Ramos broni Lopeteguiego
Real Madryt znalazł się w dosyć nieciekawym położeniu. 3 z ostatnich 4 meczów przegrali, a pierwszy raz od 33 lat przydarzyła się taka sytuacja, że nie zdobyli w nich ani jednej bramki. Na dodatek styl gry powoduje u kibiców mdłości i mecze Królewskich trzeba oglądać przy sporym wspomaganiu środków wyskokowych. Kibice poszukują winnych, a największe cęgi zbiera szkoleniowiec Los Blancos, Julen Lopetegui.
W Madrycie można powiedzieć, że nie jest za wesoło, a w biurach przy Concha Espina 1 pewnie jest niezły kocioł. Wydawałoby się, że zatrudnienie Lopeteguiego było dobrym wyborem, biorąc pod uwagę zbliżającą się wielkimi krokami przebudowę składu Realu. Stąd też głosy o zwolnieniu trenera już w październiku mogą wydawać się mocno przesadzone. Wypowiedział się na ten temat kapitan Królewskich, Sergio Ramos, dla radia COPE:
Dobrze zaczęliśmy mecz i mieliśmy wiele sytuacji, ale zabrakło tego gola. Nie udało się trafić i przegraliśmy. Trzeba przewrócić tę stronę, sezon jest długi i daleko jeszcze do końca.
Zwolnienie Lopeteguiego? Cóż… Zawsze powtarzam, że decyzje o tak poważnych zmianach podejmują inni ludzie. Inni są od tego typu decyzji, to nie jest rola piłkarzy. Oczywiście dla nas jako zespołu zmiana szkoleniowca nigdy nie jest dobra. Dla mnie to byłoby jednak szaleństwo. Drużyna walczy o górne miejsca i szaleństwo polega też na tym, że przy takiej serii ekipa traci tylko trzy punkty do lidera. Uważam, że trzeba pozostać na ziemi, uspokoić się i spróbować zmienić tę złą passę.
Zawsze mówię, że kto uznaje Real za martwy, na końcu mocno się myli. Będziemy walczyć do końca, bo to nasze DNA i jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Jak mówię, cierpliwość. My pierwsi jesteśmy wkurzeni po tej złej serii wyników i meczów. Obyśmy jak najszybciej to odmienili, bo teraz jeszcze mamy na to czas. Gdy później ktoś odskakuje na większy dystans, dużo trudniej jest to odrobić.
Zmiana trenera daje ekipie nowy impuls? Każdy ma swoje zdanie. Ja jestem w środku i muszę przecierpieć takie rzeczy. Były przypadki, że zmiana trenera była dobra, a były takie, że nie była. Nigdy nie wiadomo. Uważam jednak, że jest za wcześnie, by rozmawiać o zmianie szkoleniowca. Jak mówię, taka decyzja też nigdy nie leżała w rękach zawodników. Inni muszą oceniać te sytuacje.
Brak goli? Na końcu zależymy od rezultatów. Futbol to wyniki i na końcu nie ma znaczenia, czy wygrywasz czterema golami, czy jednym. Może teraz przez odejście Crisa mówi się o tym więcej, ale mieliśmy też wiele kryzysów bramkowych z Cristiano. Nie chodzi o to, że teraz za kimś tęsknimy. Jesteśmy, jacy jesteśmy w składzie, jaki mamy. My musimy to rozwiązać, a gol nadejdzie. Wcześniej czy później, ale zdobędziemy bramkę. Na pewno będziemy też walczyć o cele, jakie wszyscy znają.
Jaki jest problem Realu? Widziałem dzisiaj bardzo dobre fazy, w czasie których zespół tworzył okazje i miał kontrolę na trudnym terenie, gdzie kibice naciskają i popychają ekipę wojowników, jaką jest Alavés. Trzeba pogratulować rywalom, bo na końcu osiągnęli swój cel, ale trzeba też docenić futbol, jaki pokazała nasza drużyna. To jednak smutne, bo na końcu piłka nożna to wyniki i nikt nie pamięta po porażce o twoim meczu czy widowisku, jakie stworzono. Jest przeciwnie. Gdy przegrywasz, trzeba przejść dalej i wrócić do dobrych rezultatów, które wyznaczają opinie ludzi.
