
Drapieżnicy na remis - echa meczu Atletico vs. Juventus
Na Wanda Metropolitano mają ambitny plan zawojowania całej piłkarskiej sceny Europy, wliczając to oczywiście Ligę Mistrzów. Diego Simeone otrzymał latem nowe elementy do swojej układanki, a dzisiejszego wieczora w Madrycie doczekano się prawdziwego sprawdzianu - do stolicy Hiszpanii przyjechał Cristiano Ronaldo i jego Juventus. Portugalczyk przez lata karcił "Rojiblancos", chociaż dzisiaj w pierwszoplanowe role wcielili się inni piłkarze. Maurizio Sarri powinien zgłosić się do szkoleniowca polskiej młodzieżówki, Czesława Michniewicza. Polak uświadomi Włocha, że prowadzenie 2:0 jest niebezpieczne, skoro Atletico zdołało odrobić straty. Mecz ostatecznie skończył się remisem 2:2.
Atletico Madryt: J. Oblak - K. Trippier, S. Savić, J. Gimenez, Renan Lodi (76' Vitolo) - Koke, Saul, Thomas (76' H. Herrera), T. Lemar (60' A. Correa) - Joao Felix, D. Costa
Juventus F.C.: W. Szczęsny - Danilo, L. Bonucci, M. de Ligt, Alex Sandro - B. Matuidi, S. Khedira (69' R. Bentancur), M. Pjanić (87' A. Ramsey), J. Cuadrado - G. Higuain (79' P. Dybala), C. Ronaldo
Na samym wstępie warto zwrócić uwagę na wyjściowy skład zespołu z Turynu. Na Półwyspie Apenińskim piłkarze konserwują się w niesamowity sposób i starzeją się jakby w zwolnionym tempie, ale faktem jest to, że tylko jeden piłkarz ma jeszcze przed sobą przynajmniej dziesięć lat grania na najwyższym poziomie. Jest to oczywiście Matthijs de Ligt, Holender obchodzący miesiąc temu dopiero dwudzieste urodziny. Maurizio Sarri ma do dyspozycji wysokiej klasy piłkarzy, ale w stolicy Piemontu funkcjonują wedle zasady: "Tu i teraz". A cel jest jeden i oczywisty - zwycięstwo w całej edycji Ligi Mistrzów.
Dzisiaj dzieciak de Ligt jedynym w składzie Juve poniżej 28. roku życia. Generalnie im dalej od bramki, tym starsi: 29 -28, 20, 32, 28 - 32, 29, 32 - 31, 32, 34 #AtletiJuve pic.twitter.com/WaKXLeKorO
— Rafał Stec (@RafalStec) September 18, 2019
W czerwono-białej części Madrytu również mają podobne marzenia i częściowo podpatrzyli pewien sposób od Juventusu. "Stara Dama" rok temu zatrudniła prawdziwego eksperta od grania w Lidze Mistrzów - Cristiano Ronaldo. A więc na czym polega to podobieństwo? Diego Simeone ewentualnego następcę Antoine'a Griezmanna znalazł w ojczyźnie CR7 i został nim piłkarz mianowany na nową nadzieję portugalskiej piłki - mowa oczywiście o Joao Felixie, który do Madrytu trafił za niebotyczne pieniądze. Kibice zgromadzeni na stadionie kierują w stronę swoich ulubieńców niezachwianą wiarą i pokazali to transparentem przedstawionym przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
Here we go again... could this be Atleti's year? pic.twitter.com/vBC5lCNFgB
— LaLigaExpert (@LigaExpert) September 18, 2019
Zostając jeszcze w temacie Portugalczyków, na powitanie piłkarzy mieliśmy symboliczny moment - Cristiano Ronaldo podszedł do młodszego rodaka i przywitał się z nim, jakby znali się od lat. Chociaż trzeba przyznać, że Joao Felix sprawiał wrażenie speszonego całym tym zdarzeniem. Spotkanie z idolem z dzieciństwa zawsze jest wyjątkowym momentem, a młodzieniaszek kupiony z Benfiki przyznawał wielokrotnie w wywiadach, że od lat przygląda się grze wychowanka innego klubu z Lizbony czyli Sportingu.
All eyes on these two tonight 👀🇵🇹 pic.twitter.com/AcsCYBwtD4
— B/R Football (@brfootball) September 18, 2019
Co można napisać o przebiegu pierwszej połowy? Za podsumowanie gry niech posłuży popularne przysłowie: "Z dużej chmury, mały deszcz". Mieliśmy ogromny apetyt na bardzo dobre spotkanie, ale goście z Turynu na początku w dużej mierze skupili się na bronieniu własnej bramki. Częściej przy piłce znajdowali się zawodnicy "Rojiblancos" i próbowali atakować bramkę Wojciecha Szczęsnego. Pierwsze skrzypce odgrywał Joao Felix, ale na dobrą sprawę te strzały nie miały prawa sprawić jakiegokolwiek kłopotu polskiemu bramkarzowi. W ewentualnym pojedynku na najsłabszy mecz wieczora tylko jedno spotkanie może stanąć w szranki z tym rozgrywanym w Madrycie - nasza polska liga jest niezawodna pod tym względem.
