Rezerwy Bayernu wystarczyły na Atletico
Stawiaj na Atletico - mówili. I całkiem rozsądnie mówili, ponieważ Bayern poleciał do Madrytu nawet nie w drugim, a w trzecim garniturze. Kontuzje, urazy, odpoczynek - to sprawiło, że trener Hansi Flick wystawił skład mocno niepodobny do tego, co nazywamy gigantem z Bawarii. Ale to i tak wystarczyło.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
- Atletico: Oblak - Savić, Gimenez (68. Felipe), Hermoso - Trippier, Llorente, Koke, Saul, Carrasco (87. Lodi) - Correa (80. Herrera), Felix (87. Lemar)
- Bayern: Nübel - Süle, Alaba, Hernandez - Sarr (62. Richards), Musiala (76. Stiller), Martinez (62. Müller), Arrey-Mbi (61. Gnabry) - Sane, Costa (86. Zirkzee) - Choupo-Moting
Żeby nie było wątpliwości - Bayern tego meczu nie wygrał. Ale też nie przegrał. To drugie należy jednak uznać za spory sukces, albo za sporą wpadkę Atletico, ponieważ podejście gości do tego meczu było... no lekko wakacyjne. Nie dość, że zagrali trójką z tyłu, co u Flicka właściwie się nie zdarza, to jeszcze wystawili bardzo osłabiony skład. Do Hiszpanii nie udali się Robert Lewandowski, Manuel Neuer i Leon Goretzka, a w wyjściowej jedenastce szansę debiutu w zespole otrzymał 17-letni Niemiec mający także angielskie papiery, a pochodzący z Kamerunu: Bright Arrey-Mbi. Z młodych swoje minuty złapali również rezerwowi Chris Richards, Angelo Stiller i Joshua Zirkzee, a w pierwszym składzie pierwsze skrzypce grał ten, którego talent oglądamy najczęściej i najbardziej wyraziście - Jamal Musiala.
Bayern dzisiaj wielka rotacja w składzie. Na obronie zadebiutuje 17-letni Bright Arrey-Mbi. Urodził się w Niemczech, w młodym wieku przeprowadził się do Anglii, grał tam w kadrze U-15, ale potem wrócił do reprezentacji Niemiec. Ogólnie pochodzi z Kamerunu.
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) December 1, 2020
Jamala Musialę czeka wielka przyszłość. Z chłopaka może wyrosnąć przekot.
— Gabriel Stach (@GabrielStachFCB) December 1, 2020
Atletico przez większość czasu dyktowało warunki tego meczu, choć nie można było mówić o jakieś szaleńczej dominacji. Przede wszystkim w pierwszej połowie wszystko szło po myśli Hiszpanów, bo po bramce Joao Felixa prowadzili 1:0. Bayern się tym specjalnie nie przejmował, no bo po co? Awans i tak był... Dwa strzały - i to niecelne - imponujące bynajmniej nie były, jego gra również, ale who cares? Trza czasem dychnąć.
Cieniutkie te Atletico i tyle. Nie rozumiem tych zachwytów komentatorów, że kompletnie się cofnęli i niby wszystko kontrolowali. Tak kontrolowali, że 1:1 i blisko niespodzianki.
— Maciek Zaremba (@ZarembaMac) December 1, 2020
Po przerwie natomiast sytuacja trochę się zmieniła, to znaczy Bawarczycy strzelali niewiele więcej, bo cztery razy, ale za to Atletico postanowiło wrzucić na luz. I co? I Bozia ich pokarała, bo w 86. minucie wyrównanie z rzutu karnego dał Niemcom Thomas Müller! Słynny Tomek zapakował tym samym swoją 47. bramkę w Lidze Mistrzów i wskoczył na 10. miejsce w klasyfikacji wszechczasów. Nieźle, jak na drewniaka, co nie?
Mecz skończył się mało pasjonującym rezultatem 1:1, przez który Atletico wciąż może przerżnąć awans w ostatnim meczu z RB Salzburg, który wygrał dzisiaj ładnie w Moskwie. Hiszpanie zmarnowali świetną okazję na pokonanie Bayernu w Lidze Mistrzów, co po raz ostatni miało miejsce jakoś w 1973 roku. Monachijczycy cieszyli się serią 15 wygranych spotkań z rzędu, ale całkiem słusznie postawili na pragmatyzm, zamiast szczycić się bałwochwalczą grą do przodu. No i wyrównali pewien rekord - 16 meczów bez porażki z rzędu w Lidze Mistrzów, granica wyznaczona przez Manchester United. Z Lokomotiwem u siebie raczej nie przegrają, więc kronikarze "Czerwonych Diabłów" powinni iść do jakiegoś sklepu papierniczego po gumkę...