Multiligowa kumulacja emocji! Ostatnia kolejka rundy zasadniczej LOTTO Ekstraklasy
Nastał ten długo oczekiwany moment. Kończymy dzisiaj rundę zasadniczą Lotto Ekstraklasy. Co nam przygotowała Ekstraklasa tuż przed podziałem na grupę mistrzowską i spadkową? Przekonajmy się.
Lech Poznań – Górnik Zabrze (Sobota 18.00, sędziuje Bartosz Frankowski)
W Poznaniu nastała ogromna mobilizacja. Dzięki korzystnym wynikom z poprzedniej kolejki, ekipa Nenada Bjelicy jest tuż za plecami lidera z Białegostoku. Jeśli gospodarze wygrają swoje spotkanie, może okazać się, że zakończą rundę na czubie tabeli. By tak się stało, warunkiem numer jeden jest jednak zwycięstwo nad ekipą z Zabrza. Drużyna Marcina Brosza mocno spuściła z tonu i ostatnie dwa spotkania (ligowe i w ramach Pucharu Polski) zakończyły się remisami. Natomiast, ewentualna wygrana drużyny z Wielkopolski to nie jest scenariusz rodem z science-fiction. W poprzedniej serii spotkań, Kolejorz w końcu przełamał fatum meczów wyjazdowych, a biorąc pod uwagę fakt, że dzisiejsze spotkanie odbywa się na stadionie przy ul. Bułgarskiej, raczej nietrudno jest wskazać faworyta.
Lechia Gdańsk – Arka Gdynia (Sobota 18.00, sędziuje Tomasz Kwiatkowski)
Spotkanie chyba o największym ładunku emocjonalnym. Derby Trójmiasta, jak to derby, mogą nas mocno zaskoczyć. A czego się spodziewamy po tym meczu? Przewiduję wygraną ekipy Leszka Ojrzyńskiego i dopisanie sobie kolejnych trzech punktów, które są niezwykle istotne, niczym tlen, w walce o górną ósemkę. Tuż przed gdynianami, w tabeli znajduje się Zagłębie Lubin, które ma dwa punkty przewagi. A co z Lechią? Gdańszczanie ostatecznie sięgnęli dna. Znaleźli się w strefie spadkowej wraz z Sandecją. Jeśli chcą sobie poprawić nastroje chociaż w małym stopniu, to powinni powalczyć o zwycięstwo w tym spotkaniu. A jeżeli okaże się, że ich odwieczny rywal z Trójmiasta ostatecznie pożegna się z wszelkimi szansami na grę w grupie mistrzowskiej, to można by pokusić się o stwierdzenie, że gdańska drużyna upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu. Przed spotkaniem, jesteśmy pewni wyłącznie jednej rzeczy. W końcu nie zawiodą kibice, którzy mają tłumnie pojawić się na stadionie Energa Gdańsk i prawdopodobnie będziemy świadkami bardzo dobrej frekwencji. Oby dopisała również gra obu zespołów.
Sandecja Nowy Sącz – Wisła Kraków (Sobota 18.00, sędziuje Łukasz Szczech)
Skoro przy okazji wcześniejszego meczu wspomnieliśmy o drużynie z Nowego Sącza, zerknijmy co czeka czerwoną latarnię naszej ligi. A przed nami kolejne derby Małopolski i po raz kolejny nie mamy problemu z tym, by wskazać faworyta tego starcia. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę morale w obu ekipach po meczach 29. kolejki, gdzie drużyna Kazimierza Moskala dosyć niespodziewanie podzieliła się punktami z Górnikiem Zabrze, a Wiślacy przegrali swoje spotkanie z Lechem Poznań, to krakowianie nadal są faworytem. Nie zdziwimy się jednak, jeśli obecny szkoleniowiec gospodarzy będzie próbował przechytrzyć wielokrotnego Mistrza Polski, gdyż to nie będzie dla niego zwykłe spotkanie. Kazimierz Moskal jest od wielu lat kojarzony z drużyną z ulicy Reymonta i na pewno podejdzie do tego spotkania bardzo ambicjonalnie. Możemy wyłącznie wierzyć w to, że taka postawa doda trochę dramaturgii w tym meczu.
