Rakitić zabiera głos - do transferu coraz bliżej...
To już trzeci miesiąc. Trzeci miesiąc odkąd okno transferowe uległo zamknięciu, a Ivan Rakitić siedzi niepocieszony w Barcelonie. W klubie go ignorują, ten nie gra regularnie, lecz w końcu doczekaliśmy się komentarza, który zdradził rąbek prawdy na temat rzeczywistej sytuacji...
... co by nie mówić. W życiu Chorwata nie jest ciekawie. Ten z podstawowego zawodnika "Dumy Katalonii" nagle stał się postacią drugorzędną, a fala młodych graczy tylko spogląda, jak Ivan Rakitić cierpli (jeśli tak to można nazwać). Doświadczony pomocnik nie ukrywa rozgoryczenia, a jego sytuacja stale się pogarsza... Bo kto by pomyślał, że 31-latek rozpocznie ten sezon z ławki, a widok jego osoby na murawie będzie jedynie sporadyczny... – Szanuję decyzje trenera, ale przez pięć lat dałem Barçy wiele i chciałbym dalej to robić. Mam 31, nie 38 lat. Fizycznie jestem w życiowej formie. Gdy mojej córce zabierzesz zabawkę, jest smutna. Ja też jestem smutny, bo zabrano mi piłkę - mówi Chorwat, którego odejście jest już naprawdę blisko.
Rakitić: „Szanuję decyzje trenera, ale przez pięć lat dałem Barçy wiele i chciałbym dalej to robić. Mam 31, nie 38 lat. Fizycznie jestem w życiowej formie. Gdy mojej córce zabierzesz zabawkę, jest smutna. Ja też jestem smutny, bo zabrano mi piłkę”.
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) November 12, 2019
To się skończy transferem.
W Barcelonie nie ma po co siedzieć, a 31 lat na karku, to wciąż idealny moment na przenosiny. Może kierunek włoski? Francuski? Lista chętnych jest dość pokaźna, a poza Paris Saint Germain, które na reprezentanta Chorwacji poluje od ponad roku, do walki o Rakiticia włączają się również Inter oraz Milan. W sumie to się włączyły, bo pierwsze podchody pod 31-latka zostały już odegrane. Teraz pozostało czekać, bo o ile przyszłość w kontekście gry na Camp Nou jest raczej rozwiązana, to wciąż nie znamy jej z perspektywy nowego pracodawcy...