Oko na Polaka - Robert król, Robert Bóg, Robert bohater
Robert Lewandowski, najlepszy napastnik Polski? Nie tylko Polski, bo również świata! I to udowodnił po raz kolejny, a Bayern "kierowany" przez 31-latka znów wygrał. Bramka zdobyta w drugiej połowie zapewniła jego zespołowi zwycięstwo (2:0), który z ogromną przewagą nad drugim Tottenhamem może odetchnąć z ulgą. Bo przynajmniej w Lidze Mistrzów coś wychodzi...
Bayern Monachium 2:0 Olympiakos Pireus (69' Lewandowski, 89' Perisić)
Składy:
Bayern: Neuer - Pavard, Martinez, Alaba, Davies - Kimmich, Goretzka (82' Tolisso), Muller - Gnabry (88' Perisić), Coman (90' Coutinho), Lewandowski
Olympiakos: Jose Sa - Elabdellaoui, Semedo, Meriah, Tsimikas - Camara, Guilherme, Bouchalakis (71' Valbuena)- Randjelović (61' Masouras), Podence (79' El Arabi), Guerrero
Nie ma już Nico Kovaca, ale jest Hans-Dieter Flick, który miał za zadanie ustabilizować zespół po ostatnich wpadkach. Rywal na początek trenerskiej przygody idealny, bo z bardzo niskiej półki i bez pomysłu na grę do przodu. Olympiakos na Allianz Arenę wyszedł przestraszony, bardzo wycofany i przede wszystkim niepewny. Linia defensywy złożona przez trenera Bawarczyków tylko prosiła się o stałe oblężenie bramki strzeżonej przez Manuela Neuera. David Alaba wielkim stoperem nie jest. Alphonso Davies ma wiele do poprawy, a Javi Martinez oraz Benjamin Pavard sieją spustoszenie pod własną bramką. Defensywa sklecona na piątym biegu nie przekonuje, lecz póki nie zawodzi, to może być godna pochwały. Manuel Neuer tego dnia się nie napracował, blok obronny możemy ocenić wysoko, co z pewnością nie będzie dotyczyć formacji ofensywnej. Pomimo tego, że zapewniła Bayernowi zwycięstwo...
Tam nazwiska były wielkie. Poczynając od Thomasa Mullera, przechodząc przez skrzydła złożone z Kingsleya Comana oraz Serge'a Gnabry'ego i kończąc na Robercie Lewandowskim - podobno najlepszym napastniku na świecie. Znakomita seria reprezentanta Polski trwa już nie tylko kilka tygodni, ale miesięcy. Ten strzela, jak opętany - upokarzając kolejnych rywali. Dziś wielkości napastnika Bayernu doznali również piłkarze Olympiakosu, którzy na pierwszy cios w wykonaniu Polaka czekali ponad godzinę gry. Lewandowski dwoił się i troił, cofał się do rozegrania, wysoko pressował rywala, lecz na pierwszego w tym spotkaniu gola czekał do 69. minuty. Wówczas na prawym skrzydle urwał się Coman, który wstrzeleniem piłki w pole karne znakomicie asystował Lewandowskiemu, nie dającemu szans bramkarzowi Greków. Piękna seria reprezentanta Polski trwa w najlepsze, ten znów udowadnia, że na swojej pozycji nie ma sobie równych, a czołówka najlepszych strzelców w historii Ligi Mistrzów drży - widząc, z jaką prędkością zbliża się 31-latek.
Coman to Lewandowski goal to make it 1-0 pic.twitter.com/xPI3EqnesG
— MANU🥶 (@ManuDaGoat) November 6, 2019
Bez niego wynik Bayernu znów skończyłby się w opłakanym stanie. Pomimo tego, że Niemcy od pierwszej do ostatniej minuty mieli pełną kontrolę nad rywalem, to nie potrafili zawitać w jego pole karne. Seryjnych dograń próbowali Coman oraz Gnabry, którzy za każdym razem wracali z ogromnym grymasem na twarzy. Mecz w pojedynkę chciał rozwiązać Leon Goretzka, lecz uderzenia Niemca szybowały wysoko nad poprzeczką. Pożądanych skutków nie przynosiły również stałe fragmenty gry, które są wizytówką nowego szkoleniowca, a do dopełnienia formalności znów był tylko jeden chętny. Znów Robert Lewandowski i znów w pelerynie bohatera. Ten człowiek jest niemożliwy, a gdyby nie on - można by stwierdzić, że mecz się po prostu odbył. I nikt by nie zauważył obecności Greków, którzy na tle przeciętnego Bayernu wypadli jeszcze przeciętniej. Gwóźdź do trumny w ostatniej minucie wbił Ivan Perisić, który wejściem w ostatnich minutach meczu zrobił więcej niż Serge Gnabry przez cały meczu, przy okazji pieczętując zwycięstwo i pewną przewagę w tabeli...
W tym sezonie nie ma drugiego takiego piłkarza, jak Lewandowski, z TOP 5 lig, który strzelałby gola w każdym ligowym meczu i w Lidze Mistrzów. Ale pewnie przy wyborze "France Football" do "Złotej Piłki" nie będzie miało to większego znaczenia... #FCBOLY #BAYOLY #ChampionsLeague
— Wojtek Papuga (@WojtekPapuga) November 6, 2019