Walec nie chce się zatrzymać - Bayern przed finałem Ligi Mistrzów
Ładunek wagi ciężkiej właśnie dobił do lizbońskiego portu. Właściwie to są tam dwa ładunki, ale miejsce do rozładunku tylko jedno. Ktoś zostanie wrzucony z hukiem do wody, a ktoś będzie mógł cieszyć się z osiągniętego celu. O PSG przed finałem Ligi Mistrzów możecie przeczytać TUTAJ, natomiast co z Bayernem? Rozpędzona maszyna trenera Hansiego Flicka chce sięgnąć po drugą w historii klubu potrójną koronę!
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
W Europie tylko Barcelona zdobywała tryplet dwukrotnie. Krajowe mistrzostwo, krajowy puchar oraz Ligę Mistrzów Katalończycy wygrywali w sezonach 2008/09 i 2014/15. To niesłychane wyróżnienie i wielki sukces, których oprócz nich w Europie posmakowali tylko Celtic, PSV, Ajax Amsterdam, Manchester United, Inter Mediolan i właśnie Bayern Monachium. To był sezon 2012/13, słynna ekipa Juppa Heynckesa, która w legendarnym z niemieckiego punktu widzenia finale Champions League pokonała Borussię Dortmund na Wembley. Jeszcze na jesień, gdy na ławce trenerskiej monachijczyków zasiadał Niko Kovac, nikt nie spodziewał się, że sen o potrójnej koronie może się w tym obecnym, jakże specyficznym sezonie ziścić. A jednak! W końcu zespół objął trener Hansi Flick.
I stworzył z niego potęgę. Jego Bayern idzie jak wściekła burza na rozsierdzonych wodach oceanu. Niszczy wszystko. Miażdży. Zatapia. Roztrzaskuje. Zespół Flicka ma na ten moment najlepszą średnią goli strzelonych w jednej edycji Ligi Mistrzów w historii jej trwania, mogąc pochwalić się częstotliwością 4,2 trafień na jedno spotkanie! Gdyby obecna edycja Champions League trwała tyle, ile należy, Bawarczycy zapewne z palcem w nosie pobiliby rekord Barcelony z rozgrywek 1999/2000, która wpakowała wówczas 45 bramek. Monachijczycy mają tych goli 42, lecz należy pamiętać, że z powodu koronawirusa stracili dwa rewanżowe pojedynki z Barcą właśnie i Olympique Lyon. Zdobycie 4 bramek w 3 dodatkowych meczach? Do zrobienia na luziku! No ale w obecnych warunkach to spotkanie zostało im tylko jedno...
Najlepsze średnie bramkowe w historii Ligi Mistrzów.
— Gabriel Stach (@GabrielStachFCB) August 21, 2020
42 bramki w zaledwie 10 spotkań!
📷 FCB pic.twitter.com/P2U9qb4SYK
W Bayernie nie ma obecnie żadnych zgrzytów, fochów, niezadowolonych gwiazdeczek. Na portugalskim turnieju Bawarczycy są niezwykle jednolici, co zresztą charakteryzuje ich team już od listopada, kiedy po Kovacu objął ich właśnie Flick. Bayern jest głodny sukcesu i nie bez powodu od jakiegoś czasu określa się go głównym faworytem rozgrywek. Arsene Wenger przyznał może, że dla niego głównymi kandydatami są Manchester City i właśnie PSG, no ale jak skończyli Anglicy, każdy wie, a jak skończą Francuzi...
Nie jest też tak, że monachijczycy są zespołem perfekcyjnym, bo nie są.
Natomiast patrząc na ostatnie dwa mecze Bayernu, można było zauważyć, że o ile pressing w ofensywnej tercji działał tradycyjnie świetnie, o tyle kłopoty zaczynają się wtedy, gdy rywal przedrze się z piłką do tercji środkowej. Tam i Barcelona, i Lyon mieli dużo miejsca na wyprowadzenie groźnych kontr. Bayernowi brakowało doskoku i agresji w odbiorze tej strefie boiska. O ile Barcelona była za wolna, by w jakikolwiek sposób to wykorzystać, o tyle Lyon stworzył kilkukrotnie duże zagrożenie pod bramką Bayernu. A skoro Lyon dość sprawnie przeprowadzał piłkę na przedpole bramki Bayernu i wykorzystywał wolne przestrzenie, to Paryż z Neymarem i Mbappe będzie to robił jeszcze lepiej i częściej.
