Najpierw Amsterdam, potem Mediolan – zapowiedź środowych meczów Ligi Mistrzów
Z wtorkowych spotkań zapamiętamy bramki Roberta Lewandowskiego, demolki autorstwa Manchesteru City, Tottenhamu i PSG, czy też świetny występ Paulo Dybali w starciu z Lokomotivem. Środa nie zamierza być jednak gorsza. Dziś czeka nas kilka spotkań, podczas których nudą raczej wiać nie będzie.
Ajax - Chelsea (18:55)
Na dobry początek środowych spotkań w Lidze Mistrzów czeka nas niezwykle ciekawe starcie w Amsterdamie. Półfinalista poprzedniej edycji Champions League oraz lider grupy H podejmie Chelsea. Londyńczycy biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki wygrali pięć ostatnich spotkań, w których stracili trzy gole. Wygląda więc na to, że potworne problemy z grą defensywną podopiecznych Franka Lamparda powoli odchodzą w zapomnienie. Tę przetestują piłkarze, którzy dotychczasowe starcia w Lidze Mistrzów wygrywali dosyć wysoko (triumfy nad Valencią oraz Lille po 3:0).
RB Lipsk - Zenit (18:55)
Lipsk domową porażką w poprzedniej kolejce w meczu z Lyonem mocno skomplikował sobie sprawy. Po świetnym początku sezonu podopieczni Juliana Nagelsmanna wyraźnie zeszli na niższe obroty - w ostatnich czterech meczach nie zaznali bowiem smaku zwycięstwa. Wykorzystać zamierza to Zenit, który w weekend zdemolował FK Rostów aż 6:1. Zwycięstwo gości bardzo przybliżyłoby ich do awansu, choć nawet remis byłby sporym sukcesem piłkarzy Sergieja Semaka.
Benfica - Lyon (21:00)
Obie drużyny nie imponują formą. Gospodarze środowego starcia z zerowym dorobkiem zamykają tabelę grupy G. Piłkarze Lyonu nie wygrali natomiast w lidze od połowy sierpnia! W Champions League ich sytuację poprawiła nieco wspomniana wygrana nad RB Lipsk. W portugalsko-francuskim starciu ciężko coś przewidzieć – wynik może równie dobrze pójść w obie strony.
Lille - Valencia (21:00)
Aby powalczyć jeszcze o awans do 1/8 finału, Lille musi bezwzględnie wygrać to spotkanie. Zadanie będzie niełatwe, gdyż Valencia potrafi poradzić sobie, grając w Lidze Mistrzów na wyjeździe. Doskonale przekonała się o tym ekipa Chelsea, którą „Nietoperze” ograli na Stamford Bridge. Patrząc na ogromne zawirowania wokół klubu, bilans Alberta Celadesa jako szkoleniowca Valencii nie wygląda źle i to goście będą faworytem tego spotkania.
Genk - Liverpool (21:00)
Genk zdobyty punkt w starciu z Napoli zawdzięczać może indolencji strzeleckiej Arkadiusza Milika. Ciężko sądzić, że Belgowie stanowić będą realne zagrożenie dla triumfatora poprzedniej edycji Champions League. W tej Liverpool co prawda na razie nie błyszczy – po porażce w Neapolu przyszedł mecz z Salzburgiem na Anfield, gdzie gospodarze byli bliscy wypuszczenia z rąk pewnego zwycięstwa. Patrząc więc na to, że „The Reds” muszą punktować, wydaje się, że nie ma innej opcji jak ich wygrana.
Salzburg - Napoli (21:00)
Drużyna z Neapolu nie byłaby sobą, gdyby nie zgubiła punktów w fazie grupowej Ligi Mistrzów z jakimiś przeciętniakami. Zdarzyło się to w minionej kolejce z Genk (czy tam z Gent, ale kto by to spamiętał), czym stworzyli nieoczekiwane szanse na awans swoim dzisiejszym rywalom. Mówienie o Haalandzie w kontekście Salzburga staje się już nudne, więc warto wspomnieć o innym zawodniku. Koreańczyk Hwang Hee-Chan strzelił w tej edycji Champions League dwie bramki, i dorzucił do tego aż trzy asysty! Powoli pojawiają się głosy, że Salzburg może stać się nowym Ajaxem. Stwierdzenia te po części zweryfikuje starcie z drużyną Carlo Ancelottiego.
Slavia Praga - Barcelona (21:00)
Można by rzecz, że Slavia już po pierwszej kolejce była spełniona, jeśli chodzi o dorobek punktowy w grupie. W starciach z takimi gigantami każdy punkt miał być sukcesem. Ten wywalczony w wyjazdowym spotkaniu z Interem był miłym, aczkolwiek ogromnym zaskoczeniem. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia i z pewnością czeski klub nie położy się przed Barceloną. Ta na dobrą sprawę mogła mieć po dwóch kolejkach zero punktów. Zdobyła jednak cztery i nie ma co studiować gdybologii (podobnie jak dziennikarstwa). Świetna druga połowa z Interem oraz generalnie wyższa forma „Dumy Katalonii” (pięć zwycięstw z rzędu) uspokoiła nieco nastroje w Katalonii. Szkoda, że tylko te związane z piłką…
Inter - Borussia Dortmund (21:00)
Na koniec pora na hit środowych spotkań. Zakładając, że Barcelona nie zaskoczy negatywnie, i zgodnie z planem wyjdzie z grupy, a Slavia nie urwie więcej punktów potentatom, to właśnie starcia między Interem a Borussią zadecydują o tym, która z tych drużyn zamelduje się w 1/8 finału. Piłkarze Antonio Conte przegrywają w tym sezonie jedynie z absolutnymi hegemonami (Barcelona oraz Juventus), klub Łukasza Piszczka pogubił już nieco punktów w Bundeslidze. Obie drużyny strzelają całkiem sporo bramek, możemy więc spodziewać się naprawdę dobrego widowiska.