Liga Europy, 1/16 finału – rewanżowe obiady czwartkowe
Za nami dwa dni z Ligą Mistrzów. Wtorkowe mecze mocno rozczarowały, za to wczoraj działo się naprawdę dużo. Prawdziwe emocje pojawią się jednak dopiero dzisiaj! Czwartek to oczywiście spotkania w ramach Ligi Europy. Ten dzień tak bardzo kojarzy się z tymi rozgrywkami niczym obiady czwartkowe za czasów panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego. Poznamy uczestników 1/8 finału Ligi Europy, więc dla niektórych zespołów zabraknie czasu na kalkulacje. Czas na starcia rewanżowe.
Dinamo Zagrzeb - Viktoria Pilzno (pierwszy mecz 2:1 dla Viktorii Pilzno)
Podopieczni Nenada Bjelicy wracają do Zagrzebia, by powalczyć o odrobienie strat z Pilzna. Chorwaci meczem z zeszłego tygodnia utrzymali swoją fatalną serię. Dinamo nie jest w stanie wygrać z czeskim zespołem od ponad pięćdziesięciu lat. Ostatnie zwycięstwo miało miejsce w sezonie 1966/1967. Co gorsza, jeszcze ani razu nie zdarzyło im się znaleźć w gronie najlepszych szesnastu zespołów w jakichkolwiek europejskich pucharach. Panie Nenadzie, da Pan radę przełamać tą passę?
Red Bull Salzburg - Club Brugge (pierwszy mecz 2:1 dla Club Brugge)
Różnice pomiędzy meczami w grupie a meczami w fazie pucharowej najbardziej na własnej skórze odczuł zespół z Austrii. Salzburg wygrał wszystkie spotkania w fazie grupowej, ale podczas wyjazdu do Brugii okazali się gorsi od miejscowego Club Brugge. A pamiętajmy, że Red Bull dotarł w zeszłym sezonie do półfinału Ligi Europy. Belgowie są niepokonani od pięciu spotkań w europejskich pucharach.
Inter – Rapid Wiedeń (pierwszy mecz 1:0 dla Interu)
Mediolańczycy nie bez trudu wygrali spotkanie rozegrane we Wiedniu. Do zwycięstwa potrzebny był wykorzystany rzut karny przez Lautaro Martineza. Austriacy ani razu nie wygrali we Włoszech i nic nie wskazuje na to, że ta sytuacja miałaby się poprawić. A zespół z czarno-niebieskiej części Mediolanu nie stracił gola przeciwko Austriakom od blisko trzydziestu lat. Interowi chyba nic nie powinno przeszkodzić w drodze do awansu.
KRC Genk - Slavia Praga (pierwszy mecz 0:0)
Liderzy ligi belgijskiej oraz ligi czeskiej podejdą do dzisiejszego spotkania w ponurych nastrojach – oba zespoły przegrały prestiżowe spotkania w krajowych rozgrywkach. Prażanie przegrali na wyjeździe z Viktorią Pilzno, a zespół Jakuba Piotrowskiego wyraźnie przegrał z Club Brugge. Czesi jeszcze ani razu nie wygrali w ojczyźnie czekolady i frytek, a co gorsza Slavia od czterech meczów nie może znaleźć sposobu na bramkarzy belgijskich drużyn.
Bayer Leverkusen - FK Krasnodar (pierwszy mecz 0:0)
O spotkaniu rozegranym nad Kubaniem trzeba jak najszybciej zapomnieć. Oba zespoły obawiały się odważniejszej gry i z tego powodu mieliśmy bezbramkowy remis podczas zeszłotygodniowego meczu. To będzie piąte spotkanie Bayeru na własnym stadionie z rosyjskim zespołem. Do tej pory przegrali tylko raz. Były zespół Artura Jędrzejczyka wygrał zaledwie jedno spotkanie z niemieckim zespołem – było to w sezonie 2015/2016 i pokonali wówczas Borussię Dortmund. Podróż do Niemiec przypomina Rosjanom najczarniejsze koszmary – na stadionie Wolfsburga odnieśli najdotkliwszą porażkę w historii starć europejskich (klęska 1:5 w sezonie 2014/2015).
SSC Napoli - FC Zurych (pierwszy mecz 3:1 dla Napoli)
Zespół z południa Włoch przekuł rozczarowanie po meczach grupowych w Lidze Mistrzów na dogodną przewagę wypracowaną w Szwajcarii przed dzisiejszym rewanżem. Może cieszyć to, że role główne odegrali nasi dwaj reprezentanci – Piotr Zieliński oraz Arkadiusz Milik. Czy podtrzymają swoją dobrą dyspozycję podczas meczu rozgrywanego na Stadio San Paolo?
Chelsea - Malmoe FF (pierwszy mecz 2:1 dla Chelsea)
Plan „The Blues” jest bardzo prosty – końcowy triumf w całych rozgrywkach. W bardzo dobrej formie jest Olivier Giroud, strzelec pięciu goli w całej edycji. Francuz jest wiceliderem klasyfikacji strzelców. Zespół Malmoe wygrał tylko raz przeciwko Anglikom – był to mecz z Nottingham Forest w 1995 roku. Jak łatwo policzyć, było to prawie ćwierć wieku temu. Spotkanie rozgrywane na Stamford Bridge powinno być spacerkiem przed zbliżającymi się wyzwaniami dla podopiecznych Maurizio Sarriego – finałem Pucharu Ligi Angielskiej przeciwko Manchesterowi City oraz meczem ligowym z Tottenhamem.
