PRZED EKSTRAKLASĄ - miejsca 13.-16.
Trzech beniaminków i niedawny mistrz kraju. Tak wygląda obecnie spód ekstraklasowej tabeli, który jednak biorąc pod uwagę niewielkie różnice punktowe może się jeszcze trochę pozmieniać. Czy jednak tak się stanie? Czy "nowi" w stawce dadzą radę pokazać jeszcze jakąś jakość? Czy Podbeskidzie Bielsko-Biała sprawdzi w słowniku, co oznacza słowo defensywa?
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Forma beniaminków jest doskonałym argumentem dla tych, którzy są przeciwnikami poszerzenia ekstraklasy i wpuszczenia do niej większej liczby pierwszoligowych zespołów. Ci, którzy awansowali, a którzy wyróżniali się na zapleczu, w "elicie" radzą sobie bardzo słabo i choć mieli jakieś tam momenty, pokonali Legię Warszawa (Stal), byli chwaleni za solidną grę (Warta), to jednak tabela nie kłamie. Jest lipa.
38 goli straconych w 14 meczach to wynik skrajnie beznadziejny. Zagłębie Sosnowiec może poczuć wielką ulgę, bo istnieje spore prawdopodobieństwo, że "Górale" z Bielska-Białej wykręcą gorszy rezultat niż 80 bramek wpuszczonych. Sama liczba nie jest tu tak istotna jak średnia tego, co wpada do sieci, bo sosnowiczanie mieli dodatkowe 7 meczów na pokazanie swojego kunsztu bronienia. Wątpliwe, aby w Podbeskidziu coś udało się zmienić, chociaż futbol nie takie rzeczy już widział. Pamiętajmy, że z ligi spada tylko jedna ekipa, a bielszczanie mają do przedostatniej Stali tylko 4 punkty straty. Do odrobienia, szczególnie że Kamil Biliński potrafi strzelić gola.
Przed nami ostatnie dwa dni obozu. Rano Górale pracowali nad siłą 💪🔥👊 pic.twitter.com/h1m15uUWzB
— TS Podbeskidzie S.A. (@TSP_SA) January 21, 2021
Pytanie oczywiście brzmi, co wymyśli trener Robert Kasperczyk, który po latach powrócił do Bielska-Białej, gdzie wspominają go bardzo dobrze z uwagi na historyczny awans klubu do ekstraklasy w 2011 roku. Teraz ten doświadczony szkoleniowiec stoi przed zadaniem bardzo trudnym i ryzykuje zniszczenie swojego pomnika, który do teraz widnieje metaforycznie na placu pod bielskim zamkiem. Ostatnia drużyna ekstraklasy poczyniła też pewne wzmocnienia kadrowe w obronie, ale... trudno patrzyć na nie z optymizmem. I używać słowa "wzmocnienie".
W końcu w Beskidy (strasznie niefortunna jest ta nazwa Podbeskidzie. Podbeskidzie to w Katowicach...) udał się Rafał Janicki, który przyprawił o niejeden zawał serca kibiców Wisły Kraków, a wcześniej Lechii Gdańsk. "Górale" ściągnęli też prestiżowego Chorwata Petara Mamicia, który latem dołączył do Rakowa Częstochowa, ale był na ten klub zbyt dobry, dlatego nie dano mu zagrać w ani jednym spotkaniu. Podbeskidzie opuścili z kolei Bartosz Jaroch i Aleksander Komor, do niedawna jeszcze regularni zawodnicy zespołu, jesienią bynajmniej nie brylujący w obronie.
Z cyklu: idzie, idzie.
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) January 19, 2021
Podbeskidzie w nieco ponad tydzień wygrało trzy mecze (18. drużyna ligi czeskiej, 3. ekipa na Słowacji i wicelider słoweńskiej ekstraklasy), czyli więcej niż w całej rundzie jesiennej.
