PRZED EKSTRAKLASĄ - miejsca 9.-12.
Mimo tego, że za oknem leży śnieg, od czasu do czasu doskwiera mróz, a okno transferowe jest w toku, to wielkimi krokami zbliża się moment, na który czekaliśmy od połowy grudnia. Już w piątek wznowione zostaną rozgrywki ekstraklasy. A co z tym idzie, wszystkie zespoły wrócą do gry, by choć w pewnym stopniu udowodnić, że 2021 rok będzie zupełnie nowym otwarciem. Czy lepszym? To akurat zweryfikuje czas. Ruchy na rynku transferowym i blisko miesięczne obozy przygotowawcze twierdzą jednak, że może być różnie.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Zanim rozkręcimy się na dobre i przejdziemy do drużyn, które jesienią prezentowały się poprawnie, warto wrócić do ekip z totalnego dna. To znaczy Podbeskidzia Bielsko-Biała, Warty Poznań, Stali Mielec i zagubionego wędrowca w postaci Piasta Gliwice. W ich przypadku zapewne nie trzeba być złotoustym, by stwierdzić, że coś się zepsuło. Być może nie było ich słychać, na co odpowiedzieliśmy TUTAJ. Dziś natomiast zabieramy się za kluby z nieco większymi perspektywami. Potencjałem, który jest w stanie zaprowadzić na europejską scenę. Po rundzie jesiennej plasowały się jednak dość nisko. Pozycje 9-12 miały prawo rozczarować, co nie wyklucza scenariusza, że wraz z końcem sezonu owe ekipy znajdą się nieco wyżej.
Wisła Kraków
Zabierając się za zespół z południa Polski, już na samym początku warto zaznaczyć, iż obecna ekipa pod wodzą Petera Hyballi diametralnie różni się od swojego poprzednika. Wisła Kraków z Arturem Skowronkiem w roli opiekuna była bardzo nierówna, do bólu nieskuteczna i chwiejna w spotkaniach ze stosunkowo, a nawet bardzo słabymi rywalami. W tym przypadku nie trzeba się cofać daleko. Wystarczy wrócić do starć rozgrywanych w Ostrowcu Świętokrzyskim i Płocku, gdzie Biała Gwiazda została upokorzona na wzór piątoklasisty, któremu ukradziono kanapkę. Padały tam wyniki 1:2 i 0:3.
Tim Hall nie będzie dłużej zawodnikiem Białej Gwiazdy ➡️ https://t.co/1YhwhOl8K5 pic.twitter.com/TGuwMUvew0
— Wisła Kraków (@WislaKrakowSA) January 25, 2021
Z drugiej strony pojawiały się przebłyski pod wodzą Niemca. Szczególnie te w spotkaniach z Lechem Poznań oraz Legią Warszawa, gdzie oprócz ciągłych okrzyków "gegenpress", oglądaliśmy naprawdę żywiołowy zespół. Jeśli teraz mielibyśmy wskazać, co zobaczymy na wiosnę, z pewnością strzelalibyśmy w opcję B. Tym bardziej że trener i zdecydowana część graczy została pod Wawelem. Co prawda nie wszyscy, bo Lukasa Klemenza i Rafała Janickiego pożegnano bez żalu. Aczkolwiek w ich przypadku nikt płakać nie będzie. Obecny kształt kadry wydaje się bowiem na tyle atrakcyjny, że dopełznięcie do górnej połówki tabeli powinno się traktować w kategorii dostatecznego realizmu.
W tym mają pomóc nowe nabytki. Co prawda nie było ich wiele. W trakcie ostatniego miesiąca szeregi Białej Gwiazdy były zasilane raczej jednostkowo. Oprócz Tima Halla, który poza przyjściem odnotował również odejście, wymienia się nazwiska Serafina Szoty oraz Žana Medveda. Młodzieżowego reprezentanta Polski przedstawiać raczej nie trzeba. Gdyby ktoś jednak nie kojarzył, zbliżająca się runda wiosenna będzie już kolejną próbą zaistnienia na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Dużą niewiadomą jest natomiast postać młodego Słoweńca. 21-latek trafił do Krakowa w ramach wypożyczenia ze Slovana Bratysława. Sam ruch bardziej przypominał ratowanie sytuacji w razie odejścia jednego z napastników, lecz wciąż mówimy o graczu, który strzela więcej, niż wszyscy napastnicy Wisły Kraków razem wzięli. W trwającym sezonie Fortuna Ligi wpisywał się na listę strzelców czterokrotnie. A jak będzie w Polsce? Jak zwykle... czas zweryfikuje, co nie zmienia faktu, że istnieje ryzyko podebrania miejsca Aleksandrowi Buksie. Tak, on wciąż siedzi w Krakowie i zgrzyta zębami na myśl, że będzie dopiero czwartym wyborem Petera Hyballi.
