Starcia w cieniu hitów - Salzburg gromi, Chelsea przegrywa, a Inter zawodzi...
Wielkie otwarcie Ligi Mistrzów już za nami. Spotkania nieco mniej prestiżowe również, lecz fani największych rozgrywek na świecie zapamiętają ten dzień na długo. Od niespodzianki w Mediolanie, przez nieudany debiut Franka Lamparda, aż po rozwiązany worek z bramkami w Salzburgu. Oj działo się!
Inter Mediolan 1:1 Slavia Praga
Losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów było dla Slavii Pragi dramatyczne. Czesi znaleźli się w grupie z Barceloną, Borussią Dortmund oraz Interem, a podopiecznych Jindricha Trpisovskiego nazwano dostarczycielem punktów. Miny przedstawicieli stołecznego klubu prezentowały się tak...
this slavia praha playing decent football & no push over #INTSLP #UCL pic.twitter.com/AoQlwygPEI
— Ayamas (@AyamasHalal) September 17, 2019
... lecz jak pokazało już pierwsze spotkanie fazy grupowej - niesłusznie. Czesi do Ligi Mistrzów wlecieli razem z futryną, a grający przed własną publicznością Inter Mediolan nie miał co zbierać. Drużyna prowadzona przez Antonio Conte bardzo minimalistycznie podeszła do skazanych na pożarcie rywali. Ci jednak robili, to co lubią robić najbardziej. Podobnie jak w poprzednim europejskim epizodzie - cieszyli się piłką, nie dopuszczając Włochów pod własne pole karne. Stawiany w roli faworyta Inter mógł się jedynie przyglądać niezwykle odważnym poczynaniom Czechów, którzy dominację na stadionie "Goliata" zaznaczyli bramkę w drugiej połowie. Znakomitą akcję zespołową na gola zamienił Peter Olayinka, zapewniając swojemu zespołowi remis na otwarcie. W ostatnich minutach komplet punktów przyjezdnym odebrał Nicola Barella, strzelając bramkę pocieszenia. Bo tylko tak można nazwać gola na remis z kopciuszkiem...
Mediolańczycy muszą, więc pogodzić się z faktem, że zlekceważenie rywala w meczu inauguracyjnym zagrało im na nosie. Status faworyta znów nic nie znaczył, gwiazdy w postaci Romelu Lukaku, Milana Skriniara czy Stefano Sensiego znalazły się w drugim szeregu, a Antonio Conte może żałować, że własnie w taki sposób potoczył się jego powrót do Ligi Mistrzów. Jego zespół zagrał dziś bez najmniejszego pomysłu, a strata punktów z grupowym kopciuszkiem, jest jak najbardziej uzasadniona, gdyż remis z takim rywalem z miejsca stawia ich na straconej pozycji.
Olympique Lyon 1:1 Zenit Sankt Petersburg
41 minut - dokładnie tyle musieli wyczekiwać fani Ligi Mistrzów na pierwsze trafienie w tegorocznej edycji najbardziej prestiżowych rozgrywek na świecie. Jego zdobywcą został Sardar Azmoun, który na kilka minut przed przerwą wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Mecz rozgrywany we Francji należał do tych z grona dość wyrównanych. Choć gra nie toczyła się od bramki do bramki, to oba zespołu tworzyły okazje, które mogli zamienić na gole. Ostatecznie obejrzeliśmy zaledwie dwa, a kilkavminut po trafieniu reprezentanta Iranu, stempel w notatniku sędziego postawił również Memphis Depay. Holender pewnie wykorzystał rzut karny zapewniając swojemu zespołowi remis na otwarcie.
Ajax Amsterdam 3:0 LOSC Lille
Wybuchów i piorunów doświadczyli również kibice zgromadzeni na Amsterdam Arenie. Poprzedni sezon w wykonaniu Ajaksu był fenomenalny. Holenderski zespół niespodziewanie dobrnął aż do półfinału - ostatecznie ulegając w nim Tottenhamowi. Powtórzenie wyczynu sprzed roku nie będzie jednak proste. W zespole mistrza Holandii nie oglądamy już Matthijsa de Ligt oraz Frenkiego de Jonga, a cała struktura zespołu pozostała w rękach ich następców.
Tegoroczna droga na szczyt znów rozpoczęła się od okazałego triumfu. Tym razem na przeszkodzie Holendrów nie zdołało stanąć LOSC Lille. Francuski zespół jest odkryciem poprzedniego sezonu Ligue 1, lecz po stracie Nicolasa Pepe ich siła rażenia zmalała kilkukrotnie. O tym przekonaliśmy się dzisiejszego wieczoru. Gospodarze pewnie wygrali to spotkanie 3:0, a gole na wagę zwycięstwa zdobyli Quincy Promes, Nicolas Tagliafico oraz Edson Alvarez, które dały Ajaksowi pierwsze miejsce w tabeli grupy H.
