Nie był to wieczór bramkarza PORTO. Pewna wygrana LIVERPOOLU!
Pierwsza seria spotkań 2. kolejki Ligi Mistrzów właśnie dobiegła końca, a my w poniższym tekście skupiliśmy się na starciu Porto z Liverpoolem. Obyło się bez większych niespodzianek, bowiem ekipa z Anglii pewnie rozprawiła się z podopiecznymi Sergio Conceicao. Duży udział w tak okazałym zwycięstwie miał na swoje nieszczęście golkiper gospodarzy...
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
90'+3 🏁 To była prawdziwa strzelanina! Liverpool pewnie pokonuje na wyjeździe Porto, aż 5:1! Okazałe zwycięstwo the Reds zapewniły dwa gole Mohameda Salaha i Roberto Firmino oraz jedno trafienie Sadio Mané.
— LFC.pl (@LFC_pl) September 28, 2021
____#PORLIV 1:5 pic.twitter.com/Dgn3zhClFG
FC Porto 1:5 Liverpool (Taremi 75' - Salah 18' 60', Mane 45', Firmino 77' 83')
Składy wyjściowe:
FC Porto: Costa - Corona, Cardoso, Marcano, Sanusi - Uribe, Oliveira - Otavio, Martinez, Diaz - Taremi
Liverpool: Alisson - Milner, Matip, Van Dijk - Jones, Fabinho, Henderson - Salah, Jota, Mane
Dzisiejszego wieczoru naprzeciw siebie stanęli lider Premier League i wicelider ligi portugalskiej. Ekipa z Anglii do starcia na Estadio do Dragao przystępowała po remisie 3:3 z zespołem Brentfordu, a podopieczni Sergio Conceicaco po skromnym zwycięstwie 1:2 nad Gil Vicente. Do ostatniego pojedynku pomiędzy tymi drużynami doszło w 1/8 finału Ligi Mistrzów z 2019 roku, z którego rezultatem 6:1 w dwumeczu zwycięsko wyszło wówczas "The Reds".
#PORLIV
— Zdzisław Szröder (@ZSzroder) September 28, 2021
Jones - piękne przejście lewą stroną i uderzenie na bramkę Costy, który wybija piłę praktycznie w kierunku Salaha.
Kolejny gol Mo 👍
Curtis potwierdza dobrą dyspozycję.
Na pierwsze trafienie poczekaliśmy osiemnaście minut. Właśnie wtedy kapitalne, nadające się wręcz do nagrody im. Ferenca Puskasa trafienie zanotował Mohamed Salah. Oczywiście żartujemy... zapewne już widzieliście gola Egipcjanina, który po prostu znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Największe słowa uznania należą się chyba Curtisowi Jonesowi, który zakręcił defensorem Porto i oddał uderzenie na bramkę strzeżoną przez Diogo Costę.
Ten niefortunnie wypluł futbolówkę tak, że ta jeszcze odbiła innego zawodnika gospodarzy, po czym szczęśliwie spadła pod nogi Salaha. W ogóle ubolewamy nad tym, że docenia się wyłącznie najpiękniejsze gole w danym sezonie, a nikt nie myśli o wręczaniu nagród za najbardziej szczęśliwe, przypadkowe, fartowne. Wówczas gracz Liverpoolu byłby wysoko na tej liście, ale nie będziemy też niczego Egipcjaninowi ujmować. Czasem najważniejsze jest po prostu szczęście... tak jak napisał kolega w poniższym tweecie.
Czasem trzeba mieć po prostu odrobinkę sprytu i szczęścia w ustawieniu się pod bramką. Mo Salah taką akcję skrzętnie wykorzystał i Liverpool prowadzi. #PORLIV #UCL
— Krzysztof Rosłoński (@Roslonski1993) September 28, 2021
Jones i Elliott to będzie fajny środek w przyszłości.
— Oskar Szumer (@O_Szumer) September 28, 2021
Nie był to wieczór Diogo Costy, o czym szerzej poniżej, który nie popisał się również przy drugiej bramce dla gości, przepuszczając piłkę dośrodkowywaną przez Jamesa Milnera, dzięki czemu Sadio Mane miał przed sobą puste obramowanie. Wynik zdaniem Czesława Michniewicza był od tego momentu arcyniebezpieczny, ale na szczęście dla przyjezdnych rezultat w 60. minucie podwyższył Mohamed Salah, w zasadzie zamykając kwestie trzech oczek dla jednej z ekip. Gospodarze nie dali się jednak ogolić do zera, gdyż na 1:3 w 75. minucie do siatki trafił Mehdi Taremi.
Costa dzisiaj mi przypomniał Alissona z Man City na Anfield, gdzie też mu siadł mental...
— Grzesiek Chrzanowski (@Habred_63) September 28, 2021
Nie był to też wówczas ostatni zły moment w wykonaniu golkipera Porto, który przeliczył się z wyjściem przed pole karne. Podsumujmy zatem wylewy Diogo Costy: wyplucie piłki praktycznie pod nogi Salaha przy pierwszym trafieniu, minięcie się z piłką przy zakończonym bramką dośrodkowaniu i już przy czwartym golu dla Liverpoolu ponowne minięcie się w obrotowych drzwiach z futbolówką. Oczywiście jakieś tam udane interwencje dzisiejszego wieczoru zanotował, jednakże nie było ich na tyle dużo, aby przykryć kuriozalne błędy. Był to bez wątpienia moment wchodzącego wcześniej z ławki Firmino, który od momentu pojawienia się na murawie w 66. minucie dwukrotnie pokonał Costę.
Gdyby to był hokej, to ten Costa nie wyszedłby na 2 połowę. Nie śledzę portugalskiej ligi, ale nie wierzę że typ jest zawsze takim ręcznikiem.
— Grzesiek Chrzanowski (@Habred_63) September 28, 2021