Legia męcząca, Legia męcząca do końca – echa meczu Legia - KuPS
Mecze widzieliście, pewnie każdy z nich. Lechia powinna zdusić Broendby dużo bardziej, powinna wygrać swój mecz znacznie wyżej. Piast pokonał Riga FC 5:0, choć na tablicy widzieliśmy 3:2. A Legia? Legia była wypadkową obu drużyn – nie traciła głupich goli, a po raz kolejny dostosowała się poziomem do słabego rywala, który nie dał rady dotąd strzelić jej gola (Europie się nie udało). Najsłabsze spotkanie pod względem samych emocji… ponownie odbyło się w Warszawie i niespecjalnie nas to dziwi.
Wyjściowe składy:
Legia: Majecki – Rocha, Wieteska, Jędrzejczyk, Vesović – Martins, Gwilia – Nagy, Carlitos, Novikovas - Kulenović
KuPS: Virtanen – Manga, Diallo, Soldo, Murillo – Thiaw, Ayama, Saxman – Niskanen, Rangel, Pennanen
Wiecie, co jest za to dziwne? Że narzekaliśmy na brak wygranych w europejskich pucharach. Przychodzi dzień, gdy wygrywają wszyscy. I narzekamy. Ale uczciwie przyznając, dziś nie jest to złośliwe narzekanie. Od Lechii wymagamy skuteczności. Od Piasta mniej frajerstwa. Od Legii będziemy wymagać odrobiny stylu i większej odwagi. Nie rozumiemy, z czego to wynika. Już kolejny mecz z golem ze stałego fragmentu gry, za mało zdecydowania Carlitosa, jeśli chodzi o oddawanie strzałów (nie rozumiemy, czemu każdego rywala chciał bez przerwy nawijać) – najgorsze, że to w przypadku Legii już reguła. Gaśnie z każdą minutą, a gdy ma rywala, który jest w stanie wykorzystać jej błędy (tak jak Pogoń w niedzielę), to nie kończy się to dobrze.
Dlatego niech bardziej zabrzmi to jak troska o nasze zespoły. Nasza liga wciąż jest w czarnej dziurze, ale od razu widać, gdzie leży problem. Koncentracja w kluczowych momentach – jeśli nie zapomnimy, że te drugie 45 minut jest ważne, wtedy jest OK. Nie rewelacyjnie, po prostu OK. W Legii OK jest wynik – daje punkty w rankingu, daje nadzieję, że będzie awans i starcie z Dunajską Stredą lub Atromitosem (wolimy chyba wypad na Słowację, Ateny i ten klimat nie będą naszym służyć).
Po raz kolejny Walerian Gwilia udowodnił, że jego wrzutki to dzieło sztuki. Po raz kolejny udowodnił jednak, że ta celność podań to jeden z jego niewielu widocznych w tej chwili atutów.
Ile goli ma @LegiaWarszawa ❓ Gwilia z rożnego prosto na głowę Wieteski i jest 1:0❗💥⚽
— TVP Sport (@sport_tvppl) July 25, 2019
Transmisja #LEGKUPS w #tvpsport oraz aplikacji mobilnej i na naszej stronie ➡ https://t.co/881HMTq5Ym pic.twitter.com/xRdFMYPIeS
Kolejny raz jednak widać brak dobrego napastnika – dopóki nie będzie w pełni sił i zdrowia Jarosław Niezgoda (siadający już na ławce), to trzeba będzie liczyć na Sandro Kulenovicia, który jak na razie nie miał tzw. SWOJEGO DNIA. Gol z Pogonią w tym sezonie, gol z Jagiellonią w sezonie poprzednim – będziemy oczekiwać więcej od człowieka, który swego czasu miał być nowym Mario Mandżukiciem (brzmi to absurdalnie, prawda). Męcząca Legia to właściwie ozdoba każdego lipca od tylu już lat.
Hasło na dziś? Wynik się zgadza.
Ale jeśli po 75 minutach Legia oddaje 5 celnych strzałów na bramkę rywala, a pada tylko jeden gol… jeżeli na bramkę Legii pada tylko jeden celny strzał, a próby podejścia pod nią kończą się na 25. metrze… jeżeli w Finlandii piłka nożna nie jest nawet sportem numer 1 pod względem popularności… to ten wynik jest nie do przyjęcia. Nie jest ani dobry, ani zły. Jest jedynie akceptowalny.
Ale pewnie przesłanie piłkarzom się należy…
Klasyka Legii niestety...i to nie duszenie, a dostosowanie się.
— Paweł Nowak (@nopawel) July 25, 2019
Mecz Legia – KuPS Kuopio (nazywana gdzieniegdzie drużyną a’la SKS) zakończył się zatem wynikiem 1:0. Serio. Minimalizm pełną gębą. Dziękujemy Ci za tę ułudę potęgi, Mateuszu Wietesko.