Kabareetoon, KABARETON! Real rozbity przez Eibar
Real Madryt zakpił sobie ze swoich fanów, w dzień, kiedy była szansa usiąść rywalom na ogonie, podopieczni Solariego postanowili rozbawić swoją postawą fanów piłki na całym świecie, patrząc na grę "Los Blancos" można było odnieść wrażenie, że na ławce ponowanie zasiadł Julen Lopetegui. Real nie istniał w tym meczu od początku i dostał zasłużony wpierdol.
Eibar 3:0 Real (Escalante 16', Enrich 25', Kike 57')
Składy:
Eibar: Riesgo - Pena, Oliveira, Ramis, Cote - Orellana(Alvarez), Escalante, Jordan, Cucurella - Enrich(Charles), Kike(De Blasis);
Real: Grzegorz Halama - Waldemar Sierański(Robert Motyka), Leszek Malinowski, Beata Rybarska, Łukasz Rybarski - Maurycy Polaski(Igor Kwiatkowski), Andrzej Kozłowski, Marcin Daniec - Michał Wójcik(Jerzy Kryszak), Marcin Wójcik, Waldemar Wilkołek;
Już w jakiejś trzeciej minucie Kike prawie pokonał Thibauta Courtoisa, jego fantastyczny strzał jednak odbił się od słupka. Real próbował cokolwiek pokazać, jednak atakujący "Królewskich" zapomnieli o tym, że przepis o spalonym obowiązuje. W 16 minucie po zamieszaniu polu karnym i katastrofalnym zachowaniu Odriozoli, Varane'a, "Tibo Kuurła" i Ceballosa piłkę do siatki wpakował Escalante. Przez dalsze 30 minut trwało udawanie, że gra się w piłkę nożną. Jeśli ktoś niezainteresowany tym sportem dowiedziałby się, że ogląda właśnie drużynę, która zdominowała kontynent, stwierdziłby, że ma do czynienia z grą bardziej przypadkową niż poker czy nawet ruletka. No dramat.
Druga część meczu zaczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. Dwa mocne ciosy. "Popisy" Kroosa, Odriozoli, Ceballosa czy Varane'a rozbawiłyby zarówno Operę Leśną w Sopocie, jak i amfiteatry w Mrągowie czy Opolu. Beka. Śmieszki. Chłop przebrany za babę(był na trybunach, nie żartuję). Szybko zrobiło się 3:0, cała drużyna Eibaru zasługuje na wyróżnienie, dlatego nie wymieniam konkretnych nazwisk, są wyżej i każdemu tam należy się nota co najmniej 8/10. W Realu z kolei 2/10 dla Courtoisa, bo ochronił drużynę przed Manitą. Reszta 1/10, jebane dno.
Chłop przebrany za babę dla niedowiarków:
Żałość, koszmar, zero produktywności. Tego nie dało się w ogóle oglądać. Wraz z Raphą Varanem powróciły fatalna gra i wyniki. Dziwna zależność. Może wynika to z tego, że Francuz od początku sezonu nadaje się do prostowania felg w Jelczu, a nie do grania w piłkę.
...No tak, nie wspomniałem prawie w ogóle o atakach Realu, już tłumaczę. Po prostu, kurwa, nie miałem o czym.