Ależ fantastycznie gra Ajax i wcale nie chodzi mi o wynik! Bezczelność, polot, fantazja. piękny futbol! 👌#AjaxLOSC
— Derektor Krzakoski (@ArturRodawski) September 17, 2019
Benfica 1:2 RB Lipsk
Portugalska piłka przeżywa kryzys? Faza eliminacyjna Ligi Mistrzów pokazała, że w kraju słynącym z Cristiano Ronaldo nie wszystko działa jak należy. Ostatecznie w fazie grupowej ujrzymy tylko Benfikę, a Porto i Sporting, które szczyciły nas swoją obecnością, będą musiały zadowolić się grą w Lidze Europy. Swojego startu w Champions League najlepiej nie będą wspominać natomiast zawodnicy drugiego ze stołecznych klubów. Od porażki zmagania w Lidze Mistrzów rozpoczęła Benfica, która słusznie uległa RB Lipskowi - 1:2.
Spotkanie rozgrywane w stolicy Portugalii od samego początku było pod kontrolą gości. Niemcy dzięki ogromnemu zaangażowaniu bardzo szybko przejęli kontrolę nad spotkaniem, lecz na pierwsze bramki musieliśmy czekać aż do drugiej połowy. W 69. minucie meczu jego wynik otworzył Timo Werner. Dziesięć minut później - Niemiec trafił po raz drugi, zapewniając Lipskowi zwycięstwo na inaugurację Ligi Mistrzów. Na kilka minut przed końcem spotkania wolę walki wśród kolegów pobudził Haris Seferović, lecz na odrabianie strat było za późno i to zespól prowadzony przez Juliana Nagelsmanna wróci do domu z victorią.
Salzburg 6:2 Genk
Starcie rozgrywane w Salzburgu przyćmiło wszystko pozostałe pojedynki inauguracyjnego dnia Ligi Mistrzów. W meczu miejscowego Red Bulla z belgijskim Genkiem, kibice obejrzeli aż osiem bramek, a całe spotkanie zakończyło się pokaźnym zwycięstwem gospodarzy. Bohaterem starcia został 19-letni Erling Braut Haland, który popisał się hattrickiem. Duński atakujący w bieżącym sezonie zdobył już 14 bramek, a wszystko to w zaledwie 8 spotkaniach. Napastnik Salzburga swoim wyczynem zapisał się na kartach historii, przy okazji niszcząc belgijskiego rywala. W zespole Genku całe spotkanie na ławce spędził młodzieżowy reprezentant Polski, Jakub Piotrowski, który nie po serii meczów w podstawowej jedenastce, nie zdołał wspomóc swoich kolegów.
Erling Braut Haland do tego wieczoru 14 goli w 8 spotkaniach. Debiut w Lidze Mistrzów, hat-trick w 45 minut. Cudowny 19-latek z Norwegii. pic.twitter.com/mNSm36fxXS
— Tomek Hatta (@Fyordung) September 17, 2019
Chelsea 0:1 Valencia
Od ogromnego zawodu europejską przygodę w roli szkoleniowca Chelsea rozpoczął Frank Lampard. Prowadzeni przez niego londyńczycy minimalnie ulegli skazywanej ma porażkę Valencii 0:1 - po bramce Rodrigo. Mecz nie stał jednak pod znakiem dominacji Hiszpanów. Ba, nie był nawet wyrównany, gdyż ze zdecydowanie lepszej strony pokazało się tego wieczoru "The Blues". Próby Tammy'ego Abrahama, Williana oraz Rossa Barkleya zostały zwieńczone rozczarowaniem, a pierwsze spotkanie Chelsea na Stamford Bridge - porażką. O słabości w decydujących momentach "The Blues" mówi jednak ostatnie zamieszanie związane z Valencią. Po stracie szkoleniowca - "Nietoperze" znalazły się w dołku, a łomot otrzymany od Barcelony miał być początkiem problemów. Dzisiejsze starcie ukazało jednak zdecydowanie inny obraz zespołu, a tak grająca Valencia (choć nie dominowała) z pewnością powalczy o awans do dalszej fazy rozgrywek.
Ross Barkley misses a game-tying PK for Chelsea .. what a trash can 😂😂#CHEVAL pic.twitter.com/pNPBbm9vl0
— TeeBeeDee (@YoungBuck_21) September 17, 2019