Ludzie, zostawcie coś na ligę, za sparingi nie ma punktów 😁
Więcej optymizmu może panować w Mielcu, gdzie końcówkę roku mieli akurat bardzo zadowalającą - jak na standardy i klubowe oczekiwania. Tam nieco prędzej niż w Bielsku postanowiono zwolnić trenera i wzięto na to stanowiska człowieka, który wie, jak wyjść z najgorszego piłkarskiego szamba. Leszek Ojrzyński to jest gość, ot co! Stal co prawda ma drugą najgorszą obronę ligi po Podbeskidziu, z tym że straciła aż 10 goli mniej. To jest pewna różnica. Nowy szkoleniowiec poprowadził zespół w 5 ekstraklasowych pojedynkach i przegrał tylko jeden z nich, wygrywając natomiast z Jagiellonią Białystok i - na Święta - z Legią w Warszawie! Mielczanie zresztą bardzo lubią grać ze stołecznymi i z punktu widzenia historycznego nie mają się czego wstydzić. Aktualizując dane HPPN.PL - 17 wygranych, 13 remisów, 19 porażek.
Leszek Ojrzyński całuje różaniec po anulowaniu bramki Ishaka.
— Jan Mazurek (@jan_mazi) December 13, 2020
Ładna scena.
Kiedyś opowiadał o nim tak.
„Zawsze na meczach mam przy sobie różaniec. Od naszego papieża. Kiedy go dotykam, to nawet porażka mniej boli” pic.twitter.com/plb8ZUHlLl
1. Stal Mielec nie wygląda jak drużyna z ekstraklasy;
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) December 18, 2020
2. Przychodzi Leszek Ojrzyński
3. Stal wygląda jak drużyna ekstraklasy.
Ale można też oczywiście mówić, że przespali lato, mają słabych skautów, prezes się nie nadaje, a piłkarzom się nie chce grać, więc co trener może.
Utrzymanie Stali jest bardzo możliwe, no bo w końcu mając do wyboru ich i Podbeskidzie, kogo byście wybrali? Największym atutem jest oczywiście trener Ojrzyński, który zna się na rzeczy i wie, jak ze słabych i topornych drużyn wyciągać maksimum. Kilka ciekawych transferów beniaminek z Podkarpacia przeprowadził. Z pierwszej ligi przyszli znający klimaty ekstraklasowe doświadczony hiszpański stoper Jonathan de Amo (ponad 100 spotkań w 1. lidze) z Niecieczy oraz napadzior Maciej Jankowski z Arki Gdynia. Na szpicę ściągnęli też Aleksandara Kolewa, bo mają do niego sentyment za pół roku 2017, ale ja jednak pozostaję w tej kwestii dość sceptyczny... Ciekawi mnie natomiast zakontraktowanie 31-letniego fińskiego prawego obrońcy, którego zna Petteri Forsell - Albina Granlunda, występującego w reprezentacji swojego kraju.
✍🏻 🇫🇮 Albin Granlund zawodnikiem @fksstalmielec . Reprezentant Finlandii podpisał kontrakt do 30.06.2022 z opcją przedłużenia o kolejny sezon.
— Kamil Burzec (@KamilBurzec) January 7, 2021
Powodzenia!⚽️ pic.twitter.com/zK47qMaWHo
Teoretycznie najmocniejszym (choć minimalnie) beniaminkiem jest Warta Poznań. Najskromniejsza z całej trójcy. Najmniej goli strzelonych w lidze (obok Podbeskidzia), najbiedniejszy budżet, bronić co prawda nieźle bronią, ale nie grają nawet na własnym stadionie, bo "Ogródek" nie ma hajsu na modernizację. Takie są realia u "Zielonych", gdzie jednak trener Piotr Tworek wytrwale stara się wykonywać swoją robotę. Stałe fragmenty gry - to ma być tajna broń Warty na wiosnę i całkiem słusznie, bo gdy nie ma się czym straszyć, zawsze można postraszyć Bartoszem Kielibą. Naprawdę jest straszny.
Bartosz Kieliba w Ekstraklasie pic.twitter.com/4x9dcXVIPM
— Michał (@majkel1999) September 25, 2020
Bartosz Kieliba. To nawet nie jest on.
