Barcelona pokazała siłę i zmiażdżyła Deportivo Alaves
Kilka dni po porażce w półfinale Pucharu Króla z Sevillą i kilka dni przed pierwszym meczem 1/8 Ligi Mistrzów przeciwko PSG. W takich okolicznościach Barcelona podejmowała Deportivo Alaves i można było spodziewać się, że Baskowie sprawią "Dumie Katalonii" dużo problemów. Tak jednak nie było i Katalończycy zmiażdżyli rywali aż 5:1. Teraz można spokojnie przygotowywać się do starcia z PSG.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
FC Barcelona - Deportivo Alaves 5:1 (29', 74' Trincao, 45+2', 75' Messi, 80' Firpo - 57' Rioja)
Barcelona: ter Stegen - Mingueza (72' Dest), de Jong (72' Pjanić), Lenglet, Firpo - Moriba (64' Pedri), Busquets (46' Umtiti), Puig - Trincao, Messi, Griezmann (81' Dembele)
Deportivo: Pacheco - Aguirregabiria (46' Laguardia), Tachi, Lejeune, Duarte - Mendez, Battaglia, Pina (72' Pons), Cordoba (46' Rioja) - Joselu (81' Deyverson), Perez (81' Sainz)
Widzimy skład Barcelony na to starcie, przypominamy sobie jaki mecz czeka Katalończyków w najbliższy wtorek i już wiemy o co w tym wszystkim chodzi. Pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z PSG jest zdecydowanie ważniejszy i bardziej prestiżowy, więc kilku podstawowych zawodników dziś odpoczywało. Oczywiście nie można było przesadzać z tymi rotacjami i Ronald Koeman chyba zrobić to wszystko w miarę rozsądnie. "Barca" nawet w takim zestawieniu od pierwszego gwizdka kontrolowała boiskowe wydarzenia i raz po raz pojawiała się pod polem karnym gości.
Przez blisko pół godziny największym problemem zawodników "Blaugrany" było ostatnie podanie. Wszystko wyglądało dobrze do kluczowego momentu akcji, czyli fazy wykończenia lub zagrania do partnera znajdującego się na dobrej pozycji. Jednak w pewnym momencie nareszcie wszystko w akcji zagrało i udało się objąć prowadzenie. Mingueza dobrze wrzucił po akcji oskrzydlającej, w polu karnym do piłki dopadł Ilaix Moriba i wystawił ją do Francisco Trincao, a ten precyzyjnym uderzeniem po ziemi umieścił piłkę w siatce. Niedługo później drugą bramkę dla Barcelony zdobył Leo Messi, ale wcześniej na spalonym był Antoine Griezmann i to trafienie nie zostało uznane. Messi jednak dopiął swego i jeszcze przed przerwą zdołał zdobyć swoją bramkę po fenomenalnym uderzeniu z dystansu.
The nutmeg finish from Trincao 😎 pic.twitter.com/zryaCJwNAm
— Goal (@goal) February 13, 2021
Po przerwie mogło się wydawać, że "Barca" będzie miała wszystko pod kontrolą, ale przez jakiś czas wydawało się, że będzie nerwówka. Bowiem po fatalnym błędzie Ilaixa Moriby bramkę kontaktową zdobył Luis Rioja. Po kilkunastu minutach nieustannych ataków, Barcelona zdołała zdobyć kolejną bramkę, a nawet dwie w krótkim odstępie czasu. Najpierw do pustej bramki trafił Trincao, a chwilę później fenomenalnym uderzeniem z dystansu popisał się Leo Messi. Całe dzisiejsze strzelanie Barcelony zakończył Junior Firpo. Defensor uderzeniem do pustej bramki wykończył przepiękną akcję kombinacyjną całego zespołu. Końcówka była już bardzo spokojna i wynik został dowieziony do końcowego gwizdka.
Z drobnych plusików wokół Barcelony: ważne, że może na chwilę, może na dłużej, ale proces przeistaczania Trincao w Andre Gomesa został w dwóch ostatnich meczach ligowych przerwany. To nie musi być od razu piłkarz na Barcę, ale grał z ewidentną blokadą w głowie.
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) February 13, 2021
Granada - Atletico 1:2 (66' Herrera - 63' Llorente, 74' Correa)
Dziś grał też inny potentat i od dłuższego czasu największy faworyt do zdobycia mistrzostwa, czyli Atletico. Podopieczni Diego Simeone wybrali się na wyjazdową rywalizację z Granadą, a wyjazdowe starcie z drużyną Diego Martineza nie brzmi jak coś przyjemnego. No i tak też faktycznie było. "Los Colchoneros" musieli się nieźle namęczyć, aby wrócić do domu z kompletem punktów. Prowadzenie drużynie z Madrytu dał Marcos Llorente. Stało się to dopiero w 63. minucie, co pokazuje, jak trudne było to spotkanie i jak dobrze broniła się Granada. Minęło zaledwie kilka chwil i już mieliśmy remis za sprawą trafienia Yangela Herrery. Mogło się już wydawać, że końcowe minuty będą męką dla zawodników Atletico, ale na ich szczęście, na kwadrans przed końcem bramkę na 2:1 zdobył Angel Correa. Taki wynik utrzymał się do końcowego gwizdka.