''The Citizens'' jedną nogą w ćwierćfinale! - echa meczu Real Madryt - Manchester City
Na pewno znacie takie filmy, które na początku wydają się być zupełną kaszaną, jednak od pewnego momentu z każdą minutą są coraz ciekawsze, aż w końcu nie możecie oderwać wzroku od ekranu. Takie właśnie było dzisiejsze spotkanie Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt a Manchesterem City.
Już w niedzielę El Clasico! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betlic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
Real: Courtois - Carvajal, Ramos, Varane, Mendy - Modrić (84' Lucas), Casemiro, Valverde - Isco (84' Jović), Benzema, Vinicius (74' Bale)
Manchester City: Ederson, Walker, Laporte (33' Fernandinho), Otamendi, Mendy - Mahrez, Gundogan, Rodri, Jesus - Bernardo Silva (73' Sterling), De Bruyne
Pierwsza połowa była nieco rozczarowująca. Co prawda widać było niesamowitą jakość piłkarską po obu stronach, jednak nie przekładało się to na zbyt wiele okazji. Jeśli chodzi o "The Citizens" to okazje mieli Kevin De Bruyne oraz Gabriel Jesus, natomiast w Realu swoje zmarnował Karim Benzema. Jednak jak na całą połówkę, trzeba powiedzieć, że było tego trochę mało, tym bardziej, że to spotkanie miało być pokazem gry ofensywnej. Właściwie najważniejszym momentem pierwszych 45 minut była kolejna kontuzja Aymerica Laporte'a.
3/4 meczów ekstraklasy jest ciekawsze niż #RMAMCI
— Sympatyczny Żabol🇵🇱🚁🦇 (@sirtimon90) February 26, 2020
Przedziwny jest ten mecz Realu z Manchesterem City. Piłkarze jednej i drugiej drużyny grają na takim luzie, jakiego nie obserwuje się w meczach o stawkę. Pozornie zero presji, jak w jakimś spotkaniu pokazowym oldboyów w Miami. Ale tak mogą grać tylko najwięksi.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) February 26, 2020
Na szczęście druga część meczu w pełni wynagrodziła średnią pierwszą odsłonę. Przede wszystkim ataki Manchesteru City nabrały nieco rozpędu - dwie kapitalne okazje miał Riyad Mahrez, jednak za pierwszym razem uderzył niecelnie, a przy drugiej próbie świetnie spisał się Thibaut Courtois. Cóż, niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak było też w tym wypadku. Prosta strata Manchesteru City w obronie, świetna piłka od Viniciusa do Isco, któremu zimnej krwi nie zabrakło. "Obywatele" mogli sobie mocno pluć w brodę, bo to jednak oni przeważali w tym meczu. Jak się jednak okazało, piłka nożna nie jest zawsze taka niesprawiedliwa.
isco gives real madrid the lead against city... #rmamci pic.twitter.com/rD00kXGuIS
— Kobe. (@SonOfKobe) February 26, 2020
Kevin De Bruyne to gracz wybitny, raczej nikt nie ma co do tego wątpliwości. Rekordy asyst bite najpierw w Bundeslidze, a obecnie w Premier League każą sądzić, że mamy do czynienia z jednym z najlepszych piłkarzy na świecie w ostatnich latach. Często jednak brakowało potwierdzenia na arenie Ligi Mistrzów. 35 meczów, 5 bramek i 11 asyst - nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że Champions League to nigdy nie były "jego" rozgrywki. Być może dzisiaj nastąpił przełom - najpierw po kapitalnej indywidualnej akcji wrzucił piłkę prosto na głowę Gabriela Jesusa, któremu pozostało skierować ją do siatki, a potem precyzyjnie wykonał rzut karny (czyli jednak ktoś umie wykonywać jedenastki w niebieskiej części Manchesteru). Jeśli tak będzie grał dalej, "The Citizens" na pewno będą poważnym kandydatem do sięgnięcia po Ligę Mistrzów.
📸 - Kevin de Bruyne has received the Champions League MOTM award. Very well deserved. pic.twitter.com/iLhpCib1DU
— 𝐀𝐅𝐂 𝐀𝐉𝐀𝐗 💎 (@TheEuropeanLad) February 26, 2020
Oczywiście można powiedzieć, że Courtois i Sergio Ramos mogli się zachować przy pierwszym golu lepiej, że Carvajal bez sensu faulował Raheema Sterlinga w polu karnym, jednak absolutnie nie można powiedzieć, że Manchester City wygrał ten mecz zasłużenie i jest na pole position przed rewanżem. Zwłaszcza, że pod koniec meczu za faul na Jesusie czerwoną kartkę obejrzał Sergio Ramos. Naprawił tym przewinieniem fatalne zagranie Casemiro.
Ramos & Red Card!
— Gerrard's Era (@The_Gerrard_Era) February 26, 2020
Can anyone tell me a better love story than it? 😂🤣 pic.twitter.com/tdSQGUz3w2
Czyżby Pep Guardiola i Manchester City w końcu odczarowali Ligę Mistrzów? Jeszcze poczekajmy z entuzjazmem, ale wygląda na to, że są na naprawdę dobrej drodze.