Na nazwisko ma Melo, więc znowu kręci inbę. Arthur idzie na wojenkę z Barceloną
Kiedy Barcelona dogadywała wymianę Miralema Pjanicia i Arthura Melo, mocno powątpiewaliśmy w słuszność tej decyzji. Wydawało się bowiem, że "Blaugrana" niepotrzebnie postarzy swój skład, przy okazji niewiele zyskując na jakości. Albo i wcale. Nikt nie przypuszczał jednak, że ta wymiana doprowadzi też do niemałego zamieszania zakrawającego o dziecinadę. Arthur obraził się bowiem na Barcelonę i nie zamierza pomagać jej w Lidze Mistrzów.
Mecze Serie A oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Wczoraj drużyna miała przejść obowiązkowe testy na obecność koronawirusa, by zawodnicy mogli przystąpić do nadchodzącego starcia z Napoli. Na badaniach stawili się oczywiście wszyscy, poza Arthurem. Brazylijczyk po zakończeniu sezonu na LaLiga, w końcówce którego w zasadzie wcale nie grał, udał się do ojczyzny, z której odmawiał wracać. Miał bowiem wyznać klubowi, że nie chce już go reprezentować, pomimo tego, że jego kontrakt trwa do końca rozgrywek w Lidze Mistrzów. "Sport" podaje, że Barcelona nie zamierza się z piłkarzem patyczkować i nie będzie go o nic prosiła. Już podobno przygotowuje odpowiednią karę dyscyplinarną dla pomocnika. Szans na dojście do konsensusu nie widzi widocznie nawet klub.
— Daniel (@_BarcaInfo) July 27, 2020
Z czego to wynika? Melo ma prawdopodobnie żal do menedżera, Quique Setiena oraz włodarzy zespołu, że ci kompletnie przestali na niego stawiać po dogadaniu transferu z Juventusem. Wcześniej grał w miarę regularnie, choć i tak nie prezentował się zbyt imponująco. W ostatnich 6 starciach LaLiga nie zagrał już jednak wcale. Brazylijczyk najzwyczajniej obraził się z tego względu, tupnął nóżką i uznał, że nie będzie grał w Lidze Mistrzów z własnej decyzji, a nie przez to, że Setien znowu go nie wystawi. Pomocnik nawet nie da mu możliwości wyboru.
Sytuacja ta rozwiąże się prawdopodobnie wraz z wygasającym kontraktem, a do tego czasu Brazylijczyk będzie siedział obrażony w ojczyźnie. W międzyczasie pewnie zostanie też obarczony grzywną od klubu za takiego zachowanie. To przykre, że dorośli ludzie nie potrafią zakończyć współpracy w normalnych okolicznościach, tym bardziej w momencie, kiedy wszyscy są z tego końca szczęśliwi.