Na brak bramek nie mogliśmy narzekać - środa z Ligą Mistrzów
Za nami środowe spotkania eliminacji Ligi Mistrzów, podczas których nie mogliśmy narzekać na nudę. Łącznie dzisiejszego wieczoru padło aż jedenaście bramek, co z pewnością podobało się kibicom śledzącym każdy z pojedynków. Zapraszamy do podsumowania środy w Lidze Mistrzów.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
⏰ RESULTS ⏰
— UEFA #SuperCup (@ChampionsLeague) September 23, 2020
⚽️ Champions League play-offs!
🤔 Who's going through next week?
🔜 2020/21 group stage 😍
KAA Gent 1:2 Dynamo Kijów (Kleindiens 41' - Supriaga 9', De Pena 79')
Szybko padły pierwsze bramki w dzisiejszych meczach. 7. minut czekaliśmy na trafienie dla Ferencvarosu, a w Belgii gol otwierający wynik padły dwie minuty później. Karavaev minął obrońcę rywala, po czym podał do Buyalsky'ego, a ten tylko przepuścił futbolówkę do 20-letniego Supriagi, który tylko dostawił do niej stopę. Przez krótką chwilę trwała analiza VAR, ponieważ wydawało się, że strzelec bramki w momencie przyjmowania futbolówki był na spalonym. Arbiter kazał jednak wznowić grę od środka boiska. KAA Gent do remisu doprowadziło w 41. minucie, właśnie wtedy Kleindienst wyprzedził golkipera Bushchana przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego, następnie głową skierował piłkę do siatki. Roman Bezus w drugiej odsłonie zdążył wyłapać za faule dwie żółte kartki, w konsekwencji czego KAA Gent od 53. minuty grał w osłabieniu. Długo klepali na połowie rywala, aż w 79. minucie w De Pena z Dynama Kijów uderzył pomiędzy nogami Roefa, dając swojej ekipie prowadzenie. Zespół z Tomaszem Kędziorą w składzie wygrywa 1:2 na wyjeździe, dzięki czemu ma bardzo duże szanse na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
🇧🇪 Gent 1:2 Dynamo Kijów 🇺🇦
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) September 23, 2020
W barwach Dynama zagrało dziś 5 wychowanków:
- Buszczan
- Zabarnyj
- Mykołenko
- Cyhankow
- Szepelew
Jaremczuk - najlepszy napastnik Gent to też wychowanek DK. Dynamo nie potrzebowało transferów za miliony, tylko dobrego trenera, żeby się liczyć.
Molde FK 3:3 Ferencvarosi TC (James 55', Eikrem 65', Ellingsen 83' - Boli 7', Uzuni 52', Kharatin 87')
Zespół z Węgier wyszedł na prowadzenie już w 7. minucie, kiedy 26-letni Endre Botka dograł płasko z prawej strony boiska do Francka Boliego, który w pełnym biegu praktycznie wbiegł z piłką do bramki. Ferencvaros w 52. minucie podwyższył na 0:2. Futbolówkę znów z prawego boiska podawał Botka, ale tym razem do siatki trafił 25-letni Myrto Uzuni. Długo nie nacieszyli się z dwubramkowego prowadzenia, ponieważ trzy minuty później Nigeryjczyk Leke James wyskoczył najwyżej do piłki nadlatującej z prawego narożnika boiska i głową wbił ją do bramki. W tej sytuacji lepiej mógł się zachować bramkarz Dibusz, który miał futbolówkę na rękach, ale koniec końców przetoczyła się po nich i wpadła do sieci. Norweskie Molde tanio skóry nie sprzedało. W 65. minucie doprowadzili do remisu za sprawą Magnusa Wolffa. Norweg uderzył bez przyjęcia na dalszy słupek, nie dając większych szans na obronę Dibuszowi. W Norwegii działy się rzeczy nieprawdopodobne. Molde FK przegrywało 0:2, by w 83. minucie wyjść na prowadzenie. Rzut wolny z lewej strony boiska wykonywał Frederik Aursnes i celnie dośrodkował na głowę Martina Ellingsena. Z jednobramkowej przewagi nie nacieszyli się zbyt długo, bo ledwie cztery minuty. Wtedy jedenastkę za zagranie ręką na gola zamienił Ukrainiec Igor Kharatin. Działo się, każdy łaknący kolejnych trafień nie mógł się nudzić.
Olympiakos 2:0 Omonia, piłka klubowa na Cyprze w lekkiej depresji.
— Wawrzyn (@WawrzynIsExpert) September 23, 2020
Olympiakos 2:0 Omonia Nikozja (Valbuena 69', El Arabi 90+2)
Nie można się było spodziewać niczego innego w wykonaniu podopiecznych Henninga Berga niż to, że Omonia Nikozja będzie miał znikome posiadanie futbolówki w całym spotkaniu. Zwykle oscylowało wokół 70% dla Olympiakosu, więc nawet nie oglądając tego meczu z łatwością dało się wyobrazić jego przebieg. Grecy wymieniają podania, a Cypryjczycy czekają na błąd. Nie było też tak, że zespół dowodzony przez Portugalczyka Pedro Martinsa nie miał swoich szans. Przynajmniej dwa razy jego podopieczni powinni przycelować lepiej; za pierwszym razem strzał głową wylądował nad bramką, za drugim dobrze zapowiadające się uderzenie z woleja również zakończyło swoją poza obramowaniem. Długo musieliśmy poczekać na gola, a jak już się doczekaliśmy, to potrzebny był do tego rzut karny. Valbuena podszedł do piłki i pewnie kopnął w prawy róg bramki. Od tego momentu Omonia musiała gonić, ponieważ brak gola na wyjeździe nie wróżył niczego dobrego przed rewanżowym starciem. Niestety, ale sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej w doliczonym czasie gry, kiedy El Arabi przymierzył z dystansu przy słupku, wcześniej ośmieszając dryblingiem dwóch kryjących go graczy Omonii. Wynikiem 2:0 zakończył się mecz Olympiakosą z Omonią Nikozja. Ciężki rewanż czeka podopiecznych Henninga Berga.
Niebywałe jest to, że każdy mecz Omonii wygląda tak samo. Z kim by Cypryjczycy nie grali, grają tak szczelnie w defensywie, że bardzo ciężko jest sforsować ich obronę. Ciężko będą mieli o awans, ale widać, że Henning Berg wykonał tam świetną robotę. Dzisiaj minimalna porażka.
— Adam Sztygowski (@A_Sztygowski) September 23, 2020