Benfica, PSV i Crvena Zvezda w Lidze Mistrzów!
Ostatnie trzy miejsca rozdane – Benfica, PSV Eindhoven oraz Crvena Zvezda Belgrad zagrają w fazie grupowej Ligi Mistrzów UEFA w sezonie 2018/2019. Witamy serdecznie każdą z tych drużyn – Benfica i PSV lubią nas odwiedzać bardzo często w europejskich pucharach, w Champions League widujemy ich częściej niż rzadziej. Z kolei zdobywca Pucharu Europy z 1991 roku, czyli drużyna serbska to novum – od tamtej pory nie zaglądali na salony, są zatem w erze Ligi Mistrzów nowicjuszami.
PAOK – Benfica 1:4 (pierwszy mecz – 1:1)
Zaczęło się jak we śnie. Któż inny, jak nie Aleksandar Prijović mógł otworzyć wynik tego spotkania? PAOK oszalał ze szczęścia – początek był idealny. Trafienie byłego piłkarza Legii sprawiło, że Grecy zaczęli marzyć o dwóch drużynach w fazie grupowej – wczoraj przecież awans wywalczył po męczarniach zespół AEK.
A później przyszedł policzek - wyrównanie ze strony Pizziego i 1:1. OK, to jeszcze nie był dramat, natomiast… nie można już niczym wytłumaczyć TEGO zachowania:
Hacer un penalti por evitar un corner. Lo acaba de hacer Paschalakis, portero del #PAOK ante el #Benfica. Marcó Salvo desde los 11 metros pic.twitter.com/e9ycfNhi7Z
— ℬácar (@Bacar19) 29 de agosto de 2018
Od tego momentu, od tego błędu bramkarza wszystko się załamało w drużynie PAOK-u. Razvan Lucescu załamał ręce, przed Salonikami znów zamknięto bramy raju. Skończyło się na rezultacie 1:4.
Nie dla nich Liga Mistrzów również w tym sezonie…
Jeszcze do tego wszystkiego skończyli z czerwonym kartonikiem, który po obejrzeniu drugiej żółtej kartki otrzymał Matos, piłkarz zespołu z Salonik.
PSV Eindhoven – BATE Borysów 3:0 (pierwszy mecz – 3:2)
Holendrzy pokazują, że jest u nich trochę lepiej z piłką klubową – nie było kompromitacji ani z Dynamem Kijów ze strony Ajaksu, ani ze strony PSV w konfrontacji z BATE Borysów. Drugi mecz i drugie zwycięstwo. Zdecydowanie ze strony ekipy Marka van Bommela porażało – BATE przyjechało do Holandii przekonane, że już jest po wszystkim.
Widać to po wyniku. Kapitulacja.
Red Bull Salzburg – Crvena Zvezda Belgrad 2:1 (pierwszy mecz – 0:0)
Prosiliśmy o dramaturgię i… poniekąd ją dostaliśmy. Salzburg przekonał się, że 2:0 to niebezpieczny wynik.
To jest klątwa, która nadal trwa. Nie jest Austriakom pisany awans do Ligi Mistrzów – już piąty raz jako Red Bull przystępują oni do walki w ostatniej rundzie kwalifikacji. To miał być TEN ROK. To miał czas, gdy jako półfinaliście Ligi Europy wywalczą wreszcie przepustkę do Champions League.
Nie tym razem. Nazwa Salzburg nie zostanie wpisana do historii tych rozgrywek. Ani jako Casino Salzburg, ani jako Austria Salzburg, ani jako zespół sponsorowany przez koncern Dietricha Mateschitza.
Parafrazując „Gwiezdne Wojny”: „Brak im równowagi! Pokonała ich drużyna, która nie grała w tych rozgrywkach od 1991 roku! Zawiedli!”
Crvena Zvezda dokonała tego, czego nie mogła zrobić przez lata. Gdy już zostawała mistrzem Jugosławii, Serbii i Czarnogóry, a później Serbii… nie mogła się przebić. Drużyna z 1991 roku stała się mitem – Prosinecki, Mihajlović, Savicević i Jugović stali się legendami. A dziś…
Crvena Zvezda qualified for the Champions League by playing 13 Serbs tonight. Absolutely beautiful.
— Serbian Football (@SerbianFooty) 29 de agosto de 2018
Znów Serbowie są dumni ze swojej drużyny. To były dwa ciosy – 65. i 66. minuta. Kapitalna sprawa.
A oto, jak prezentują się koszyki przed jutrzejszym losowaniem w Grimaldi Forum w Monako:
(źródło: Wikipedia)
Na scenę wkraczają jutro piłkarskie „sierotki”, ambasadorowie i oficjele na czele z Giorgio Marchettim i Michaelem Heselschwerdtem.
Czekamy! To już jutro – o 18:00 rozpocznie się oficjalna ceremonia losowania Champions League!