Jagiellonia Białystok – Wisła Płock (Sobota 18.00, sędziuje Daniel Stefański)
Lider skończy rozgrywki rundy zasadniczej na własnym stadionie meczem z drużyną, która też jest pewnego rodzaju rewelacją tego sezonu. Któż się spodziewał przed rozpoczęciem rozgrywek, że drużyna z Mazowsza będzie w stanie zapewnić sobie grę w górnej ósemce, biorąc pod uwagę zwolnienie wieloletniego szkoleniowca Wisły, Marcina Kaczmarka przed samym rozpoczęciem sezonu. To pokazuje jak dobrą robotę wykonał Jerzy Brzęczek i w nagrodę, włodarze przedłużyli z nim kontrakt do końca sezonu 2019/20. Trzeba jednak szczerze przyznać, że splendory, które spływają w stronę trenera gości i tak nie zwiększają szans na zwycięstwo w starciu z zespołem prowadzącym w tabeli.
Piast Gliwice – Bruk-Bet Termalica Nieciecza (Sobota 18.00, sędziuje Tomasz Musiał)
Drużyna Fornalika przegrała w poprzedniej kolejce, więc dzisiejsza wygrana jest obowiązkiem, jeśli chcą pokazać, że wynik z ostatniego meczu był wypadkiem przy pracy. Rywal do tego wręcz idealny, który nadal nie prezentuje formy i gry, która pozwalałaby na pozostanie w szeregach Ekstraklasy w sezonie 2018/2019. Mojej opinii nie zmienia nawet fakt wygranej nad Cracovią.
Legia Warszawa – Pogoń Szczecin (Sobota 18.00, sędziuje Mariusz Złotek)
Ciekawostka – Legia Warszawa ma tylko o 4 (słownie CZTERY) porażki mniej od Pogoni, która znajduje się obecnie na 11. miejscu. Trwający sezon jest niezwykle trudny dla wszystkich sympatyków Legii. Pomimo faktu takiej ilości porażek, legioniści nadal liczą się w walce o Mistrzostwo Polski i w tym konkretnym pojedynku, drużyna Romeo Jozaka ma prawo czuć się faworyzowana. Dodając do tego fakt, że z przymusowego urlopu wraca Michał Kucharczyk, a ostatnio kontuzjowany Jarosław Niezgoda powoli dochodzi do siebie po urazie to rozsądne wydaje się stawianie na Legionistów. Aczkolwiek, Legia już wielokrotnie potrafiła negatywnie zaskoczyć w tym sezonie, więc nie zabieramy Portowcom jakichkolwiek szans na osiągnięcie dobrego wyniku.
Cracovia – Zagłębie Lubin (Sobota 18.00, sędziuje Krzysztof Jakubik)
Przed rozpoczęciem poprzedniej kolejki, wydawało się, że to spotkanie będzie decydowało o tym, który z zespołów znajdzie się w górnej części tabeli. Jak pokazała rzeczywistość, drużyna Michała Probierza sama skreśliła się z tego wyścigu po porażce z Termaliką. Natomiast, Miedziowi w odpowiednim momencie złapali rytm i nadal mogą wierzyć w to, że po podziale będą czekały na nich starcia z takimi rywalami jak Legia, Lech czy Jaga. Czy tak będzie? Wszystko w rękach i nogach podopiecznych Mariusza Lewandowskiego. Przed nimi ostatnie 90 minut nadziei.
Śląsk Wrocław – Korona Kielce (Sobota 18.00, sędziuje Zbigniew Dobrynin)
To jest pojedynek, który raczej nie będzie elektryzować całej Polski. Sytuacja obu ekip jest klarowna – Śląsk będzie grać w grupie spadkowej, natomiast kielczanie będą mieli okazję mierzyć się z rywalami z najwyższej półki. Skoro tabela pokazuje jak jest, a jednocześnie jak wiemy „tabela nie kłamie”, to faworyt jest jeden - drużyna Gino Letteriego.
Przed nami decydujące 90 minut sezonu zasadniczego. Po tej kolejce będziemy mądrzejsi. Jedynie szkoda, że w tej serii gier sędziowie nie będą mieli możliwości korzystać z tego małego ekranu ze zdjęcia czyli VAR-u. Zapewniam jednak, że warto rozsiąść się przed TV albo pójść na stadion, jeśli ma się taką możliwość. Emocje sięgają zenitu!