Wracamy do Europy! LECH, KUŹWA, POZNAŃ przyklepuje awans do fazy grupowej!
Co za nerwy, co za emocje w drugiej odsłonie spotkania Lecha z Charleroi w czwartej rundzie eliminacji Ligi Europy. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, podopieczni Dariusza Żurawia zameldowali się w fazie grupowej. Kamień... głaz musiał spaść z serc sympatyków "Kolejorza", kiedy sędzia zagwizdał po raz ostatni w tym meczu. BRAWO LECH!!!
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Dzisiejszy rywal Lecha Poznań po siedmiu kolejkach jest liderem belgijskiej Jupiler Pro League, w której nie przegrali jeszcze ani jednego meczu. "Kolejorz" miał tydzień przerwy od wygranego starcia 0:5 w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy przeciwko cypryjskiego Apollonowi Limassol. Beldzy nie mieli takiego udogodnienia, musieli rozegrać w weekend kolejkę ligową. Remisem 1:1 na wyjeździe z Mouscron przerwali passe sześciu zwycięstw z rzędu. Podopieczni Dariusza Żurawia mogli w stu procentach skupić się na przygotowaniach do meczu z Charleroi. W koszulce tego klubu biega postać, która sympatykom Ekstraklasy jest znakomicie znana. Mamy tu oczywiście na myśli grającego kilka lat temu w Śląsku Wrocław 29-letniego Riotę Moriokę. Wielu z nas trzymało kciuki za to, by w końcu przynajmniej jedna z polskich drużyn awansowała do fazy grupowej europejskich pucharów.... No i się udało. MAMY TO!!! LECH POZNAŃ przeszedł Charleroi.
W kraju wiadomo - ciężko im kibicować będąc za Legią. Dzisiaj jednak ponad 'podziałami'. Do boju, ekipo z Poznania! #CHALPO
— Marcin Ziółkowski (@MrcinZiolkowski) October 1, 2020
Charleroi 1:2 Lech Poznań (Fall 56' - Ramirez 34', Puchacz 41')
Składy wyjściowe:
Charleroi: Penneteau - Busi, Willems, Dessoleil, Kayembe - Fall, Morioka, Ilaimaharitra, Gholizadeh - Rezaei, Nicholson
Lech: Bednarek - Czerwiński, Satka, Cnomarkovic, Kravets - Puchacz, Tiba, Moder, Kamiński - Ramirez - Ishak.
Pierwsze minuty spotkania na "Stade du Pays de Charleroi" upłynęły spokojnie. Nie mieliśmy zbyt wielu ataków pod obiema bramkami. Dopiero w 10. minucie pierwszy dosyć groźny strzał blisko słupka oddał Senegalczyk Mamadou Fall. Kamień z serca musiał spaść kibicom "Kolejorza" w 17. minucie, kiedy Alan Czerwiński niefortunnie przepuścił futbolówkę, a ta wylądowała pod nogami niepilnowanego Nicholsona, który miał przed sobą jedynie Filipa Bednarka. Na szczęście strzał na dalszy słupek nie dotarł do celu. Lech próbował budować atak pozycyjny, na co przyjemnie się patrzyło. Za to drużyna z Belgii cały czas próbowała ukłuć Lecha za pomocą kontrataków. I trzeba uczciwie przyznać, że kilka razy dotarli w ten sposób pod bramkę Filipa Bednarka.
