Leo, graj jak najdłużej - echa meczu Barcelona - Real Valladolid
Można żartobliwie stwierdzić, że "El Clasico" zostało przełożone zaledwie o 3 dni, ponieważ dzisiaj "Duma Katalonii" mierzyła się właśnie z Realem... Valladolid. Odkładając jednak żarty na bok, "Królewscy" powinni dziękować Niebiosom, że ich starcie z "Blaugraną" zostało odwołane, gdyż na znajdującego się w tak niesamowitej formie Leo Messiego raczej nie ma recepty.
Składy:
FC Barcelona: Ter Stegen - Semedo, Lenglet, Pique, Alba (78' Roberto - De Jong (60' Rakitić), Busquets, Vidal - Messi, Suarez, Fati (63' Griezmann)
Real Valladolid: Masip - Porro, Fernandez, Olivas, Barba, Martinez (32' Salisu) - Tuhami (53' Hervias), Michel, Plano (66' Unal) - Waldo Rubio, Guardiola
Nie minęły nawet trzy minuty, a gospodarze już wyszli na prowadzenie. Clement Lenglet niczym Chuck Norris uderzył z półobrotu, a jako że piłka po drodze odbiła się jeszcze od jednego z zawodników Realu, Jordi Masip mógł tylko patrzeć się, jak futbolówka wpada do siatki. Co ciekawe, bramka dla Barcelony wcale nie podłamała zawodników Valladolid. W 15. minucie mieliśmy już wyrównanie - centrostrzał z rzutu wolnego wybił przed siebie Marc Andre ter Stegen, a niepilnowany Kiko Olivas skierował piłkę prosto do bramki strzeżonej przez Niemca. Trzeba powiedzieć, że były golkiper Borussii Moenchengladbach mógł zachować się lepiej w tej sytuacji.
Lenglet hit that ball so well pic.twitter.com/3uM8q3Pybl
— ONOME (@MeetOnome) October 29, 2019
Jak trwoga, to do Messiego - takie hasło przyświeca Barcelonie już ładnych parę lat. Dzisiaj nie było inaczej i dzięki geniuszowi z Rosario kibice "Blaugrany" nie musieli się "znieczulać" po meczu. Argentyńczyk najpierw w swoim stylu oszukał cała linię obrony i posłał kapitalną prostopadła piłkę do Arturo Vidala, który wykończył akcję w sposób, którego nie powstydziłby się pewien długowłosy Szwed grający za Oceanem, a następnie sam strzelił gola z rzutu wolnego. Można powiedzieć, że nic nowego, nudy, to już było. Ale sęk w tym, że te zagrania można oglądać zapętlone 50 razy, fanom piłki nożnej to po prostu nie może się znudzić.
Unbelievable assist from Messi & a great finish by Vidal wow pic.twitter.com/0XC96lqvjc
— kaz (@psychoclownblog) October 29, 2019
Goat Messi pic.twitter.com/sFT9x3AyP5
— kobby bright (@Amisty995) October 29, 2019
Nie ma jednak co ukrywać - gol Argentyńczyka nieco zepsuł nam ten mecz. Po tej bramce tempo meczu zdecydowanie siadło i przebudzenie nastąpiło dopiero podczas ostatnich piętnastu minut. Wtedy to Barcelona ponownie włączyła na moment wyższy bieg - najpierw po świetnym podaniu wprowadzonego Ivana Rakiticia precyzyjnym uderzeniem popisał się Messi, a następnie Argentyńczyk obsłużył prostopadłym podaniem Suareza, który nie miał problemów ze skierowaniem piłki do siatki.Warto zaznaczyć, że Urugwajczyk już wcześniej strzelił bramkę, jednak został złapany na spalonym.
Trzeba parę słów poświęcić Ansu Fatiemu. Bez wątpienia ten chłopak ma gigantyczny talent i Barcelona będzie mieć z niego jeszcze sporo radości, jednak trzeba uczciwie powiedzieć, że dzisiaj zagrał fatalnie. Niedokładne podania, bezsensowne dryblingi, masa strat - te słowa najlepiej oddają występ pochodzącego z Gwinei Bissau zawodnika. Oddał jeden groźny strzał po akcji Messiego, ale był zbyt słaby, żeby zaskoczyć Masipa. Jak jednak wspomniałem wcześniej - ten chłopak kończy 17 lat za 2 dni, takie gorsze występy to jest absolutnie norma dla piłkarza w tym wieku, nie ma sensu robić z tego jakiejś większej tragedii.
Na razie beznadziejny.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) October 29, 2019
Barcelona wygrywa i na ten moment ma dwa punkty przewagi nad Atletico ( i jeden mecz rozegrany mniej). To naprawdę spory paradoks, że tak krytykowana za brak pomysłu na grę "Blaugrana" jest wciąż głównym kandydatem do tytułu mistrza Hiszpanii.
FC Barcelona - Real Valladolid 5:1 ( 3' Lenglet, 29' Vidal, 34', 76' Messi, 77' Suarez - 15' Olivas)