FC Messilona niszczy Juventus, ale... ja się znowu czepiam!
I weź tu się, człowieku, trzymaj koncepcji. Chcesz po każdym meczu Barcelony napisać o największym minusie danego spotkania, ale Barcelona wygrywa z Juventusem 3:0, do tego sędzia zabiera jej czwartą bramkę i ciężko się do czegoś przyczepić. Wtedy jednak zadaję sobie jedno zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: ja się nie przyczepię?
Nie będę się zbytnio wysilał i obiorę najłatwiejszy cel jakim jest Dembele. Przepłacony 20-latek (który możesz kiedyś się zwróci, bardzo możliwe) miał rewelacyjny debiut w derbach Barcelony. Zmienił Deulofeu, miał sporo kontaktów z piłką, zaliczył bardzo ładną asystę - ogólnie miodzio. I już rozentuzjazmowany tłum Internetu wznosił go na piedestał pisząc, że w sumie to od tego Neymara wiele gorszy niejest. Po czym przychodzi dzisiejszy mecz obnażający istotną prawdę.
Juventus > (...) > Espanyol
O ile w konfrontacji ze słabym zespołem LaLiga młody Francuz wypadł dobrze, o tyle Juventus okazał się dla niego zbyt wysokimi progami. To jest właśnie główna różnica, pomiędzy 25-latkiem w pojedynkę wygrywającym spotkania, a 20-latkiem, który może kiedyś będzie w stanie robić takie rzeczy. Dzisiaj Dembele nie potrafił wyczuć gry, momentami źle się ustawiał, podawał nieprecyzyjnie, a gdy już dostał od Juventusu prezent i wyłożoną piłkę na 16. metrze przy stanie 0:0, to nie potrafił z niego skorzystać i strzelić bramki. Nie tego oczekuje się od faceta kosztującego 150 baniek. Ostatecznie został zmieniony przez Sergiego Roberto i chyba nikt nie zauważył, by jakoś osłabiło to zespół.
Jest tylko jedno "ale", o którym wspomniałem we wstępie: na siłę to i do teflonu można się przyczepić. Tak naprawdę oczekiwanie, że w swoim drugim występie nowy, młody nabytek będzie brylował na boisku, to trochę rozumienie piłki nożnej na poziomie gry komputerowej. Oczekiwanie, że zawodnik ma być w każdym meczu najjaśniejszą gwiazdą, bo kosztował 150 milionów, to mrzonka. Dlatego wyraźnie zaznaczam - nie mam do niego po tym spotkaniu nawet cienia pretensji. Dajmy mu czas, będzie dobrze.
Mogłem równie dobrze przyczepić się do tego, że Juventus w trakcie pierwszych 30 minut zbyt łatwo realizował swój plan na ten mecz. Skutecznie się bronił wyprowadzając kilka skutecznych kontrataków i wydawało się, że Barcelona nie ma pomysłu, jak złamać ich defensywę. Mogłem napisać, że Suarez cały czas nie potrafi odnaleźć formy z zeszłego sezonu, ale tak naprawdę nawet dla mnie to jest zbyt naciągane.
Dzisiaj Barcelona pokonała 3:0 jednego z faworytów do końcowego triumfu w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Oczekiwanie, że w takim spotkaniu wszystko będzie funkcjonowało idealnie, to przesada. Dziś Barcelona była drużyną i niedyspozycję jednego z ogniw skutecznie nadrobiła wzmocnieniem innego elementu. Taką drużynę chcemy oglądać. Będzie mi się dobrze spało, czego i Wam życzę (lub miłego dnia, jak czytacie rano).
PS Po co w takim razie w ogóle się czepiałem? Jakbyście mnie nie znali. :P