Atletico ograło Sevillę i odjechało reszcie stawki
To spotkanie miało odbyć się bardzo dawno temu. Bowiem rywalizacja Atletico z Sevillą początkowo było zaplanowane na pierwszą kolejkę. Obie drużyny w tym sezonie prezentują się bardzo dobrze co sprawiało, że mogliśmy oczekiwać dobrego widowiska. Takie też dostaliśmy, a obronną ręką z niego wyszli podopieczni Diego Simeone (2:0).
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Atletico Madryt - Sevilla FC 2:0 (17' Correa, 76' Saul)
Atletico: Oblak - Trippier, Savić, Gimenez, Hermoso, Carrasco (88' Felipe) - Llorente, Koke, Lemar (66' Saul) - Correa (66' Joao Felix), Suarez (82' Torreira)
Sevilla: Bono - Navas (78' Oliver Torres), Kounde, Diego Carlos, Acuna - Rakitić, Fernando, Jordan (59' Oscar) - Suso (78' de Jong), En-Nesyri (84' Munir), Ocampos
Zawodnicy z Madrytu do tej rywalizacji przystępowali na pewno bardziej wypoczęci od ich rywali. Sobotnie starcie Atletico z Athleticiem zostało przełożone ze względu na duże opady śniegu w Madrycie. Natomiast dzisiejsi goście w tą rzeczoną sobotę ograli Real Sociedad (3:2). Bohaterem tamtej rywalizacji był Youssef En-Nesyri. Bowiem Marokańczyk popisał się hattrickiem. Pierwszy fragment dzisiejszego starcia był bardzo wyrównany. Jako pierwsi na prowadzenie mogli wyjść goście, ale uderzenie Ivana Rakiticia wybronił Jan Oblak. Natomiast Atletico, jak to Atletico - zdobyło bramkę w pierwszej okazji, jaką sobie stworzyło. Kieran Trippier zagrał w pole karne, a tam płaskim uderzeniem piłkę do bramki skierował Angel Correa.
Ależ sprytnie uderzył Ángel Correa. Liderzy La Liga już prowadzą 1-0. Sevilla na wyjazdach z największymi rywalami w lidze jest zupełnie innym zespołem #LaZabawa pic.twitter.com/L8EIh1fokM
— Michał Świerżyński (@miguelsergio27) January 12, 2021
Po kilku minutach mogliśmy mieć już 1:1. Na nieszczęście kibiców klubu z Andaluzji Marcos Acuna nie trafił do pustej bramki. To pudło mogło błyskawicznie się zemścić, gdy celnie w stronę bramki Bono uderzał Luis Suarez. Golkiper Sevilli musiał bardzo szybko reagować i wykazać się świetnym refleksem, ale dał radę. Goście dłużej utrzymywali się przy piłce. Mieli jednak ogromne problemy z przebiciem się pod bramkę Oblaka. Czy może nas to dziwić? No niezbyt. Przecież wiemy jak dobrze Atletico gra w obronie. Mimo to, pierwsze 45 minut było bardzo dobre. Nie można było się nudzić oglądając to, co działo się na Wanda Metropolitano. Obie drużyny grały na bardzo wysokim tempie i pozostawało nam liczyć na to, że po zmianie stron podtrzymają poziom.
Wyciągnięty z Chin Carrasco zasuwający po wahadle, będący przez ostatnie sezony memem Lemar operujący ładnie między liniami, defensywny pomocnik Realu Madryt będący motorem napędowym ofensywy, Suárez prowadzący ekipę i strzelający gole za hajs Barçy. Atlético edycja 20/21 to hit.
— Kuba Karpiński (@kuba_karpinski) January 12, 2021
Po zmianie stron przyjezdni znów grali piłką, próbowali, starali się, a na końcu zazwyczaj nie umieli przedrzeć się przez obronę rywali. Gdy już udało im się przejść defensorów, na posterunku był Jan Oblak. Bliski pokonania Słoweńca był Youssef En-Nesyri. Golkiper dał jednak radę. Napór podopiecznych Julena Lopeteguiego był coraz większy. Goście wykonywali dużo dośrodkowań, ale przy wszystkich górą byli defensorzy drużyny z Madrytu. Atletico nie paliło się do ofensywnej gry, a efektem tego była mała liczba sytuacji podbramkowych. Okazało się, że gospodarze znów potrzebowali tylko jednej sytuacji aby zdobyć bramkę. Tym razem Saul uderzył z okolic 16. metra i pewnym uderzeniem pokonał bramkarza.
Special dedication for a special goal from @saulniguez! ❤️👶#LaLigaFanCam | #AtletiSevillaFC pic.twitter.com/o2SRSIyvoR
— LaLiga English (@LaLigaEN) January 12, 2021
W tym momencie mogło się wydawać, że wszystko jest już pod kontrolą "Los Colchoneros" i końcówka będzie spokojna. No, nie była. Sevilla mogła, a nawet powinna. Najpierw do bramki w sytuacji dwustuprocentowej nie trafił En-Nesyri, a chwilę później minimalnie spóźnił się Fernando. Gdyby Brazylijczyk zdążył dopaść do piłki, z pewnością umieściłby ją w siatce. W ostatecznym rozrachunku Atletico utrzymał dwubramkowe prowadzenie i zrobiło kolejny krok w kierunku mistrzostwa.
Bycie mistrzem to nie cel. To postawa.
— Mateusz Święcicki (@matiswiecicki) January 12, 2021
Takie mieli credo w 2014 #laZabawa pic.twitter.com/1ZRQhrNnKs