsio. #LEGZAG
— Andrzej Cała (@andrzejcala) October 18, 2020
Na ligę to absolutnie wystarcza - Tomas Pekhart jest po prostu stworzony do jednego typu gry, będzie idealnie szukał sobie przestrzeni w polu karnym lub jego okolicach. A wtedy stanie się niebezpieczny do wielu wybrakowanych obrońców w naszej lidze. Jednak, kiedy chcemy atakować europejskie puchary, to pojawia się problem. Będzie lepszy od Sandro Kulenovicia, ale np. nie da tyle, co Jarosław Niezgoda (chociaż on w eliminacjach pucharów jest zupełnie niezweryfikowany).
Jeśli jest coś, co powinno jednak kibiców Legii pocieszyć, to postawa Michała Karbownika, który rozegrał niemalże cały mecz na tej pozycji, na której widział go jego menedżer, Mariusz Piekarski i na której "nie miał sobie równych w swoich roczniku" zawodnik Legii. Efekt? Więcej niż dobry na tle piłkarzy Zagłębia - obudzona Legia zyskuje z Karbownikiem, który jest znów tym samym fantasistą widzianym w poprzednim sezonie. Jeśli powstrzymać tego faceta, to tylko faulem. Kiedy Brighton weźmie, honorem będzie walka - pytanie, czy jednak umiejętności starczy.
Dzisiaj wystarczyła jedna chwila, druga chwila i Tomas Pekhart - dwa, Zagłębie Lubin - jeden. Legia mówi dobranoc.