Ty, no nie wiem, jak tam Twoje mistrzostwo dla Atleti - podsumowanie 3. kolejki La Liga
Sezon rozpoczął się na dobre, a to oznacza, że koniec z taryfą ulgową w ocenianiu poszczególnych drużyn. Nikt już nie może usprawiedliwiać się wakacyjną formą lub co gorsza zmęczeniem po Mistrzostwach Świata (no chyba, że grasz w Ekstraklasie, czyli lidze, w której nie ma rzeczy niemożliwych). Nadszedł czas na przerwę reprezentacyjną, a co za tym idzie, w najbliższy weekend nie będzie nam dane przeżywać emocji związanych z ligą hiszpańską. Jednakże, zanim rozstaniemy się na te kilkanaście dni, zapraszam na podsumowanie trzeciej kolejki najlepszej ligi na świecie. Porównamy również moje piątkowe typy z rzeczywistymi wynikami.
Getafe 0-0 Real Valladolid (mój typ: 2-0)
Zdecydowanie mecz w stylu One Man Show. David Soria, bo o nim mowa, kilkakrotnie ratował swój zespół przed stratą bramki, popisując się naprawdę genialnymi paradami. Gdyby nie Hiszpan, goście mogliby spokojnie prowadzić do przerwy i nie byłaby to przewaga jednobramkowa. Natomiast w drugiej połowie to gospodarze przejęli inicjatywę i raz po raz nacierali na bramkę Albivioletas. Zdarzyło się nawet, że Maksimović kropnął sprzed pola karnego, ale piłka ostatecznie trafiła jedynie w słupek. Generalnie nie było to aż tak nudne spotkanie, jak można było przypuszczać i fajnie, że nawet te słabsze zespoły potrafią dostarczyć dość sporych emocji.
Villarreal 0-1 Girona (mój typ: 2-1)
Pewnie zastanawiacie się kto mógł być strzelcem jedynej bramki w tym spotkaniu. Oczywiście, że Christian Stuani. Girona może być naprawdę bardzo zadowolona, że Urugwajczyk nie zmienił klubu podczas zakończonego niedawno okna transferowego. Katalończycy będą mieli z niego mnóstwo pożytku w tym sezonie. Co do samego spotkania, tak jak w przypadku pierwszego meczu, na emocje nie można było narzekać. Po raz kolejny okazało się, że VARto było wprowadzić do rozgrywek technologię. Bardzo podoba mi się to, że sędziowie nie stronią od korzystania z pomocy swoich kolegów siedzących przed monitorami. Wszystko dzieje się dosyć sprawnie, nie ma długich przerw, a co najważniejsze, wyniki są bardziej uczciwe. A jeśli ktokolwiek mówi, że VAR niszczy piłkę nożną, to "wiecie co z nim zrobić, nie?". Nie wiadomo jak potoczyłby się ten mecz, gdyby arbiter uznał bramkę Ekambiego, zdobytą po spalonym (byłby to gol na 1-0). Spotkanie było bardzo wyrównane, jednakże Girona, w przeciwieństwie do gospodarzy, częściej atakowała z kontry, co przyniosło rezultat w 54 minucie. Klasyka gatunku, czyli laga do przodu, zgranie piłki głową, trzech na trzech, Stuani wybiega na wolne pole, dostaje piłkę i kończy akcję w iście mistrzowskim stylu, lekko podcinając piłkę nad bezradnym Asenjo. Girona może odetchnąć po tym zwycięstwie, natomiast Villarreal ma coraz bardziej skomplikowaną sytuację, bowiem znajdują się już w strefie spadkowej. Jeśli nic nie ruszy w dobrym kierunku, w najbliższych kolejkach, może im być naprawdę ciężko wydostać się z dołka.