Žan Medved nowym piłkarzem Wisły Kraków
— Piłkarskie Bałkany (@pilkabalkany) January 23, 2021
Kolejny niedźwiedź na rejonie @LksNiedzwiedz pic.twitter.com/KQT0uKUUfJ
Wisła Płock
Na niespełna tydzień przed wznowieniem rozgrywek nastroje w szeregach Białej Gwiazdy muszą być zacne. Inaczej tego opisać nie można. Mimo niewiarygodnie ciężkich treningów przygotowania zmierzają w dobrym kierunku, z czym powinni się również zgodzić w Płocku. W zasadzie to nie mają innego wyjścia. Zapewne każdy pamięta letnie przygotowania do rozgrywek, gdy zamiast zajęć na zielonej murawie była walka z czasem i niespodziewany atak koronawirusa. Pod względem zdrowotnym kończąca się przerwa upłynęła nadzwyczaj spokojnie. Brak nowych zakażeń jest bowiem największym sukcesem w szeregach "Nafciarzy" i kolejnym krokiem w kierunku spokojnego utrzymania w lidze. Bo nie oszukujmy się, z takim zespołem osiąganie wyższych celów graniczy ze sferą marzeń.
Taki stan kadry nie wziął się oczywiście znikąd. Wraz z końcem roku funkcję dyrektora sportowego Wisły Płock zaczął pełnić Paweł Magdoń. Były reprezentant Polski na wspomnianym stanowisku zastąpił Marka Jóźwiaka, który za swojej kadencji, choć upierał się niejednokrotnie, delikatnie mówiąc, zawiódł. Do Płocka trafiło wielu przypadkowych graczy. Następstwo tych ruchów odbija się obecnie i po raz kolejny stawia Radosława Sobolewskiego w mało komfortowej sytuacji. Przypomnijmy, że kariera 44-latka zawisła na włosku już w grudniu. Wówczas obyło się na suchych spekulacjach, lecz takowa sytuacja faktycznie może się zdarzyć raz jeszcze. Zapewne będą się pojawiały do momentu zmiany ukierunkowania, która pod okiem nowego szefa skautingu, Emila Kota, zmierza w bardzo interesującym kierunku.
‼️ Miło nam poinformować, że od 1 grudnia 2020 roku funkcję dyrektora ds. skautingu Wisły Płock sprawował będzie @EmilKot. 🔎⚽
— WislaPlockSA (@WislaPlockSA) December 1, 2020
Emil, witamy na pokładzie i życzymy powodzenia! 🤝
➡ https://t.co/whzHKv0bpj pic.twitter.com/PrRN6PI477
Trwające okno transferowe było bowiem przełomowe w kwestii wzmacniania kadry. Zamiast kolejnych wynalazków z Hiszpanii, Słowacji czy Czech do Płocka trafiła gwardia perspektywicznych graczy. Wśród nich znaleźli się m.in. Fryderyk Gerbowski czy Kacper Rogoziński. Ponadto kadrę wzmocnił Luka Šušnjara. Na pierwszy rzut oka nic wielkiego, jednak biorąc pod uwagę fakt, iż z najwyższym poziomem rozgrywkowym żegna się jeden zespół, utrzymanie w ekstraklasie powinno być formalnością.
Cracovia
W przypadku "Pasów" warto zacząć od tego, iż ich pozycja powinna być nieco wyższa. Ze względu na minusowe punkty drużyna Michała Probierza uplasowała się dopiero w drugiej części tabeli. Mówiąc dokładniej, na półmetku rozgrywek zajęli 10. miejsce i prawdopodobnie zaskoczyli nawet siebie samych. Runda jesienna w wykonaniu krakowskiego klubu nie należała bowiem do najbardziej udanych. Zamiast walki o mistrzostwo i puchary, bliżej im do batalii o przysłowiową pietruszkę. Zresztą dokładnie w ten sposób wyraża się tabela. Do miejsca gwarantującego występ na europejskiej arenie Cracovia traci już dwanaście punktów. Mimo tego, że mamy do czynienia z najbardziej nieprzewidywalną ligą Starego Kontynentu, jest to strata olbrzymia, a gdyby tego było mało, za ewentualnym odbiciem "Pasów" nie przemawiają nawet ruchy na rynku transferowym.
