Ramos może pożegnać się z Madrytem
Sergio Ramos to chodząca ikona Realu Madryt. Hiszpan gra w tym zespole od 14 lat. Od kilku sezonów regularnie nosi opaskę kapitańską. Zagrał już ponad 600 spotkań, w których strzelił aż 84 gole, co na stopera jest wynikiem niesłychanym. Oczywiście ma też inne zatrważająco dobre statystyki, jest w końcu jednym z najlepszych obrońców świata. Jego twarz już skleiła nam się z herbem Realu Madryt i trudno wyobrazić sobie ten zespół bez niego. Realia nie są jednak zbyt kolorowe i jeśli spełnią się pewne czynniki, to już niedługo będziemy musieli jego buzię od loga "Królewskich" odkleić.
"Daily Mail" twierdzi bowiem, że odejście Hiszpana stało się zupełnie prawdopodobne. Byliśmy niemal przekonani, że Ramos zakończy w Madrycie karierę albo po wygaśnięciu umowy pojedzie do jakiejś egzotycznej ligi jeszcze trochę popajacować, ale rzeczywistość może okazać się bardziej surowa. Hiszpan może opuścić klub już tego lata. Dlaczego? Źródło twierdzi, że kapitan "Królewskich" zdecyduje się na transfer, jeśli do klubu faktycznie wróci Jose Mourinho. Ramos nie żył w najlepszych stosunkach z Mourinho, kiedy ten prowadził zespół na początku tej dekady. Nie jest jednym zawodnikiem, który nie chce Portugalczyka z powrotem. Jak donosi źródło, sceptyczni są też Karim Benzema z Marcelo, ale to Hiszpan jest najbardziej zdeterminowany i jest gotów podjąć najpoważniejsze kroki w razie zakontraktowania Mourinho.
Istnieje też opcja, że Ramos zwyczajnie zastrasza Pereza. Tak naprawdę Ramos wcale nie chce odchodzić i absolutnie nie jest na to przygotowany, po prostu nie zamierza współpracować z Mourinho. Jest kapitanem zespołu i przekazuje głos szatni, a że ma ona dosyć jednoznaczne zdanie o Portugalczyku to i jego stanowisko jest stanowcze. Negocjacje z Portugalczykiem mają być już jednak na ostatniej prostej i wydaje mi się, że Perez nie będzie się teraz przejmował zdaniem piłkarzy. To może doprowadzić tylko do gorszej sytuacji od tej, która miała miejsce przez cały obecny sezon. Jeszcze skończy się tak, że próba naprawienia tego, co teoretycznie bardziej popsuć się nie mogło, spieprzyła sprawę na amen.