Gra BVB pozostawia wiele do życzenia
Kto widział, ten wie, że wczorajsza gra Borussii Dortmund pozostawiała wiele do życzenia. BVB powinna po stopach całować Christiana Pulisica za to, że zdobył tego jednego jedynego gola, a następnie uścisnąć rękę Matejowi Mitroviciowi z Club Brügge, który w tego Pulisica kopnął. Nic dziwnego, że Lucien Favre nie jest do końca zadowolony z występu swoich podopiecznych.
Gol Amerykanina był doprawdy kuriozalny. W 85. minucie przypadkowa piłka minęła defensorów Club Brügge, a Mitrović, chcąc w ostatniej chwili wybić futbolówkę poza pole karne, trafił nią w nadbiegającego 20-latka. Ten odpowiednio wystawił nogę, dzięki czemu wykonał mega przypadkowego, ale bardzo efektownego loba i wyprowadził Borussię na prowadzenie. Skończyło się 1:0, a Niemcy mogli cieszyć się z inaugurującej wygranej, która wcale nie była jakoś bardzo zasłużona. W pierwszej części spotkania ciekawsze szanse na zdobycie bramki mieli gospodarze z Belgii, Roman Bürki musiał wysilać się bardziej niż jego vis-a-vis, ale to jest futbol i takie jest życie. Dortmund po prostu przyfarcił. Co na to wspomniany Favre?
Jesteśmy zadowoleni z wyniku. Było okej, ale nie rewelacyjnie. Na boisku było za mało ruchu, za mało biegania, za mało wymuszania tego ruchu przez piłkę. Nie mieliśmy zbyt wielu okazji do zdobycia gola. Czasem trzeba utrzymywać zero z tyłu i liczyć na odrobinę szczęścia. W pierwszym meczu było to bardzo ważne. Brügge dużo biegało, było atletyczne. Mieli dwóch fałszywych skrzydłowych i schodzących głęboko napastników, co było dla nas bardzo niewygodne. Jeśli będą tak grali w następnych spotkaniach, będą bardzo trudnym przeciwnikiem dla innych drużyn.
Musimy grać szybciej, podejmować większe ryzyko, ruszać z piłką, a nie tylko podawać i jeszcze więcej podawać.
Brügge nie miało żadnych wyraźnych okazji na zdobycie gola. Niebezpieczne sytuacje - owszem, mieli. My w drugiej połowie mieliśmy tylko jedną szansę, dobrze broniliśmy jako zespół, ale nie mieliśmy żadnych sytuacji. Brakowało nam tego, gry kombinacyjnej, okazji jeden na jeden.
Mamy dobry skład, ale nie możemy przesadzać ze zbyt wysokimi oczekiwaniami. W ostatnich latach byli tu piłkarze, którzy mogli coś zmienić, a teraz są zawodnicy mający 18, 19 czy 20 lat - potrzebują czasu.
Z tego też powodu dobrze, że w drużynie BVB pojawili się latem tak doświadczeni zawodnicy jak Axel Witsel czy Paco Alcacer. Są to goście ograni, którzy widzieli już trochę świata i na pewno dadzą zespołowi z Dortmundu jakże potrzebny spokój i wyrachowanie. Bo po takim Mario Götze za dużo nie można się spodziewać. 26-latek zagrał wczoraj dopiero swój drugi mecz w sezonie (po pucharowym przeciwko Greuther Fürth) i wyglądał bardzo mizernie. Widać, że na tę chwilę Favre nie widzi go specjalnie w swoim składzie, o czym może zresztą świadczyć jego lakoniczna wypowiedź przed spotkaniem. Cytat za Twitterem Tomasza Urbana:
Pytanie reportera do Favre'a przed meczem: - Götze gra! Czego pan dzisiaj od niego oczekuje? - Favre pokiwał głową przez 5 sekund, aż w końcu wydusił z siebie: - Nic specjalnego. Ruchliwości, jakości w podaniach i tego, by wraz z innymi destabilizował defensywę przeciwnika...