Po 133 meczach #Ekstraklasa w barwach Cracovii, kolejne Mateusz Wdowiak rozegra dla @Rakow1921! pic.twitter.com/b4qSnFxvYF
— PKO BP Ekstraklasa 😷 (@_Ekstraklasa_) January 25, 2021
A w zasadzie ich brak. Przedstawiciele "najstarszego klubu w Polsce" (z racji ostatnich przepychanek sami nie wiemy, kto tym mianem faktycznie dysponuje) do kwestii wzmocnień podeszli dość oszczędnie. Do klubu nikt nie przyszedł. Z klubu nikt nie odszedł. Można powiedzieć, że Cracovii na rynku nie było. A szkoda. Wydaje się bowiem, że wzmocnienie kilku pozycji jest potrzebne od zaraz, co na ten moment idzie w przeciwnym kierunku. Otóż "Pasy" zamiast dokładać nowe postacie, na ten moment żegnają się z zasłużonymi. Bo choć użyte stwierdzenie, iż nikt nie odszedł, jest jak najbardziej prawdziwe, to warto dodać, że jeszcze odejdzie. Na początku tygodnia informację o pozyskaniu Mateusza Wdowiaka przekazał Raków Częstochowa. Do transferu dojdzie dopiero latem, lecz nie zmienia to faktu, że okres kadrowych zmian w wykonaniu zeszłorocznego triumfatora Pucharu Polski mógł być wykorzystany nieco lepiej.
Mimo to Cracovii skreślać nie można. Sugerując się jednak występami z rundy jesiennej, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, iż "Pasy" prędzej zacumują w środku niż na pozycjach gwarantujących epizod w Europie.
Lech Poznań
Spośród wszystkich zespołów, które po rundzie jesiennej uplasowały się w dolnej połówce tabeli, najspokojniejszy nastrój panuje w Poznaniu. Pomimo tego, że zespół prowadzony przez Dariusza Żurawia wylądował dość nisko, zakotwiczenie się w górnej części tabeli powinno być tak naprawdę błahostką. Od bardzo dawna przemawiają za tym styl oraz kadra. A jeśli o niej mowa, to warto tak naprawdę od tego zacząć.
Z końcem roku z Lechem żegna się Jakub Moder. Wychowanek Kolejorza 🔵⚪️ barwy reprezentował w latach 2014-2020. Swoją dotychczasową karierę - od @AkademiaLP aż po grę w @_Ekstraklasa_ - podsumował przed naszymi kamerami.
— Lech Poznań (@LechPoznan) December 31, 2020
Cały materiał 👇🏼https://t.co/gjoIvkXrfF pic.twitter.com/FlSaSBpMIi
Jeśli cofniemy się te kilkanaście tygodni wstecz, najprawdopodobniej trafimy na wypowiedź Tomasza Rząsy na temat stanu kadry. Zapewne każdy słyszał. Jest szeroka, może walczyć na kilku frontach i osiągać zadowalające wyniki. Szczerze? Runda jesienna dobitnie udowodniła, że jedenastu zawodników i trzech stałych zmienników to za mało, by walczyć o czołowe pozycje. Nic więc dziwnego, że działania na rynku transferowym rozpoczęły się jeszcze przed nowym rokiem. Jako pierwszy na Bułgarskiej wylądował Jesper Karlström. Szwedzki pomocnik trafił do Poznania w ramach zastępstwa za Jakuba Modera (od 1 stycznia jest zawodnikiem Brighton), lecz wiele wskazuje na to, iż na pojedynczym wzmocnieniu środka pola się nie obejdzie. Przed tygodniem z wicemistrzem Polski pożegnał się bowiem Karlo Muhar. Chorwat, choć pierwszoplanową postacią nie był, przynajmniej poszerzał ławkę, która mimo kilku transferach nadal wygląda mizernie.
Wpływ na taki stan ma oczywiście liczba wzmocnień. A jeśli o nich mówimy, to warto dodać, iż wspomnianemu zabiegowi została poddana głównie formacja defensywna. Wśród nowych nabytków "Kolejorza" znaleźli się Bartosz Salamon oraz Antonio Milić. Nazwiska, co prawda ciekawe, lecz wciąż nie rozwiązują problemów w ataku. Za ten ponownie będzie odpowiadać Mikael Ishak. Udany powrót po urazach chce zaliczyć Jakub Kamiński, a o dobrym występie wciąż marzy Jan Sykora. Na pierwszy rzut oka jest nieźle (choć nie perfekcyjnie), lecz ostateczną siłę wicemistrza Polski i tak zweryfikuje oktagon... tfu, boisko.