FIFA 2000 i świetny Ocampos. Wróciła LaLiga!
Kibice hiszpańskiego futbolu czekali na ten dzień długie trzy miesiące. Rozgrywki LaLigi wznowiono szlagierowym starciem Sevilli z Betisem. Lepsi w derbowym spotkaniu okazali się gospodarze, którzy pewnie pokonali rywali 2:0.
Już w sobotę mecz Mallorca vs Barcelona! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
Sevilla: Vaclik - Reguilon (80' Vazquez), Kounde, Diego Carlos, Navas - Jordan, Fernando, Torres (80' Escudero) - Ocampos (71' Banega), de Jong (71' En Nesyri), El Hadadi (75' Suso)
Betis: Robles - Moreno (78' Alfonso), Sidnei (46' Feddal), Bartra, Emerson - Canales, Rodriguez, Alena (69' Joaquin) - Fekir, Iglesias (70' Loren), Tello (61' Lainez)
Do końca nie było pewne, czy w spotkaniu będzie mógł zagrać Lucas Ocampos. Występ najlepszego strzelca Sevilli w obecnym sezonie stał pod znakiem zapytania z powodu kontuzji przywodziciela, jednak ostatecznie Argentyńczyk wybiegł na boisko w podstawowym składzie. Mecz poza oczywistym prestiżem spotkania derbowego był również niezwykle istotny dla gospodarzy ze względu na sytuację w tabeli. W walkę o trzecią pozycję na zakończenie sezonu jest bowiem zamieszanych aż pięć drużyn i każdy punkt może w końcowym rozrachunku okazać się na wagę złota. Położenie Betisu w tabeli LaLigi jest natomiast raczej ugruntowane. Piłkarzom Rubiego nie grozi ani walka o europejskie puchary, ani spadek z ligi.
Spotkanie nie mogło rozpocząć się innym akcentem:
🇪🇸 @RealBetis & @SevillaFC hold a minute's silence before tonight's game for the victims of the coronavirus pandemic.
— S P O R F (At 🏠) (@Sporf) June 11, 2020
🌹 RIP. pic.twitter.com/B3RLEfwlPH
Co ciekawe na trybunach w całkiem sporej liczbie pojawili się dzisiaj kibice! Czy coś na wzór kibiców. Zresztą, oceńcie sami:
Hmm... ciekawa opcja z tym wygenerowaniem kibiców na trybunach w La Liga - widoki rodem z FIFA 2000 #LaZabawa pic.twitter.com/jm2bZ49vEP
— Piłkarski Leniwiec (@leniwiec1989) June 11, 2020
Od początku do konstruowania akcji w ataku pozycyjnym przeszli gospodarze. Zwłaszcza wykorzystywali lewą stronę boiska, gdzie intensywne pojedynki toczyli Sergio Reguilon oraz Emerson. Wcześniejsze pytania dotyczące dyspozycji zdrowotnej Ocamposa zostały rozwiane już w pierwszym kwadransie. Argentyńczyk zaznaczył swoją obecność na murawie silnym uderzeniem, po którym piłka zatrzymała się na poprzeczce. Imponowały również jego liczne powroty we własne pole karne.
Sevilla chciała odbierać piłkę jeszcze na połowie Betisu, co niejednokrotnie jej się udawało. Wynikało to głównie z nieporadności stoperów gości, którzy swoją nerwową grą i problemami z wyprowadzeniem piłki prowokowali groźne sytuacje blisko bramki strzeżonej przez Roblesa.
Z kryciem przy stałych fragmentach zawodnikom Betisu również było nie po drodze. Udowodnił to Jules Kounde, który bez problemu uwolnił się spod opieki rywali i powinien wyprowadzić swój zespół na prowadzenie. Uderzył jednak minimalnie obok bramki.
