Solskjaer jest niesamowity - PSG za burtą Ligi Mistrzów!
Pierwszy mecz pomiędzy Manchesterem United a Paris Saint Germain był sporym kubłem zimnej wody na rozgrzane głowy fanów "Czerwonych Diabłów". Po serii zwycięstw pod wodzą Ole Gunnara Solskjaera przyszła pora na porażkę z paryżanami u siebie (0:2 przyp. red). Wydawało się, że losy awansu są już przesądzone, a United do stolicy Francji jadą tylko powalczyć o honor. Nic bardziej mylnego - dzisiaj na Parc des Princes mieliśmy prawdziwy thriller, który chowa do kieszeni wszystkie dokonania Davida Finchera.
Składy:
PSG: Buffon - Kehrer (70' Meunier), Kimpembe, Silva, Bernat - Alves (90+5' Cavani), Marquinhos, Verratti, di Maria - Draxler (70' Paredes) - Mbappe
Manchester United: de Gea - Young (87' Greenwood), Bailly (36' Dalot), Smalling, Lindelof, Shaw - Fred, Pereira (80' Chong), McTominay - Rashford, Lukaku
W mecz o wiele lepiej weszli goście - już w 2. minucie Romelu Lukaku wykorzystał wielki błąd Thilo Kehrera, który za lekko zagrał w kierunku Thiago Silvy. Belg przejął piłkę, minął Gigiego Buffona i na wślizgu z ostrego kąta zdobył prowadzenie dla swojego zespołu. Radość "Czerwonych Diabłów" z prowadzenia nie trwała jednak długo - już 10 minut później mieliśmy remis. Dani Alves zagrał prostopadle do Kyliana Mbappe, który z kolei posłał piłkę na 5. metr od bramki Davida de Gei. Tam czyhał na nią Juan Bernat, który bez problemu wpakował futbolówkę obok swojego rodaka.
Generalnie nie licząc bramki, Manchester nie istniał w pierwszych 30 minutach. PSG miało w pewnym momencie miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki ( 80% do 20% przyp. red.) i co jakiś czas stwarzało sobie groźne sytuacje, takie jak kolejna dobra pozycja strzelecka Bernata (tym razem na posterunku stał de Gea) czy bomba Angela di Marii ( strzał minimalnie niecelny). Problem jednak w tym, że United wcale nie musieli grać wybitnie, ponieważ defensywa PSG co jakiś czas sprawiała prezenty gościom. Po pomyłce Kehrera przyszedł czas na błąd Buffona, który odbił kompletnie niegroźny strzał Marcusa Rashforda przed siebie. Do piłki dopadł Lukaku i strzelił swoją drugą bramkę w tym spotkaniu.
Do końca pierwszej połowy wysokie tempo się utrzymało. Zmalała nieco przewaga gospodarzy, którzy po drugiej bramce dla United ewidentnie przestraszyli się, że awans może im uciec. Natomiast "Czerwone Diabły" miały coraz więcej z gry i wyprowadzały bardzo groźne kontry, czując, że awans jest na wyciągnięcie ręki. Po jednym z ataków wprowadzony Diogo Dalot zagrał w pole karne, piłkę w kierunku odbił jeden z zawodników PSG, jednak tym razem dobrze spisał się Gigi Buffon. Chwilę później sędzia skończył kapitalną pierwszą połowę.
Początek drugiej części meczu był nieco spokojniejszy niż jego pierwsza odsłona. Tak naprawdę pierwszą wartą odnotowania sytuacją była ta z 56. minuty, kiedy di Maria zdobył bramkę, jednak znajdował się na pozycji spalonej, co zostało wychwycone przez arbitra. Generalnie obraz gry był bardzo podobny - PSG przeważało, a goście z Manchesteru czekali na kontry. Niestety wszystko działo się o wiele wolniej i mniej dokładnie niż w pierwszej odsłonie. Warto zaznaczyć, że bardzo słabo dysponowany był dzisiaj Mbappe, który popełnił kilka razy bardzo proste techniczne błędy, niwecząc wysiłek kolegów. Najlepszym zobrazowaniem jego dzisiejszej formy była sytuacja z 85. minuty, kiedy wyszedł sam na sam z de Geą, jednak piłka zaplątała mu się między nogami, w efekcie czego ją stracił.
Kiedy wydawało się, że PSG jakoś dociągną do końca skromną przewagę, w 90. minucie doszło do sytuacji, która odwróciła kompletnie losy dwumeczu - strzał Dolota ręką zablokował Presnel Kimpembe. Sędzia Skomina po wideoweryfikacji nie miał wątpliwości - rzut karny dla United. Do piłki podszedł Rashford, który uderzył bardzo mocno i pewnie - Buffon był bez szans. Do końca meczu "Czerwone Diabły" mądrze się broniły i sensacja stała się faktem - Manchester United melduje się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów po raz pierwszy od 5 lat!
Po tym meczu panu Solskjaerowi należą się wielkie ukłony. Ten facet potrafił odrobić stratę z pierwszego meczu, chociaż dysponował ławką, na której zasiadali: Romero, Rojo Dalot, Garner, Gomes, Chong, Greenwood. Pierwszy skład też pozostawiał wiele do życzenia, a mimo to, United potrafili osiągnąć taki sukces. Trzeba jednak uczciwie przyznać - nie udałoby się awansować, gdyby nie gigantyczne frajerstwo gospodarzy. Dziecinne błędy w obronie, fatalny dzień Mbappe i wreszcie brak koncentracji w kluczowych momentach - to wszystko stworzyło autostradę do ćwierćfinału dla Manchesteru United. Nie można jednak umniejszać osiągnięciu bandy Solskjaera - błędy rywala też trzeba umieć wykorzystać, a Anglicy byli dzisiaj w tym elemencie bezwzględni.