Bayern zapisał się w historii Ligi Mistrzów
Jeśli ktoś z Niemiec ma przechodzić do historii, to oczywiście jest nim Bayern Monachium. Mecz z Tottenhamem był czymś, co kibice monachijczyków chcieliby oglądać co spotkanie, choć oczywiście "Koguty" niespecjalnie starały się w przeszkadzaniu Bawarczykom.
Składy:
- Bayern: Neuer - Pavard, Boateng, Martinez (87. Goretzka), Davies - Thiago, Kimmich - Coman (27. Müller), Coutinho, Perisić (86. Zirkzee) - Gnabry
- Tottenham: Gazzaniga - Walker-Peters, Foyth, Alderweireld, Rose - Sissoko, Dier (81. Wanyama) - Lo Celso (65. Skipp), Eriksen, Sessegnon - Moura (65. Moura)
Może to być trudne do pomyślenia, ale Bayern stał się pierwszą niemiecką drużyną w historii Ligi Mistrzów, która w fazie grupowej zdobyła komplet punktów. 6 meczów, 6 wygranych. Jest to trochę dziwne, ponieważ w ostatnich latach dominator Bundesligi często miewał dość słabe grupy, ale mimo tego zawsze zdarzała mu się jakaś tam strata "oczek". Nie było to oczywiście w żaden sposób krzywdzące dla giganta, bo tak na dobrą sprawę po co się mieli wysilać, skoro mogli awansować na pół gwizdka? No ale kiedyś musieli zaorać. I zaorali.
Tottenham miał lekką traumę przyjeżdżając na Allianz Arenę, ponieważ - jak pewnie pamiętacie - ostatnio zebrał od Bayernu baty 2:7. Teraz wymiar kary był niższy, bo "tylko" 1:3, ale przewaga gospodarzy była ewidentna. Warto tylko wspomnieć, że do przerwy trzykrotnie obijali obramowanie bramki Anglików! Raz dobitkę zmarnował fatalnie Thiago Alcantara, raz po strzale Philipe Coutinho futbolówka odbiła się od poprzeczki i poleciała w cholerę, a raz Thomas Müller - jak to on - dostawił nogę i trafił do siatki. Niemiec zresztą nie był awizowany do wyjściowej jedenastki, ale wszedł w pierwszej połowie w miejsce Kingsleya Comana, który doznał kontuzji. Wyglądało to poważnie.
Co ciekawe, trener Hansi Flick nie wystawił w tym meczu Roberta Lewandowskiego, który w fazie grupowej tej edycji Champions League zapakował już 10 goli - jeden mniej niż rekordowy Cristiano Ronaldo. Będąc pewnym awansu w starciu z Tottenhamem - który też był pewny awansu, tyle że z drugiego miejsca - nie było sensu forsować Polaka. Kolejnego rekodu nie pobił, ale i tak jest fajnie. Zresztą mecz ten, choć w Lidze Mistrzów, nie był jakoś specjalnie prestiżowy, ponieważ "Koguty" wystawiły rezerwy, co zresztą Jose Mourinho zapowiadał na konferencjach prasowych. Mimo tego monachijczycy zaprezentowali się z kapitalnej strony i jeśli będą tak grać w tych istotniejszych spotkaniach, to będzie git. No ale to tylko Tottenham B...
Bayern's potential last 16 opponents:
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) December 11, 2019
Real Madrid
Atlético Madrid
Atalanta
Napoli
Olympique Lyon
Chelsea
Z nimi mogą zagrać.
Bayern jedyną drużyną bez straty punktu w fazie grupowej.
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) December 11, 2019
Teraz w nagrodę trafi pewnie na Real Madryt.
José Mourinho: : “It was a strange match because it wasn't important. I would love to return here in the quarter or semi finals when there's proper competition. The Premier League is crazy and non stop so I had to rest key players" pic.twitter.com/5R2Xva4Klz
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) December 11, 2019
To był dziwny mecz, ponieważ nie miał większego znaczenia. Chciałbym wrócić tu w ćwierćfinale i półfinale, kiedy to będzie stosowny pojedynek. Premier League jest szaloną ligą, więc musiałem dać odpocząć piłkarzom.
Bayern vs Barcelona is going to be the finals , you heard it here first . Thank me later
— Francisco6969 (@Francis19994320) December 11, 2019
Bayern i Barca w finale?
Według AZ kontuzja Comana jest bardzo poważna i mowa o uszkodzonym więzadle...
— Gabriel Stach (@GabrielStachFCB) December 11, 2019
Joshua Zirkzee makes his Bayern debut. pic.twitter.com/rGoGa7hw0Q
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) December 11, 2019
Rocznik 2001, Holender, napastnik.