Mniej szczęścia od Barcelony. Real traci pierwsze punkty
Nie najlepiej wpłynęła przerwa reprezentacyjna na dyspozycję strzelecką zawodników Realu Madryt, Królewscy nie byli w stanie pokonać świetnie dysponowanego UNAIA SIMONA więcej niż raz i ostatecznie zremisowali mecz z Athletikiem 1:1. Baskowie objęli prowadzenie wpychając piłkę do siatki w 32’ minucie, w 63’ z kolei głową wyrównał Isco.
Niewiele można znaleźć plusów w dzisiejszej grze Los Blancos, ale trzeba oddać zawodnikom z Bilbao, że to w dużej mierze dzięki ich świetnej dyspozycji. Względnie wypadli Varane, Marcelo, gra nogami Thibauta Courtoisa, a niezłe zmiany dali Isco i Casemiro.
Martwić może dyspozycja Luki Modricia, który chyba nie pozbierał się jeszcze po wtorkowym wpierdolu, który jego Chorwacja dostała od Hiszpanów. Ale z drugiej strony, jeśli Luka aż tak przez to cierpi, to powinno to uskrzydlić przecież zwycięzców tego meczu, ale Ceballos, Asensio i Ramos nie byli dziś mistrzami w podejmowaniu dobrych decyzji. Pierwszy z nich nie był w ogóle widoczny w środku pola i po przerwie nie wyszedł na murawę. Drugi wyczerpał z kolei limit dobrych zagrań podczas meczu reprezentacji i najbliższe dobre spotkanie rozegra pewnie jakoś w grudniu, jak to on. Kapitan Królewskich zapędzał się do przodu i czasem z niewiadomych przyczyn lekceważył zawodników Athletiku.
Odpoczynek od rytmu meczowego z kolei nie wpłynął najlepiej na pewność siebie i skuteczność Karima Benzemy, któremu znacznie trudniej było się znaleźć w sytuacji bramkowej, a kiedy już w niej był, szukał przedziwnych rozwiązań, jak podanie do partnera, kiedy samemu jest się 12 metrów od bramki i ma piłkę na prawej nodze. Trzeba mieć nadzieję, że to wypadek przy pracy, bo jeśli wróci koszmar z zeszłego sezonu i Karim przestanie strzelać, to obecny można spisać na straty już teraz.
Co z Balem? Dzisiejsze strzały Walijczyka unosiły kurz z góry zadaszenia nowego San Mames, jednak Gaz potrafił się cofnąć, dać jakość na skrzydle i opuścił boisko z asystą na koncie. Także mogło być lepiej, ale gorzej tym bardziej.
Real nie wyglądał dziś gorzej niż Barcelona, jednak grał z wyraźnie lepiej dysponowanym rywalem, którego bramkarz, w przeciwieństwie do bramkarza La Realu, nie popełnił żadnego błędu i został zawodnikiem meczu. Athletic postawił się królewskim jak klub ze ścisłej światowej czołówki i od dzisiaj Real musi gonić Blaugranę w tabeli, do czego fani Królewskich powinni być przyzwyczajeni...