Frajerzy z Lipska
Czy dwa konkurencyjne produkty na rynku mogą się lubić? No raczej nie do końca, choć publicznie mogą sobie robić dobrze i głaskać się po... główce. Co innego jeśli dane produkty należą do jednej marki, jednego właściciela, wtedy... wtedy też nie jest to wcale takie oczywiste. Żeby RB Lipsk awansował z grupy Ligi Europy, musiał nie tylko pokonać Rosenborg, ale liczyć także na to, że RB Salzburg, pewny pierwszego miejsca, pokona Celtic! Austriacy mogli mieć na to totalnie wywalone, ale ze swojego zadania się wywiązali, natomiast Niemcy...
Składy:
- Lipsk: Mvogo - Mukiele (81. Klostermann), Orban, Konate, Saracchi - Laimer, Kampl (69. Sabitzer), Ilsanker, Bruma - Cunha, Augustin (46. Poulsen)
- Rosenborg: Hansen - Reitan, Hovland, Reginiussen, Meling - Jensen, Konradsen, Trondsen (75. Denić) - Jebali (68. Helland), Vilhjalmsson (83. Botheim), Adegbenro
Lipsk grał bez szału, ale konsekwentnie. Dążył do strzelenia bramki swoim przeciwnikom i sprawienia kibicom radości, choć pustki na ich stadionie przypominały bardziej mecz Ekstraklasy w Gdańsku w piątek o 18:00 niż spotkanie Ligi Europy na obiekcie drużyny z czołówki Bundesligi walczącej o awans. No, ale taki to już specyficzny klub, co zrobisz, nic nie zrobisz. RasenBallsport cisnął Rosenborg, cisnął, cisnął...
... i do przerwy nic z tego nie wynikło. 12 strzałów, 5 celnych i wielki napór w ostatnich kwadransie nie przyniósł efektu. Nie przyniosły efektu próby m.in. Marcelo Saracchiego czy mega irytującego Jeana-Kevina Augustina, który z piłką przy nodze zachowywał się tak, jakby był szkolony w północno-wschodnim Wietnamie, a nie w Paris Saint-Germain. Nie dał rady także Willi Orban, który w samej końcówce, po rzucie rożny, trafił głową w poprzeczkę. W sensie piłkę trafił głową, a ona w poprzeczkę, a nie, że wpadł w nią swoją głową... No w każdym razie do przerwy było 0:0, Rosenborg nie pokazał żadnych argumentów, a sam mecz do najżwawszych nie należał.
1,5 minuty drugiej połowy zajęło gospodarzom wyjście na prowadzenie. Matheus Cunha uderzył z linii szesnastki, a piłka po rykoszecie wpadła do bramki. Łatwo? Łatwo i cyk 1:0 dla Lipska. Później RB dalej sobie przeważał, choć Rosenborg szarpnął się w ciągu pierwszego kwadransa na całe trzy strzały! W pierwszej połowie mieli jeden, lecz żaden z nich nie zatrudnił Yvona Mvogo. Ale za to Yussuf Poulsen, wprowadzony w przerwie za wkurzającego Augustina, po godzinie gry zatrudnił norweski słupek.
W 69. minucie na boisko wszedł jeden z najlepszych piłkarzy RB, czyli Marcel Sabitzer, co spotkało się z wielkim aplauzem nielicznie zgromadzonych na stadionie kibiców. Aha, nie chodziło wcale o wejście Sabitzera, ale o to, że mniej więcej w tamtej chwili ludzie dowiedzieli się o tym, że na prowadzenie wyszedł Salzburg. A to oznaczało, że na czele grupy B znalazły się oba Red Bulle, które wygrywały w swoich spotkaniach! A Lipsk szybko mógł z tego drugiego miejsca zniknąć, dlatego, że w 71. minucie Nordi Mukiele, naprawdę świetnie dysponowany, stracił piłkę na skraju własnego pola karnego na rzecz Samuela Adegbenro, lecz ten uderzył wprost w Mvogo. Podobnie jak Poulsen kilka minut później w sytuacji sam na sam po drugiej stronie boiska - tyle że nie w Mvogo a w Andre Hansena.
RB był zespołem zdecydowanie lepszym, ale drugi gol nie chciał im wpaść. Dlatego... wpadł Rosenborgowi! Trzech piłkarzy poradziło sobie z większością niemieckiej drużyny - najpierw Dorde Denić zagrał piętą do Birgera Melinga, ten jednym przyjęciem przebił się przez kilku obrońców, a następnie dośrodkował, gdzie Brumę przeskoczył... Tore Reginiussen, stoper gości! 1:1! Lipsk poza Ligą Europy! Co tam robił ten środkowy obrońca?!
To była 86. minuta, więc Niemcy mieli jeszcze osiem na strzelenie tej jednej jedynej bramki (liczę też czas doliczony). Tyle wystarczyło do awansu, bo Salzburg prowadził z Celtikiem już 2:0. Sęk w tym... że nie byli w stanie zdziałać już nic! RB po utracie gola totalnie się pogubił, przestał ogarniać, przestał stwarzać sytuacje, w efekcie czego na własne życzenie zajął trzecie miejsce w grupie i pożegnał się z europejskimi pucharami! No i może być w Bundeslidze ciekawie, bo oprócz ekipy Red Bulla przygodę ze Starym Kontynentem, tyle że w Lidze Mistrzów, zakończyło także Hoffenheim, inna ekipa walcząca w czołówce tabeli...
O MECZU SALZBURGA CZYTAJ TUTAJ