Na nic jednak te próby, liczne kontry, kiedy w 33. minucie Dani Ramirez zdobywa gola po rykoszecie. Bramkarz zmylony, futbolówka ląduje w sieci i mamy 0:1 dla poznańskiej ekipy. Wcale nie przeszkadzało nam to, że gol pada w taki sposób. Po chwili "Lechici" znów ładnie sobie pograli z Belgami, jednak zwieńczeniem tej akcji był strzał Jakuba Kamińskiego w boczną siatkę. Odwet próbowali wziąć rywale, ale na szczęście piłka trafiła tylko w słupek. Na stadionie w Belgii królowały uderzenie z dystansu, co dobitnie potwierdziło drugie trafienie dla Lecha. Tym razem autorem takowego huknięcia był Tymoteusz Puchacz, który perfekcyjnie przymierzył z daleka przy samym słupku. "Kolejorz" w pierwszej odsłonie prowadził 0:2, był bliski awansu do fazy grupowej Ligi Europy. 0:2 to nadal niebezpieczny rezultat. Lech nie odpuszczał, robił wszystko, żeby jak najszybciej odebrać futbolówkę.
Z cyklu: nieistotne ciekawostki. Charleroi jest kibicowską zgodą Stilonu Gorzów pic.twitter.com/0fqJrknfGB
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) October 1, 2020
Początek zaczął się dobrze dla Poznaniaków. Znów bohaterem mógł zostać Tymoteusz Puchacz, jednak tym razem tylko nabił jednego z defensorów rywala. Głupio w 49. minucie zachował się Lubomir Satka, faulując piłkarza Charleroi w polu karnym, ale Filip Bednarek nie dał się pokonać Kavehowi Rezaiowi z jedenastego metra. Uratował cztery litery swojemu zespołowi, za co najbardziej podziękować Polakowi powinien ten, który sprokurował rzut karny.
Kilka minut później zrobiło się nerwowo, ponieważ rywale polskiego zespołu zdołali nawiązać kontakt. Mamadou Fall w 56. minucie trafił do siatki na 1:2. Od tego momentu kilka razy przedarli się w pole karne, tworząc groźne sytuacje pod bramką Filipa Bednarka. Obraz gry zmienił się diametralnie, stroną przeważającą od pierwszych minut drugiej odsłony byli podopieczni 42-letniego Karima Belhocine'a. Nie było też tak, że zawodnicy Lecha totalnie podupadli na siłach i już ani razu nie wykreowali żadnej akcji. Próbował m.in. Jakub Kamiński z dystansu, ale piłka pofrunęła daleko nad bramką. Za moment Pedro Tiba dograł do Mikaela Ishaka, jednak i tutaj nie udało się skierować futbolówki do celu.
My gramy w piłkę. Proszę Państwa, my gramy w piłkę na arenie międzynarodowej. Boże czy ty to widzisz?! Coś pięknego. Wreszcie mamy drużynę, z której możemy być dumni! #CHALPO
— Wojciech Bąkowicz (@WBakowicz) October 1, 2020
Sprawy znacznie skomplikowały się w 77. minucie, kiedy Lubomir Satka otrzymał drugą żółtą kartkę za faul na przeciwniku. Do zmiany był przygotowany już Thomas Rogne, który zmienił Daniego Ramireza. W konsekwencji przewinienia mieliśmy strzał z rzutu wolnego, ale i tym razem Filip Bednarek ratuje korzystny rezultat. Nerwowo zrobiło się już wcześniej, jednak osłabienie jeszcze bardziej wzmogło niepokój wśród fanów "Kolejorza". Dużo szczęścia mieli podopieczni Dariusza Żurawia w końcówce czwartej rundy eliminacji Ligi Europy. Raz zawodnicy przeciwnika przymierzyli blisko słupka, innym razem Polaków uratowała poprzeczka. W doliczonym czasie gry Jakub Kamiński miał dwustuprocentową okazje na to, by definitywnie pozbawić złudzeń Charleroi, kiedy był sam na sam z bramkarzem. Zdołał minąć golkipera, miał już przed sobą tylko bramkę, ale źle trafił w futbolówkę. Lech ostatecznie zdołał dowieźć korzystny rezultat, dzięki czemu polski zespół w końcu melduje się w fazie grupowej Ligi Europy.
Lech Poznań, to były cudowne eliminacje 😍😍😍 Co za drużynka, wielkie brawa!
— Jakub Białek (@jakubbialek) October 1, 2020