Na pochwałę za grę w pierwszej połowie zasłużyło zwłaszcza dwóch graczy - Reguilon oraz Munir. Były piłkarz Barcelony był niezwykle aktywny i stanowił największe zagrożenie dla defensywy gości. W 27. minucie przeprowadził świetną akcję na lewej stronie, gdzie bezlitośnie ograł Marca Bartrę i dograł dokładną piłkę do niewidocznego dotąd Luuka de Jonga. Holender był jednak totalnie nieprzygotowany do oddania strzału, co nie wystawia mu najlepszego świadectwa. Napastnik będąc tak blisko bramki rywala po prostu musi spodziewać się, że piłka może trafić właśnie do niego.
Podsumowując pierwszą połowę w dużym skrócie - Sevilla przeważała i tak naprawdę powinna wyjść na co najmniej dwubramkowe prowadzenie. Julen Lopetegui mógł być naprawdę zadowolony z postawy swoich zawodników. Zabrakło jedynie, albo i aż, skuteczności. Betis prezentował się natomiast strasznie blado, nie stworzył tak naprawdę żadnego zagrożenia pod bramką Vaclika, a tempo rozegrania akcji było jakby wyjęte z meczów retro z lat 80. które wielu z nas oglądało podczas przerwy spowodowanej pandemią.
Sevilla 0-0 Real Betis HT:
— Squawka Football (@Squawka) June 11, 2020
Shots: 7-3
Shots on target: 2-0
Fouls: 8-10
Possession: 49%-51% https://t.co/sapTTk0oLp
Na początku drugiej połowy obraz gry niewiele się zmienił. Przewaga gospodarzy i długotrwałe przebywanie w polu karnym Betisu, głównie dzięki stałym fragmentom gry zaprocentowało w 54. minucie. Sędzia Mateu Lahoz odgwizdał wątpliwy rzut karny za faul Bartry na de Jongu. Jedenastkę pewnie wykorzystał Ocampos i wyprowadził swój zespół na zasłużone prowadzenie.
Lucas Ocampos has now scored in five consecutive LaLiga games:
— Squawka Football (@Squawka) June 11, 2020
✓ vs. Espanyol
✓ vs. Getafe
✓ vs. Osasuna
✓ vs. Atlético Madrid
✓ vs. Real Betis
The last Sevilla player to do that was Álvaro Negredo in 2011. 🤯 pic.twitter.com/cwCU32ROez
Zaledwie pięć minut później Sevilla zadała drugi cios. Wspominałem coś może o słabym ustawieniu Betisu przy stałych fragmentach? No to gracze Rubiego potwierdzili te słowa. Najpierw fantastyczne zgranie Ocamposa, który przedłużył dośrodkowanie do którego dopadł Fernando. Brazylijczyk z najbliższej odległości nie dał szans bramkarzowi gości. Już wiadomo, dlaczego wszyscy w drużynie Sevilli forsowali występ Ocamposa od pierwszych minut. Argentyńczyk prezentował się w sposób wyborny, będąc zdecydowanym liderem zespołu.
TO JEST WŁAŚNIE #LAZABAWA! 😍😍😍
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) June 11, 2020
Wróciła LaLiga, wrócił piękny futbol! 🔥 Zobaczcie znakomity gol po rzucie rożnym w wykonaniu Sevilli FC w derbach miasta! 🇪🇸 Co za asysta! 😲 pic.twitter.com/SGP8hDl4aC
Po drugim golu dla Sevilli do nieco mocniej do głosu doszedł Betis. Choć może to za duże słowo. Po prostu przeprowadzili kilka akcji, choć nie stanowiły one większego zagrożenia dla zawodników gospodarzy. Naprawdę ciężko wyróżnić kogokolwiek w szeregach przyjezdnych. Pewien powiew świeżości można było zauważyć w postawie Diego Laineza. Meksykanin powinien wyjść w pierwszym składzie kosztem Cristiana Tello, który zaprezentował się wprost beznadziejnie.
Wynik do końcowego gwizdka nie uległ już zmianie. Sevilla w drugiej połowie naprawiła błędy z pierwszych 45 minut, gdzie brakowało jej skuteczności. Gospodarze dzięki zwycięstwu przynajmniej na chwilę odskoczyli rywalom w walce o trzecią pozycję na zakończenie sezonu.