Eintracht Frankfurt - Szachtar Donieck (pierwszy mecz 2:2)
Ukraińcy dwukrotnie odrabiali straty, ale końcowy wynik przybliża Eintracht do awansu. Remis raczej nie zepsuł nastrojów wśród Niemców, ale gwoli formalności – mecz w Charkowie po raz pierwszy w Lidze Europy nie zakończył się zwycięstwem Eintrachtu. W samolocie do Frankfurtu nie wsiadło dwóch piłkarzy Szachtara - Serhij Krywcow oraz Taras Stepanenko. Obaj są zawieszeni za nadmiar kartek.
Valencia CF - Celtic F.C. (pierwszy mecz 2:0 dla Valencii)
Dla Hiszpanów to siódmy raz, gdy znaleźli się w tej fazie pucharowej. Tylko raz nie zdołali przejść do 1/8 finału. Było to dziesięć lat temu i wówczas okazali się gorsi od Dynama Kijów. Sytuacja jest jednak dość komfortowa, bo Szkoci dotychczas nie poznali smaku zwycięstwa na ziemi hiszpańskiej. A „Nietoperze” zawsze były w stanie odlecieć dalej, gdy wygrywali pierwszy mecz rozgrywany na wyjeździe.
Real Betis - Stade Rennais (pierwszy mecz 3:3)
Warto było obserwować starcie rozegrane w Bretanii. Odnoszę wrażenie, że spotkanie rozegrane w Rennes może kandydować do miana meczu tej edycji Ligi Europy – było tam wszystko. Dzięki wyrównującej bramce autorstwa Diego Laineza w końcowych minutach meczu, Betis nadal może chwalić się mianem niepokonanego zespołu w trwającej edycji Ligi Europy. A w trakcie trwania spotkania, goście z Hiszpanii musieli dwukrotnie odrabiać straty! Podczas jednego meczu we Francji, Real Betis stracił więcej goli niż przez cały czas trwania fazy grupowej.
Dynamo Kijów - Olympiakos SFP (pierwszy mecz 2:2)
W Pireusie obserwowaliśmy jeden z ciekawszych meczów tej fazy. Ukraińcy osiągnęli korzystny wynik dzięki trafieniu w końcowych minutach spotkania. A trzeba wziąć poprawkę na fakt, że zespół Tomasza Kędziory rozgrywa swoje pierwsze mecze w tym roku. W dobrej formie jest Benjamin Verbić – Słoweniec strzelił trzy gole w czterech ostatnich meczach Ligi Europy. Zespół ze stolicy Ukrainy jest niepokonany na własnym stadionie w starciach z Grekami. Tylko AEK Ateny w zeszłym sezonie zdołał bezbramkowo zremisować.
Sevilla - S.S Lazio (pierwszy mecz 1:0 dla Sevilli)
W kwestii tego dwumeczu niewiele będę się wypowiadać, bo znamy już rozstrzygnięcie. Andaluzyjczycy czują się w Lidze Europy jak ryba w wodzie. W tym sezonie są niepokonani na własnym stadionie, jeśli chodzi o europejskie puchary. Marcin Kowara uważnie śledził spotkanie rozegrane na Estadio Ramon Sanchez-Pizjuan i w jego imieniu zapraszam do lektury przebiegu meczu - Etatowy triumfator Ligi Europy gra dalej
Zenit Sankt Petersburg - Fenerbahce SK (pierwszy mecz 1:0 dla Fenerbahce)
Rosjanie do awansu potrzebują podtrzymania swojej fantastycznej serii na własnym stadionie. Zenit w fazie grupowej wygrał wszystkie trzy spotkania rozegrane u siebie. Turcy przyjeżdżali do Rosji aż czterokrotnie i ani razu nie wrócili z tarczą. Muszą teraz odwrócić złą tendencję, by liczyć na szansę awansu do kolejnej rundy. Fenerbahce ma to szczęście, że do pełni szczęścia wystarcza im remis.
Villarreal - Sporting CP (pierwszy mecz 1:0 dla Villarreal)
W starciu tych zespołów, doświadczonych w europejskich bojach, bliżej awansu są Hiszpanie. Statystyki są bezlitosne dla Sportingu. Portugalczycy rozegrali aż 13 spotkań na Półwyspie Iberyjskim i jeszcze ani razu nie wygrali. Do czternastu razy sztuka? Będzie to o tyle utrudnione, że „Żółta Łódź Podwodna” jest bliska zakończenia poszukiwań dobrej formy. W tym miesiącu są niepokonani.
Arsenal - BATE Borysów (pierwszy mecz 1:0 dla BATE)
Podopieczni Unaia Emery’ego muszą odrabiać straty poniesione podczas meczu na Białorusi. BATE jest w gronie zaledwie czterech zespołów, które zdołały wygrać spotkanie na własnym stadionie. W nagrodę są bardzo bliscy wyeliminowania półfinalisty poprzedniej edycji Ligi Europy. Trener „Kanonierów” nie będzie mógł skorzystać z usług Alexandre’a Lacazette’a. Francuz jest zawieszony z powodu czerwonej kartki. Poprzednie starcie na The Emirates Stadium dla białoruskiego zespołu skończyło się pogromem – wygrana Arsenalu aż 6:0.
SL Benfica - Galatasaray (pierwszy mecz 2:1 dla Benfiki)
W lepszej sytuacji przed rewanżem są „Orły” z Lizbony. W całej swojej historii, Benfika tylko raz przegrała na własnym stadionie z zespołem znad Bosforu. Jedyna porażka przed własną publicznością nadeszła w starciu z… Galatasaray. Portugalczycy w tym sezonie podejmowali już na Estadio da Luz przedstawiciela tureckiej piłki. Wygrali w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów, a rywalem był wówczas Fenerbahce. Galata też miała okazję zmierzyć się z innym zespołem z Portugalii – dwukrotnie przegrali z FC Porto w ramach grupy Ligi Mistrzów.