Dramatyczna sytuacja finansowa Barcelony
Od kilkudziesięciu godzin sporo mówi się o 200 milionach długów PSG za zeszły sezon, do których doprowadziła pandemia i jej skutki. Choć to sytuacja niegodna pozazdroszczenia, to okazuje się, że są kluby, które chciałyby znaleźć się na ich miejscu. Do tego grona na pewno można zaliczyć Barcelonę, której finansowy raport za miniony rok mógł wprawić w osłupienie każdego fana. Sytuacja jest bowiem tragiczna.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Grzmią o tym hiszpańskie media z "Cadena SER" na czele. Jak się okazuje, Barcelona zamknęła miniony sezon ze stratą ponad dwukrotnie większą od PSG, wynoszącą dokładnie 488 milionów. Co więcej, ich ogólna pula długów wynosi w związku z tym obecnie ponad 1.1 miliarda euro. To ogromne, dla wielu niewyobrażalne wręcz sumy. Mało tego, media słusznie zwracają uwagę na fakt, że ponad połowa tych należności to pożyczki krótkoterminowe, na których spłatę pieniędzy trzeba będzie szukać lada chwila albo błagać wierzycieli, by ci przedłużyli nieco termin oddania funduszy. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Barcelona nie wisi hajsu tylko bankom, choć te oczywiście są większością. Klub wciąż musi wypłacać należności transferowe. Na przykład taki Liverpool dalej czeka na sporą część pieniędzy za Coutinho, a oprócz niego jest jeszcze 18 innych zespołów, które powinny otrzymać od "Blaugrany" jakieś przelewy z tytułu sprzedanych zawodników.
— Guillem Balague (@GuillemBalague) January 25, 2021
Nowy Prezydent, którego poznamy już bardzo niedługo, będzie miał więc niezwykle trudne zadanie przed sobą. Barcelona nie dość, że nie radzi sobie wystarczająco dobrze pod względem sportowym, to jeszcze jest w tragicznej sytuacji finansowej. Jak wiadomo, naprawianie jednej z tych płaszczyzn często równa się z nadszarpnięciem drugiej. W Barcelonie będą musieli więc wymyśleć, jak ustabilizować wszystko jednocześnie. Potrzeba więc nie lada fachowca, a nawet cudotwórcy.