Pogoń, Śląsk, Jagiellonia. Nie był to dobry dzień dla faworytów
No i żeśmy dopłynęli do brzegu. Po czterech starciach, kilku niespodziankach, kompromitacjach, pogromach. Ludzie, czego tu dzisiaj nie było? Zaczynając od istnej dominacji Wisły Płock nad Jagiellonią Białystok, podążając przez potknięcie dwóch faworytów i kończąc na kolejnym triumfie Lechii Gdańsk. Kto oglądał, ten na nudę nie narzekał.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
1. Gra Jagiellonii Białystok już na początku rozgrywek miała na sobie pewne rysy, aczkolwiek to, co widzimy obecnie, bardziej przypomina jedną wielką kompromitację, aniżeli kolejne wypadki przy pracy. Akurat 0:3 z przeciętną w tym sezonie Wisłą Płock za wypadek uznawać raczej nie wypada. Mówi to samo za siebie. Ewidentnie coś się zepsuło i zaczyna się staczać w nieodpowiednim kierunku. Dzisiejszy mecz z niżej notowanym rywalem był już piątym z rzędu bez kompletu punktów. Co tu dużo mówić, jeśli nic nie ulegnie zmianie, chyba nikogo nie zdziwią kolejne zmiany na ławce trenerskiej.
70 minut czekaliśmy na gole, ale jak już piłkarze @WislaPlockSA się rozstrzelali, to byli nie do zatrzymania 🔥
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 18, 2021
⚽ Wszystkie trafienia z tego meczu zobaczycie poniżej pic.twitter.com/GDymvQepy3
2. Strzelanie tak fatalnej drużynie może i nie jest wielkim wyczynem. Obrona się nie popisała, atak nic nie wniósł – inaczej się skończyć także nie mogło. No, ale trzeba pochwalić występ Damiana Warchoła. Fakt, rywal nie był z najwyższej półki, ale to to nie jest przypadek, że były zawodnik Legii Warszawa ponownie dał o sobie znać i raz jeszcze przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu. W starciu z Jagiellonią zdobył bramkę oraz zanotował asystę. Generalnie był jednym z najbardziej użytecznych zawodników na boisku, co w przypadku 26-latka nie jest akurat niczym nowym.
3. Zwycięstwo, zwycięstwem – powinno cieszyć, bo dało nie tylko solidny zastrzyk punktów, ale również ucieczkę z niebezpiecznej strefy. Tylko, że jest w tym wszystkim druga, mniej optymistyczna, strona medalu. Spotkania z Dumą Podlasia nie dokończył główny architekt tego zespołu, Rafał Wolski. Doświadczony pomocnik zszedł z boiska jeszcze przed zakończeniem pierwszej odsłony. Znów narzekał na ból, choć na wydawanie wstępnych opinii jest teraz za wcześnie. Wypada poczekać na dokładne informacje i mieć nadzieję, że tym razem skończyło się tylko na strachu, wszak początek rozgrywek w wykonaniu 28-latka był bardzo optymistyczny – przełożył się na bramkę oraz trzy asysty w sześciu meczach.
4. Patrzymy na rozwój Kacpra Kozłowskiego i aż robi się miło na sercu, gdy widzimy, co ten chłop wyprawia. Rozegra, pomoże w odbiorze, a jeśli trzeba, to i nawet strzeli. Może i nie była to bramka z kategorii stadiony świata. Nie wjechał w pole karne, jak do siebie. Nie minął kilku rywali, nie mówiąc już o uderzeniu z rogala w samo okienko bramki. Po prostu znalazł się w odpowiednim miejscu i precyzyjnym strzałem głową zdobył jedynego gola dla Pogoni. Swoją drogą był to gol niezwykle ważny, bo tak się składa, że Portowcy znów potknęli się o własne nogi, tracąc punkty na własne życzenie.
Precyzyjna główka Rafała Kurzawy i piłka ląduje w siatce! Problem w tym, że pokonał on własnego bramkarza, a po tym trafieniu mamy remis 😱
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 18, 2021
📺 Mecz @PogonSzczecin - @MKSCracoviaSSA możecie oglądać w CANAL+ SPORT pic.twitter.com/FedHXQT3YL
5. Potworny minimalizm – więcej nie trzeba. Tak naprawdę to wystarczy, aby w jak najprostszy sposób opisać poczynania Pogoni Szczecin w bieżących rozgrywkach. Znów mieli rywala na widelcu. Mogli zrobić dosłownie wszystko, no i skończyło się podobnie do poprzednich spotkań. Samobójcze trafienie Rafała Kurzawy na dobrą sprawę zapewniło Cracovii punkt. Cóż, zdarza się – każdy może się przecież potknąć. Tylko, że z perspektywy Portowców było to już trzecie potknięcie z rzędu oraz czwarte na przestrzeni ostatnich pięciu spotkań. Wnioski? Krótko, to w zasadzie wystarczy, aby marzenia o mistrzostwie Polski przynajmniej na chwilę schować do przechowalni.
6. Ah, znów ten cholerny beniaminek. Zespół z Radomia może i nie jest głównym faworytem do walki o wyższe miejsca, ale jedno oddać mu mimo wszystko trzeba. Jak mało kto potrafi pokrzyżować plany tym trochę większym. Ograli już Legię Warszawa, powalczyli z Lechem Poznań i Pogonią Szczecin. Czy kogoś dziwi to, że akurat dziś nie przegrali ze Śląskiem Wrocław? Pewnie nie. Mimo tego, że gwiazd tam szukać na próżno, jako całokształt prezentują się wyśmienicie. Remis 1:1 z faworytem zresztą to potwierdza.
Coś tu nie poszło w ekipie @1910radomiak... 👀
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 18, 2021
Erik Expósito takich sytuacji nie marnuje i dał @SlaskWroclawPl prowadzenie!
📺 Gospodarze jednak się nie poddają, bo zdążyli szybko wyrównać - mecz możecie oglądać w CANAL+ SPORT pic.twitter.com/8JYgoUQRN9
7. Wczorajszy dublet z Wisłą Kraków oznaczał tylko tyle, że zasłużoną pozycję lidera w klasyfikacji strzelców objął Mikael Ishak. Pozostaje jednak pytanie, jak długo wysiedzi na szczycie, bo tak się składa, że z bardzo dobrej strony wciąż pokazuje się jego główny konkurent, Erik Exposito. Hiszpański napastnik zdobył dziś piątą bramkę w tym sezonie i już tylko trafienie dzieli go od prowadzącego Szweda.
8. Każda zła seria ma swój kres. Dziś skończyła się ta niechlubna w wykonaniu Lechii Gdańsk. Drużyna prowadzona przez Tomasza Kaczmarka wygrała po raz pierwszy od 14 sierpnia. Minął ponad miesiąc. W międzyczasie doszło do trzech spotkań bez kompletu punktów, no i co najważniejsze, na tym też się skończy. Trafienie Łukasza Zwolińskiego z pierwszej odsłony zapewniło triumf. Piłkarze Piasta wracają więc do Gliwic bez punktów. Robią to jednak w pełni zasłużenie, bo mimo chęci nie zdołali stanąć na wysokości zadania.
To się nazywa atak błyskawiczny ⚡⚡⚡@LechiaGdanskSA strzela jako pierwsza, jak odpowie @PiastGliwiceSA? ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) September 18, 2021
📺 Mecz możecie oglądać w CANAL+ SPORT pic.twitter.com/DAhWP7NOmk