Eibar 2-1 Real Sociedad (mój typ: 0-2)
Za to właśnie kochamy futbol. Przed spotkaniem raczej mało kto spodziewał się zwycięstwa gospodarzy, co nikogo nie może dziwić, jeśli przegrywasz u siebie z beniaminkiem i na wyjeździe z Getafe, to co innego może się stać, gdy przyjeżdża Real Sociedad? Okazuje się, że można np. wygrać. Podopieczni Asiera Garitano nie pokazali w tym spotkaniu praktycznie niczego, za co można by ich pochwalić. Oczywiście poza świetną kontrą, po której został podyktowany rzut karny, wykorzystany przez Williana Jose. I to by było na tyle. Gospodarze byli zespołem lepszym, z ciekawszym pomysłem na grę, z większym ciągiem na bramkę i przede wszystkim, z lepszą skutecznością. Co prawda bramkę dającą zwycięstwo zdobyli już w doliczonym czasie, ale kogo to obchodzi? 3 punkty zostają w domu i tylko to się liczy.
Celta Vigo 2-0 Atletico Madryt (mój typ: 0-0)
Liczyłem na remis, ale niestety, nawet tego jednego punku zostali pozbawieni piłkarze Diego Simeone. Z taką grą, to oni daleko nie zajdą. Wszystkie akcje "na chodzonego", bez większego pomysłu i do tego ten Savić. Cały czas zastanawiam się co on nadal robi w tym klubie. 10 miejsce po 3 kolejkach to po prostu dramat. A może im wystarczy to, że w końcu pokonali Real Madryt w rozgrywkach europejskich i reszta już nie ma dla nich znaczenia? Kto to wie... Co do Celty, to oczywiście tylko jedno spotkanie, ale wygląda na to, że po raz kolejny pokażą nam kawał dobrej piłki, na przestrzeni całego sezonu. Świetne zawody rozegrał Maxi Gomez, który strzelił bramkę i asystował przy trafieniu Iago Aspasa. Jak tak dalej pójdzie, to Celta będzie rewelacją rozgrywek, a nie Valencia, jak przewidywano. Balaidos wciąż niezdobyte!
Real Madryt 4-1 Leganes (mój typ: 3-0)
Monsieur Benzema jest najpiękniejszy, pamiętajcie o tym. Po odejściu Ronaldo, Francuz zmartwychwstał, odblokował się i oby nie miał zamiaru zbaczać z tej ścieżki, bo naprawdę przyjemnie ogląda się jego grę. Zresztą, co ja wam tu będę cukrował, fakty mówią same za siebie. Od początku sezonu Benzema 4-0 Ronaldo. Widać jak na dłoni, że współpraca pomiędzy Portugalczykiem i Francuzem była korzystna dla tego pierwszego. Kolejny mecz, kolejne trafienia, to cieszy. Bramkę dołożył również Gareth Bale, chociaż miał w tej sytuacji sporo szczęścia. Natomiast Asensio znowu wywalczył rzut karny, który na bramkę zamienił Sergio Ramos. Gol stracony, to również trafienie z karnego, którego sprokurował Casemiro. Brazylijczyk wyraźnie spóźnił się z wejściem i chociaż nie był to jakiś chamski atak, arbiter słusznie wskazał na wapno. Courtois nie zaliczył debiutu z czystym kontem i ogólnie to praktycznie nie miał nic do roboty w tym spotkaniu. Gra Królewskich wygląda dobrze, zwłaszcza w drugich połowach. Oby po przerwie reprezentacyjnej nic się nie schrzaniło.