Powiedzieć, że mecz Atletico z Juventusem jest słaby, to nic nie powiedzieć. 🥱🥱🥱
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) September 18, 2019
Jak bardzo przydatne są przerwy pomiędzy połowami pokazał przypadek Juventusu. Po powrocie z szatni, Juve zaczęło przypominać wygłodniałą bestię gotową do zaatakowania swojej ofiary w każdym momencie. Ciosy przyszły bardzo szybko, bo dwubramkowe prowadzenie objęli na przestrzeni niespełna dwudziestu minut. Pierwszy gol padł ledwie trzy minuty po wznowieniu gry i przy tej bramce słowa uznania należą się każdemu zawodnikowi, który brał wymierny udział przy tej bramce. Leonardo Bonucci dalekim wybiciem piłki, nie dość, że oddalił zagrożenie z okolic własnej bramki, to jeszcze uruchomił kontratak własnego zespołu. Do futbolówki dotarł Gonzalo Higuain i krótkim przytrzymaniem ściągnął na siebie uwagę aż sześciu obrońców, którzy totalnie zgubili z radarów Juana Cuadrado. W ciało Kolumbijczyka musiał wstąpić duch Arjena Robbena, bo były skrzydłowy Chelsea zszedł do środka jak Holender ze swoich najlepszych lat. Niektóre osoby na Twitterze zdecydowały się na dość wzbogacone porównania całej akcji bramkowej.
Gol Cuadrado jak z kamasutry. Wiedzieli kiedy przyspieszyć, kiedy zwolnić i skutecznie skończyć. #ATMJUV
— Michał Kołodziejczyk (@Michal_Kolo) September 18, 2019
Maurizio Sarri pokazał podczas dzisiejszej partii piłkarskiej swój geniusz trenerski. Gdy wszyscy zastanawiali się, jak Włoch poukłada skład drużyny przetrzebiony kontuzjami, to dzisiaj zobaczyliśmy, jak szeroką kadrę ma Juventus. Wielu pukało się w głowę, gdy w podstawowej jedenastce zobaczyli takie nazwiska, jak wspomniany Juan Cuadrado czy Blaise Matuidi. Obaj panowie okazali się być głównymi architektami dzisiejszego zwycięstwa. Francuski pomocnik, który najczęściej opisywany jest jako "typowy wyrobnik" tym razem najlepiej odnalazł się w polu karnym przy dośrodkowaniu Alexa Sandro. Dwaj piłkarze z basenu Morza Adriatyckiego - Stefan Savić oraz Jan Oblak - byli zupełnie zaskoczeni obecnością mistrza świata z zeszłego roku. A szkoleniowiec Juventusu z ogromnym spokojem mógłby wypalać kolejnego papierosa, bo jego zawodnicy w drugiej połowie wykonali prawie perfekcyjną robotę.
Matuidi, Cuadrado? Na Atletico???
— Mateusz Święcicki (@matiswiecicki) September 18, 2019
Sarri: pic.twitter.com/K1linnBiFs
W przerwie została podkręcona śrubka 😋 2:0👏😋#ATLJUV
— Mi__chu (@MGardian) September 18, 2019
Słowo "prawie" zostało użyte nieprzypadkowo, bo spory minus należy postawić przy defensywie Juventusu, która nie zdołała uchronić się przed błędami przy okazji stałych fragmentów gry. Jako pierwszy sygnał do odrabiania strat dał ten, który popełnił błąd przy drugiej bramce dla Juve. Czarnogórzec wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości i dał znać kibicom, że ich drużyna nie powiedziała ostatniego słowa. Fani wspierali swoich idoli do ostatnich chwil meczu i efekt przyszedł w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Hector Herrera przebywał na boisku przez kwadrans, a zdołał świetnie wstrzelić się w pole karne rywali podczas wykonywanego rzutu rożnego przez Atletico. Meksykanin zdołał wykorzystać precyzyjne dośrodkowanie autorstwa Kierana Trippiera i hit grupy "D" zakończył się sprawiedliwym podziałem punktów. Odczucia po tym meczu są jednak zgoła odmienne - Juventus stracił dwa punkty, a Atletico dość niespodziewanie zyskało punkcik.
Juventus Allegri'ego takie mecze wygrywał, prowadzenia 2:0 po prostu nie wypuszczał! #ATLJUV
— Marcin Malawko (@MarcinMalawko) September 18, 2019