Pisał na swoim fan page'u Tomasz Urban, ekspert Eleven Sports od ligi niemieckiej. I faktycznie, to był największy kłopot Bayernu w starciu z najsilniejszymi w decydującej fazie Ligi Mistrzów. Ogólnie ich obrona może być uznawana za - mimo wszystko - słaby punkt. Jej jakość jest oczywiście bardzo dobra, ale w porównaniu z atakiem ich własnym, jak i napakowaną jak kabanosy ofensywą PSG mogą pojawiać się obawy. Raz, że mogą się robić wolne strefy na bokach. Dwa, że Jerome Boateng nie jest demonem zwrotności. Tutaj Flick stoi przed ważnym zadaniem zniwelowania swoich słabości i na pewno coś w tej kwestii podziałał, co pokazuje poniższe zdjęcie:
On Friday, Hansi Flick held a lengthy conversation with his team council of Neuer, Müller, Lewandowski, Alaba, Thiago & Kimmich to discuss the last few tactical details and how to stop PSG's attacking power of Neymar and Mbappé [BamS] pic.twitter.com/NBRJSTMIdh
— Bayern & Germany (@iMiaSanMia) August 22, 2020
Oczywiście trzeba pamiętać, że dość kłopotliwa dla Bayernu jest kontuzja Benjamina Pavarda. Francuz co prawda doszedł już do zdrowia, zagrał nawet trochę w starciu półfinałowym z Lyonem, ale jednak decydujący mecz ma rozpocząć jeszcze na ławce. To nie jest nominalny prawy obrońca, ale u Flicka - trochę z musu - tam gra i daje jakąś tam nie najgorszą jakość. To umożliwia wtedy przejście Joshui Kimmicha do środka pola, dzięki czemu druga linia Bawarczyków staje się wtedy potworem klasy światowej - właśnie dzięki Kimmichowi.
Skoro jednak Pavard rozpocznie na ławce, to Niemiec będzie musiał zagrać na boku defensywy, co z kolei lekko osłabi środek pola Bayernu. No i kolejna sprawa jest taka, że nie wiadomo też czy ten cholerny Boateng zagra. W meczu z Lyonem nabawił się urazu, ale powinien być zdolny do gry. Jeśli nie, od pierwszej minuty zobaczymy zapewne Niklasa Sülego, który w normalnych okolicznościach byłby tam ewidentnym wyborem numer 1, ale przez prawie cały rok leczył poważną kontuzję więzadeł i brakuje mu rytmu meczowego.
Bild: Hansi Flick nie dokona żadnych zmian w wyjściowej XI. Na prawym boku zagra Kimmich, podczas na środku obrony Boateng. Jeśli mowa o lewym skrzydle, to Flick najpewniej postawi na Perisica.
— Gabriel Stach (@GabrielStachFCB) August 22, 2020
Bayern Flicka lubi ryzyko i ryzyko jest największym znakiem zapytania tego finału. Bo jeśli obie drużyny pójdą na wymianę ciosów, możemy zobaczyć szalony szpil! Pytanie tylko, kto będzie bardziej ranny. Choć monachijczycy są bardziej rozpędzeni i mają dużo lepszy sezon, to na ławce paryżan zasiada znacznie bardziej doświadczony szkoleniowiec. Thomas Tuchel ma łeb i choć Flickowi niczego nie odbieram (w końcu był prawą ręką Joachima Löwa w kadrze, a i w Bawarii pokazuje jakość), to jednak uważam, że to trener paryżan ma W TEJ CHWILI lepszy papier na zaskoczenie i jakiejś taktyczne łubudubu.
Ale to tylko teoria. To tylko przewidywanie. Wszystko, jak zawsze w futbolu, zweryfikuje boisko, bo zmierzą się ze sobą kalibry ultraciężkie, nie jakiś tam Tottenham. Mądrzejsi będziemy dziś ok. godziny 23:00 i choć Bayern jest lekkim faworytem, to wygrana PSG także nie będzie sensacją. Tym bardziej że obie ekipy walczą o potrójną koronę!