Czy w Realu istnieje samokrytyka? Tak, tak, oczywiście. Uważam, że na końcu uczciwy zawodnik żyje z samokrytyką. Co więcej, my jesteśmy pierwszymi, którzy mogą się poprawić i dawać swoje najlepsze wersje. Na tym się skupiamy. Problem dotyczy wszystkiego i najważniejsza pozostaje jedność i praca zespołu, a nie wskazywanie na kogoś innego. Nigdy nie wskazujemy winnych, bo to nie byłoby też moim zdaniem sprawiedliwe. Przeciwnie, wszyscy jesteśmy świadomi rzeczywistości i tego, co się dzieje. Wszyscy musimy to zmienić.
Ekipie brakuje charakteru? Uważam, że nie brakuje nam niczego. Jak mówię, wyniki to podstawa rozmów, a gdy się przegrywa, mówi się dużo więcej. Dlatego trzeba zachować spokój. Moim zdaniem drużyna ma duszę, chęci, nadzieje i ambicje na wygrywanie. Tego nigdy nie może brakować. To nasze DNA i to nie są puste słowa. Przeciwnie, tego się od nas wymaga i to musimy dawać. Jako kapitan mogę powiedzieć, że to odczuwam. Samokrytyka zawsze jest dobra, by się poprawiać, ale uważam, że pomimo złych wyników jesteśmy na dobrej drodze.
Kadra jest za słaba? Cóż, kadra jest, jaka jest. Na dzisiaj, jak mówię, jesteśmy, jacy jesteśmy. Nie da się wzmocnić czy dodać zawodników. Wózek muszą ciągnąć ci, którzy są tu obecni. To prawda, że kontuzje zawsze są negatywne dla grupy. Oby wrócili jak najszybciej, bo ci kontuzjowani zawodnicy tworzą duże różnice. Oni są dla nas kluczowi i im szybciej będziemy wszyscy razem, tym lepiej.
Ocena kolegów i Lopeteguiego? Trzeba być szczerym. Gdy nie idzie, wszyscy są wkurzeni. Może niektórzy kibice myślą, że jest nam wszystko jedno, ale jest wręcz przeciwnie. My pierwsi chcemy wygrywać i czuć ten spokój, bo gdy ekipa wygrywa, czerpiesz największą radość z tego wspaniałego sportu. My robimy wszystko, co możliwe i pierwsi chcemy zarażać radością naszych kibiców. Dzisiaj się nie udało, ale jak mówię, uznawanie Real za martwego to bardzo duży błąd i niektórzy mogą na końcu zamilknąć.Tłumaczenie za: Realmadryt.pl
Zwolnienie trenera z Realu byłoby w tym momencie totalną głupotą, ponieważ na dobrą sprawę nie ma na rynku odpowiedniego kandydata, który mógłby wejść w buty Lopeteguiego. Zwłaszcza, że mówimy cały czas o szkoleniowcu, który w trakcie swojej ostatniej przygody w reprezentacji Hiszpanii mógł się pochwalić świetnym stylem gry połączonym z wynikami. Przecież Hiszpania w okresie od września 2016 do czerwca 2018 była niepokonana!
W Realu również widać jego rękę, ale brakuje niestety wykonawców. Isco jest dopiero co po operacji wyrostka robaczkowego, Bale tradycyjnie i niezmiennie od lat musiał sobie coś zrobić, a urazy trapią również Carvajala i Marcelo. Chodzą słuchy, że również na jakiś czas pauzować będzie musiał Benzema. A to nie jest wina trenera, że kilku ważnych zawodników połamało się w takim momencie. Przypomnijmy sobie, jak grali oni przez cały wrzesień, kiedy każdy był zdrowy. Real wyglądał wtedy naprawdę dobrze i nie było do czego się przyczepić. Pierwsze ligowe mecze pokazały, że życie bez Cristiano Ronaldo jest możliwe. W momencie, gdy ta drużyna zacznie przypominać kolektyw, obowiązek wygrywania spłynie na kilka barków. W tej chwili Real nareszcie nie jest w sytuacji, gdzie jeden multiinstrumentalista gra swoje, a reszta nosi za nim te toboły. Oni wracają do starego porzekadła, że potrzebnych jest podział na tych, którzy potrafią grać na instrumencie i na tych, którzy będą za nimi je nosić.
Na wszystko potrzeba czasu, bo na ten moment Real ma tyle samo punktów co Alaves i Barcelona, która dziś wieczorem gra swoje spotkanie z Valencią. Na tym etapie sezonu, przy takim układzie tabeli jeszcze nie czas, żeby bić na alarm, ale takim podejściem można zawalić sezon w lidze - bo tutaj trzeba punktować regularnie.