Solari zostaje na dłużej, ale niby czemu aż tak długo?
Zarząd Realu Madryt wydał właśnie oficjalny komunikat, w którym informuje o tym, że Santiago Solari przestaje być tymczasowym trenerem pierwszej drużyny i podpisał stałą umowę. Jest jednak szczegół, który wydaje się na wskroś absurdalny...
Florentino Perez i jego świta ogłosili, że związali się z argentyńskim szkoleniowcem do... 30 CZERWCA 2021!!!
Mógłbym moją opinię co do daty zakończenia obowiązywania tejże umowy ująć w dwóch literach, pisząc po prostu XD, jednak postanowiłem napisać skąd taka opinia. Solari nie poprowadzi Realu dłużej, niż do końca obecnego sezonu, choćby zdobył mistrzostwo. Takie sytuacje miały już miejsce w ekipie Królewskich i zarząd nie miał problemu ze zmianą trenera po udanym sezonie. Byłemu trenerowi rezerw Królewskich utrzymanie obecnej posady zagwarantowała ogromna bieda na rynku trenerskim. Oczywiście mówiło się, Conte, Jardim, Wenger, ale bądźmy realistami(nie mylić z Madridistami), te nazwiska i style prowadzenia drużyny z jakimi są kojarzone, nie były na rękę ani piłkarzom, ani Perezowi.
Wydawało się, że Solari to po prostu opcja bezpieczna, opona dojazdowa. Ma proste zadanie, dojechać w tym sezonie do miejsc gwarantujących grę w Lidze Mistrzów, a osiągnięcie czegoś więcej będzie fajnym dodatkiem i wspomnieniem. Jednak tutaj nasuwają się pytania: Skąd, do cholery, ten kontrakt na 3 lata? Po co, do cholery ten kontrakt na 3 lata?
Odpowiedź jest prosta, Florentino chciał w ten sposób podnieść pewność siebie nowego trenera, prezydent Królewskich chciał pokazać mu, że wcale nie myśli o nim, jak o wyżej wspomnianej, cieńszej od pozostałych kół dojazdówce. Ale chyba nawet człowiek z inteligencją Sergio Ramosa jest w stanie stwierdzić, kiedy przygoda Solariego w Realu Madryt dobiegnie końca, argentyński trener nie będzie miał żadnej siły przebicia w kwestii transferów czy przyszłego wyglądu drużyny, jest pachołkiem który ma pozwolić coraz więcej grać Viniciusowi i nie fikać jednocześnie do chodzących z głową w dupie chmurach gwiazdorów, którzy nadal żyją bronieniem Ligi Mistrzów, zwłaszcza ci w obronie. A może się mylę? Może za 20 lat ktoś odnajdzie ten wpis i wypomni mi, że nie wierzyłem w Madryckiego Fergusona, jak nazywany będzie wtedy Solari? #NAPIWNO