Levante 2-2 Valencia (mój typ: 1-4)
Niezły ze mnie typer, nie? Sądziłem, że Nietoperze w końcu się otrząsną i pokażą na co ich stać, a tu klapa. Klapa dla ich fanów oczywiście, bo samo spotkanie było zdecydowanie najciekawszym w całej kolejce. Brakowało chyba jedynie bramki samobójczej, a tak mieliśmy wszystko, od błędów bramkarza, przez rzut karny, aż po czerwoną kartkę. Spotkanie było bardzo wyrównane i totalne. Oba zespoły szły na całość, raz po raz szturmując swoje pola karne. Roger Marti powiększył swój dorobek o dwa trafienia i do spółki z Moralesem jest na tę chwilę najlepszym snajperem Levante. Okazuje się, że faktycznie drużyna z Walencji zajmuje 4 miejsce, tak jak przewidywano. Nie są to jednak podopieczni Marcelino, którzy rozegrali naprawdę dobry mecz, ale mimo to, udało się zdobyć tylko 1 punkt. Dla Nietoperzy strzelali Cheryshev i Parejo z wspomnianego rzutu karnego. Można powiedzieć, że w ich grze coś się w końcu ruszyło, zobaczymy jak to będzie wyglądać po przerwie reprezentacyjnej.
Alaves 2-1 Espanyol (mój typ: 0-2)
Goście, tak jak przewidywałem, byli stroną dominującą, ale zabrakło im skuteczności. Po dobrym początku sezonu, przyszedł czas na porażkę. Mimo tego, że Espanyol prowadził w pierwszej połowie, za sprawą Leo Baptistao, który wykorzystał jedenastkę, w drugiej połowie gospodarze wbili 2 bramki w 2 minuty, tym samym ustalając wynik meczu. Zobaczymy czy był to tylko wypadek przy pracy, a może po prostu w poprzednich kolejkach zawodnicy mieli zwyżkę formy? Espanyol z pewnością chciałby zająć miejsce premiujące grą w europejskich pucharach, ale do tego jeszcze daleka droga i dużo ciężkiej pracy.
Barcelona 8-2 Huesca (mój typ: 4-0)
Beniaminek przyjechał na Camp Nou i co tu dużo mówić, dał się rozstrzelać. Zawodnicy Blaugrany w końcu nastawili celowniki i urządzili sobie istną kanonadę. Co warto zaznaczyć, Suarez zakończył spotkanie z dubletem i asystą. A dublet zaliczony dzięki Leo Messiemu, który w doliczonym czasie gry oddał Urugwajczykowi rzut karny, mimo, że miał szansę na hattricka, chapeau bas. Oprócz tego bramki dołożyli Dembele, Rakitić, Alba oraz samobójcze trafienie zaliczył Pulido. Z kolei dla gości strzelali Cucho i Gallar. Na pewno nie można odmówić Huesce waleczności i determinacji, pomimo tego, że przyjechali do mistrza Hiszpanii, grali odważnie, co na pewno mogło się podobać.
Real Betis 1-0 Sevilla (mój typ: 1-2)
Tak jak pisałem w zapowiedzi, derby rządzą się swoimi prawami i mimo, że to Sevilla była faworytem, Betis, z pomocą trybun, odniósł jednobramkowe zwycięstwo. Trzeba zaznaczyć, że gospodarze byli wyraźnie lepsi, stworzyli sobie dużo więcej okazji do strzelenia bramki i w teorii zdobyli ich więcej niż wskazuje na to wynik. W praktyce, jedna bramka została anulowana po dopatrzeniu się przez sędziego minimalnego spalonego. Nie przeszkodziło to jednak Verdiblancos w odniesieniu zwycięstwa. Bardzo aktywni byli Cristian Tello i Sergio Canales, ale bramkę na wagę trzech punktów, w 80 minucie, zdobył Joaquin. Warto wspomnieć, że od 66 minuty Sevilla była zmuszona grać w 10, po tym jak Roque Mesa dostał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną.
I to by było na tyle. Z typowaniem u mnie słabiutko, jestem ciekaw jak poszło wam. Niestety, jak już wspominałem, czeka nas teraz przerwa reprezentacyjna i trochę odpoczniemy od hiszpańskich boisk. Na koniec, tradycyjnie, kilka subiektywnych wyborów z ostatniej kolejki.
- Najlepszy mecz: Levante 2-2 Valencia
- Najlepszy piłkarz: Leo Messi
- Najładniejszy gol: Ivan Rakitić