.jpg)
Udana pięćdziesiątka Piszczka
Na Signal Iduna doszło do pojedynku drużyn, które mają ze sobą wiele wspólnego. Zarówno Borussia Dortmund, jak i Paris Saint-Germain mają niespotykaną siłę ofensywną oraz ogromne problemy z niepewną defensywą. Z polskiej perspektywy cieszyło najbardziej to, że w pierwszym składzie dortmundczyków pojawił się Łukasz Piszczek. Były reprezentant Polski będzie miło wspominał swój jubileuszowy, pięćdziesiąty występ w Lidze Mistrzów - gospodarze pokonali mistrza Francji 2:1.
Już jutro mecz Tottenham vs RB Lipsk! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Borussia Dortmund: R. Bürki - Ł. Piszczek, M. Hummels, D. Zagadou - A. Hakimi, E. Can, A. Witsel, R. Guerreiro - J. Sancho (90' M. Schmelzer), E.B. Håland, T. Hazard (68' G. Reyna)
Paris Saint-Germain: K. Navas - T. Meunier, T. Silva, P. Kimpembe, L. Kurzawa - Marquinhos, I. Gueye, M. Verratti - Á. Di María (77' P. Sarabia), K. Mbappé, Neymar
Pierwsze minuty spotkania przebiegały kompletnie odmiennie od oczekiwań, co do samego meczu. Liczyliśmy na sporo liczbę akcji ofensywnych kończącymi się strzałami na bramkę, a ostatecznie piłkarze mieli nawet problemy z podejmowaniem decyzji, co do adresowania podań. Mam tu przede wszystkim na myśli Anglika Jadona Sancho, który wyprowadzając kontratak i zamiast uruchomić Hålanda, to skrzydłowy zwolnił grę i przez to paryżanie zneutralizowali zagrożenie pod swoim polem karnym. Reprezentant Anglii w dalszej części podjął jednak słuszność przy próbie strzału z dystansu, ale Keylor Navas zachował czujność.
Gości z Paryża w pierwszej połowie było stać zaledwie na jeden niegroźny strzał ze stałego fragmentu gry. Autorem uderzenia z rzutu wolnego był ten, który w ostatnich tygodniach świętował swoje urodziny dochodził do siebie po urazie żeber - Neymar. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy, bo optyczną przewagę w pierwszej połowie osiągnęli piłkarze Borussii Dortmund i przynajmniej za to zasługują na jakieś pochwały. Jeśli chodzi o PSG, to wyglądało to tak, jakby Thomas Tuchel kompletnie zapomniał o przygotowaniu swojego zespołu na mecz w europejskich pucharach.
Dortmund vs PSG so far:#BVBPSG #UCL pic.twitter.com/3l96ZZ3SXF
— Goal (@goal) February 18, 2020
Z dużej chmury narazie bez deszczu w Dortmundzie #BVBPSG
— Kamil Kania (@KamillKania) February 18, 2020
Druga połowa w pełni nam zrekompensowała to, co działo się przed przerwą. Na przestrzeni ośmiu minut byliśmy świadkami aż trzech goli. Być może wielu z Was pamięta o przepisie, że jeden piłkarz nie może występować w dwóch różnych klubach podczas jednej edycji Ligi Mistrzów, ale ta zasada odeszła w niepamięć. Dzięki temu wciąż możemy ekscytować się wyczynami Erlinga Braut Hålanda. To nie był najpiękniejszy gol w wykonaniu Norwega, ale liczy się fakt, że młodziutki napastnik strzelił bramkę dla BVB w debiucie w ramach Ligi Mistrzów. Chłopak urodzony w 2000 roku wiedział, gdzie trzeba się znaleźć po strzale Guerreiro i wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości.
Stracona bramka zadziałała bardzo mobilizująco na zespół PSG, bo doprowadzili do wyrównania po upływie zaledwie sześciu minut. Defensywa Borussii Dortmund nie radziła sobie z indywidualnymi popisami Kyliana Mbappé i młodziutki Francuz wystawił fantastyczną piłkę w kierunku Neymara. Brazylijczyk miał bardzo ułatwione zadanie, bo przed nim stała praktycznie sama bramka. Były piłkarz Barcelony musiałby naprawdę postarać się, by spudłować z takiej odległości.
Natomiast prawdziwym kryminałem był brak koncentracji w szeregach obrony PSG, z którego bezwzględnie skorzystał Håland. Gospodarze potrzebowali niespełna 100 sekund, by ponownie wyjść na prowadzenie i taki obrót spraw zawdzięczają fenomenalnemu Skandynawowi. Reprezentant Norwegii pokazał pełen wachlarz swoich umiejętności, bo przy drugim golu fantastycznie przymierzył zza pola karnego. Przyglądając się wyłącznie zachowaniu Hålanda widać po napastniku, że on wciąż dobrze się bawi i cieszy go granie w piłkę nożną. Druga bramka dla Borussii to dzieło dwóch nastolatków, bo asystę przy trafieniu Hålanda zaliczył Giovanni Reyna - syn słynnego amerykańskiego piłkarza, Claudio Reyny.
Håland is not human. 👽 #Haland #BVB #ChampionsLeague
— Fabrizio Romano (@FabrizioRomano) February 18, 2020
Et Voila. pic.twitter.com/ZImURrnr63
— Borussia Dortmund (@BlackYellow) February 18, 2020