Beniaminkowie nie trzymają się razem. W sobotę wygrała tylko Warta
Los tegorocznych beniaminków jest już chyba podzielony. Bo naprawdę trudno uwierzyć, że którykolwiek z nich pójdzie śladami Rakowa Częstochowa i ulokuje się w połowie stawki. Początek sezonu wskazuje bowiem na walkę o utrzymanie, co podtrzymujemy przy każdym kolejnym starciu. Stal nie zdołała się dziś postawić Zagłębiu. A Warta? Jej poszło nieco lepiej. Pokonała Wisłę Kraków.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Zacznijmy jednak od początku. Spotkania, od którego rozpoczęła się sobotnia batalia. Jako pierwsi na murawie zameldowali się zawodnicy Stali Mielec. Tym razem pod wodzą nowego trenera. Od początku tygodnia funkcję pierwszego szkoleniowca pełni Leszek Ojrzyński. Jego celem będzie oczywiście utrzymanie, lecz patrząc na sytuację beniaminka, może się to okazać piekielnie trudne. To oczywiście zobaczyliśmy w spotkaniu z Zagłębiem Lubin, gdzie od pierwszych minut stroną dominującą byli gospodarze.
Woooooow😮😮
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 21, 2020
Petteri Forsell ewidentnie lubi strzelać z rzutów wolnych⚽ I wychodzi mu to doskonale! #AkcjaMeczu należy do Fina💪 pic.twitter.com/xKhYw03f5z
Strzelanie na obiekcie w Lubinie rozpoczęło się już 17. minucie spotkania i po raz kolejny potwierdziło dobrze nam znany schemat. Otóż jak powszechnie wiadomo, najgroźniejszą bronią Zagłębia jest defensywa. Dobrze broni, dużo strzela, tak też zrobiła i dziś. Zaraz po upływie kwadransa trafił Kacper Chodyna. Kilka chwil później dołożył Lubomir Guldan i gdy wszystko wskazywało na kolejną porażkę Stali, w zespole beniaminka obudził się istny demon. Jeszcze przed przerwą wyrównał Maciej Domański, a bohaterem swojego zespołu został w drugiej odsłonie Petteri Forsell. Stal ostatecznie zremisowała (2:2), lecz do znakomitych nastrojów jest naprawdę daleko. Aczkolwiek są one znacznie gorsze od tych panujących w szeregach Warty Poznań.
No właśnie, klub ze stolicy Wielkopolski od samego początku był skazywany na porażkę. Wymieniano go w gronie faworytów do spadku, a gdy przyszło co do czego, znalazł się przed samym Lechem Poznań. Co prawda wiemy, że takowy stan długo się nie utrzyma i lada moment wszystko wróci do normy, to w mini gablotce jak najbardziej można to umieścić. I naprawdę warto, bo lada moment – jak to mówił Krzysztof Kononowicz – może nie być niczego. Na to trzeba jednak poczekać. W spotkaniu kończącym sobotnie zmagania podopieczni Piotra Tworka rozprawili się z Wisłą Kraków (2:1).
Jako pierwsi strzelanie rozpoczęli jednak goście, którzy za sprawą Adiego Mehremicia wyszli na prowadzenie już w 11. minucie. Im dalej w las było jednak tylko gorzej. Chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony wyrównał Jan Grzesik. Kropkę nad "i" postawił zaś Mateusz Kuzimski, czym zapewnił zwycięstwo Warcie.
Skowronek nie wracaj do Krakowa, szkoda czasu i zdrowia.
— Juliusz Słaboński (@RocknRollStar8) November 21, 2020