Nowy rok, stara gra - Real znowu remisuje
Miałem nadzieję, że nowy rok przyniesie mi więcej radości. Nic bardziej mylnego, bo już na samym początku dostałem plaskacza na otrzeźwienie. Real Madryt zremisował 2:2 z Villarrealem. Kiedyś powiedziałbym, że to nawet zrozumiałe, bo to przecież nigdy nie był łatwy teren, ale w tym sezonie "Żółta Łódź Podwodna" gra zdecydowanie poniżej możliwości, więc liczyłem na trzy punkty. I się przeliczyłem.
Składy:
Villarreal CF: Asenjo; Layun, Alvaro, Victor Ruiz, Jaume Costa; Javi Fuego (Trigueros 82') , Caseres (Ekambi 64'), Chukwueze, Cazorla, Fornals; Gerard Moreno (Bacca 69').
Real Madryt: Courtois; Carvajal, Varane, Ramos, Marcelo; Modrić (Valverde 64'), Casemiro, Kroos (Vinicius 86') ; Lucas Vazquez, Benzema, Bale (Isco 46').
Ledwo mecz się rozpoczął, a już byliśmy świadkami grzmotów. I właśnie to lubię, bez zbędnych "szachów", badania rywala i tak dalej. Od razu pełna moc do ataku i natychmiast mieliśmy emocje od początku spotkania. Zaczęło się od trafienia Santiego Cazorli, który został bez opieki na lewej stronie. Aktywny w pierwszej połowie Chukwueze dograł do Hiszpana, a ten technicznym strzałem po długim rogu pokonał golkipera Królewskich.
Na odpowiedź Realu nie czekaliśmy długo, bo już w 7. minucie bramkę zdobył Karim Benzema. Akcja prawą stroną, Carvajal wypuszcza Vazqueza, który dośrodkowuje w pole karne, a tam, wspomniany już wcześniej Francuz, pakuje piłkę do siatki ze łba. Kilkanaście minut później Królewscy mieli rzut wolny. Wykonawcą nie kto inny, tylko Toni Kroos. Wrzutka, Varane ze łba i mamy 1:2.
Pierwsza połowa była intensywna, oba zespoły stwarzały sobie sporo okazji, jednak więcej zagrożenia było ze strony gości. Blancos zdobyli nawet trzecią bramkę, ale nie została ona uznana, bo Modrić był na spalonym.
Druga część meczu nie zachwycała. Wydawało mi się, że Villarreal miał inicjatywę, pomimo tego, że statystyki nie wskazywały wyraźnej przewagi którejś z drużyn. Wprawdzie oba zespoły miały swoje szanse, ale nic ciekawego z nich nie wynikało.
Miałem wrażenie, że Real po raz kolejny popełnił ten sam błąd, czyli cofnął się przy jednobramkowym prowadzeniu, zamiast zdobyć kolejną bramkę i powiększyć przewagę. To musiało się zemścić. W 82 minucie, bramkę głową, po wrzutce Pablo Fornalsa, ponownie zdobył Cazorla. Jednak nawet stracony gol nie podziałał na Królewskich mobilizująco.
Jeśli miałbym oceniać spotkanie ogólnie, to nie potrafiłbym tego zrobić jednoznacznie. Pierwsza połowa w wykonaniu Królewskich była w porządku. W drugiej zabrakło tej agresywności i pazerności na bramki. Zbyt duża zachowawczość często zostaje skarcona i tak też się stało tym razem.
Stracone punkty to nie jedyna zła wiadomość. Bale po raz kolejny nabawił się urazu, a co może martwić bardziej, prawdopodobnie chodzi o słynną łydkę. Walijczyk nie wyszedł na drugą połowę, ale mam nadzieję, że to nic poważnego.