Sezon Warta rozpoczynała bez choćby jednego obcokrajowca i dopiero potem przyszli fiński stoper rosyjskiego pochodzenia oraz Hiszpan. Teraz, zimą, doszedł jeszcze niemiecki skrzydłowy pochodzenia kongijskiego. Mają więc trzech, najmniej w lidze, ale chwali się, że wolą stawiać na swoich, choć oczywiście kwestie finansowe też odgrywają tu pewną rolę. Poznaniacy kilkukrotnie byli chwaleni przez trenerów rywali za swoją solidność, niektórzy pokusili się nawet o stwierdzenie, że "Duma Wildy" powinna mieć na koncie kilka punktów więcej - zresztą przez pewien moment w tabeli znajdowała się wyżej od... Lecha Poznań. Ich obecna pozycja w znacznej mierze wynika z tego, że rok zakończyli czterema porażkami z rzędu, bo gdyby nie to, aż tak źle Warta by na papierku nie wyglądała. A to i tak jest naprawdę spory sukces. Pamiętajmy, że ten zespół do ekstraklasy awansował po barażach, gdzie - mecz z Radomiakiem Radom - nie brakowało sędziowskich kontrowersji.
Pod wieloma względami ta Warta nie pasuje do ekstraklasy, ale jej powrót to i tak jest cholernie fajna historia. Piotr Tworek (były asystent w Podbeskidziu ;) )zrobił jeden z najbardziej zaskakujących awansów ostatnich lat.
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) July 31, 2020
Podbeskidzie na 16. miejscu, Stal na 15., Warta na 14., a na 13. trzecia drużyna ubiegłego sezonu, mistrz z roku 2019 - Piast Gliwice! Co oni tam robią? Andrzej, nie wiem. Chwaleni za rozsądek, funkcjonujący w bogatym i kapitalnie prosperującym mieście, a jednak do 5. kolejki musieli czekać na swojego premierowego gola, po raz pierwszy zwyciężając dopiero w kolejce nr 9, kiedy w derbach pokonali chwalonego Górnika Zabrze. Ironia, nie? Zima w Gliwicach jest stosunkowo spokojna. Odszedł co prawda Mikkel Kirkeskov, a przyszedł tylko Mateusz Winciersz, czołowy młodzieżowiec trzecioligowego Ruchu Chorzów. Piast nie chciał działać w emocjach, bo widział, że druga część rundy jesiennej była zdecydowanie lepsza od pierwszej i śmiem twierdzić, że wpływ na to miał powrót po kontuzji Jakuba Świerczoka. Czemu tak?
Seria bez porażki trwa, a gliwiczanie odbili się od dna, które ostro wyszorowali. Nie ma też co się oszukiwać - kadra tego zespołu na papierze nie wskazuje, że jest to drużyna gotowa na walkę o top 3, ich mistrzostwo to była przecież wielka sensacja. Tego typu rezultaty były owocem przede wszystkim rozsądnie poukładanych klocków, którymi dysponował świetny trener, jakim jest Waldemar Fornalik. Po prostu. Chwilowy kryzys nie spowodował więc w śląskim klubie nerwowych i nieprzemyślanych ruchów, bo to nie jest Legia Warszawa czy Lech Poznań, gdzie tymczasowy dołek od razu powoduje palpitacje serca - także u kibiców, których w Gliwicach jest dużo, dużo mniej. Piast się wydźwignie, to pewne, a jeśli nie załapie się na europejskie puchary, to nic się takiego nie stanie.
Takie tam.
— Maciej Grygierczyk (@magrygier) January 26, 2021
Ekstraklasa - Piast Gliwice: 6 mln zł z miasta na 2021
1 liga - GKS Tychy: 4,3 mln zł z miasta na 2021 (tylko piłka nożna mężczyzn)
2 liga: GKS Katowice - 6,35 mln zł z miasta na 2021 (tylko piłka nożna mężczyzn)
3 liga: Ruch Chorzów - 1,6 mln zł z miasta na 2021