Malcom odejdzie szybciej, niż przyszedł?
Saga transferowa, której głównym bohaterem był Malcom, była chyba najciekawszą spośród tych, które miały miejsce tego lata. Brazylijczyka chciało dosłownie pół Europy, pewnie nawet Miedź Legnica, ale wydaje się, że ten transfer nie doszedł do skutku z powodu niezdecydowania beniaminka Ekstraklasy, a nie ich zasobów pieniężnych. W pewnym momencie było już niemal pewne, że skrzydłowy zasili AS Romę. Wszystko było gotowe, Brazylijczyk już pakował się na samolot do Rzymu. Kluby były dogadane, na stole w siedzibie kluby ze stolicy Włoch leżała już nawet umowa z długopisem obok niej. Wtedy zadzwonili z Barcelony, przebili ofertę Rzymian, a Malcom, korzystając z tego, że był już spakowany i gotowy do podróży, poleciał właśnie do stolicy Katalonii. Miał być gwiazdą porównywalną z Dembele, z tym że dużo tańsza, a tu na razie okazuje się, że nic z tych rzeczy. Malcom prawie nie gra, jego frustracja w związku z tym rośnie, a chętnych na jego odkupienie z szeregów Mistrza Hiszpanii przybywa.
Kataloński Sport podaje, że najpoważniej Brazylijczykiem zainteresowany ma być Tottenham. Koguty nie poczyniły latem żadnych wzmocnień i wydaje się, że zimą poszaleją. na ich celowniku są już środkowi pomocnicy i stoperzy, ale do tej pory nie rozglądali się oni za skrzydłowymi. Jak widać, potrzeba sprowadzenia takowego też jest i nie można dziwić się, że celem jest Brazylijczyk. Koguty interesowały się nim rok temu, ale Malcom nie chciał zimą opuszczać Bordeaux, gdyż obiecał im, że zostanie do końca sezonu. Barcelonie nic nie obiecywał, a ona i tak chyba ma go gdzieś, więc niewykluczone, że skrzydłowy będzie sam naciskał na transfer.
Problem polega na tym, że nie będzie łatwo, a przede wszystkim nie będzie tanio wyciągnąć go z Camp Nou. Sport twierdzi, że Barcelona będzie w stanie oddać go, jeśli ktoś zapłaci za niego 50 milionów euro, czyli o niemal dyszkę więcej, niż w niego inwestowali. Zarobić tyle na gościu, którego przez pół roku trzymało się na ławce? Złoty interes. Nie ma wątpliwości, że jeśli ten transfer dojdzie do skutku, prawdziwym zwycięzcą będzie nie pozyskany czy pozyskujący, a właśnie hiszpański rekin biznesu.