Do pchania karuzeli się nadajecie – po meczu Inter vs PSV
Przed kilkudziesięcioma minutami zakończyło się PRZEFANTASTYCZNE spotkanie Interu z PSV. Piłkarze Spallettiego mieli jedno proste zadanie – wygrać, bo raczej pewnym było, że Tottenham z Barceloną na Camp Nou nie wygra. Cóż jednak z tego, że zadanie było proste, skoro zostało ono w koncertowy sposób spieprzone. Tych, którzy kibicują ekipie „Nerazzurrich” przestrzegam przed dalszym czytaniem tej pomeczówki. Jeśli jednak są wśród Was fani „Spurs”, PSV czy generalnie tacy, którym nie po drodze z Interem, to zapraszam dalej.
Spotkanie rozpoczęło się od dwóch świetnych okazji dla podopiecznych Luciano Spallettiego, który wystawił dość dziwaczny skład (m.in. ze skrzydłowym Candrevą w środku pola). Swoje okazje zmarnowali jednak Ivan Perisić i Danilo D’Ambrosio. Co Inter zmarnował, PSV wykorzystało. Debilna zabawa z piłką Kwadwo Asamoaha, w efekcie sztubacki błąd i strata piłki na 30. metrze od własnej bramki. Gol dla podopiecznych Marka van Bommela strzelił się niemalże sam, choć oczywiście wydatnie pomógł mu w tym Hirving Lozano. Dalsze ataki Interu wyglądały mniej więcej tak, jak gra Bayernu w tym sezonie Bundesligi. Mianowicie: miliardy podań wszerz boiska, którymi kompletnie nie zyskiwali pola, do tego każda akcja, nawet ta najbardziej składna, kończyła się wrzutką na pałę w pole karne, gdzie oczywiście albo czekali obrońcy PSV, albo piłkarze Interu oddawali strzały z kompletnie nieprzygotowanych pozycji. Wszystko to oczywiście wynikało z zerowego pomysłu na grę. Powtórzę: ZEROWEGO. I tak się ten mecz toczył do przerwy.
W drugiej połowie Spalletti przypomniał sobie, że jest jednak istotą powszechnie uważaną za myślącą i ściągnął z boiska bezbarwnego Candrevę, zastępując go Balde Keitą, który ostatnie tygodnie ma wyraźnie lepsze. Od tego momentu gra „Nerazzurrich” troszkę się ruszyła. Wszystko za sprawą tego, że większą swobodę zyskał Matteo Politano, który w tym momencie jest bezsprzecznie najlepszym piłkarzem Interu. Lepsza gra przyniosła w końcu wymierny rezultat – odrodzony Politano zagrał prosto na głowę Mauro Icardiego, a ten nie dał szans Jeronowi Zoetowi. W tym momencie podopieczni Luciano Spallettiego byli w raju, bowiem Tottenham przegrywał na Camp Nou z Barceloną 0:1.
A co robi nasz geniusz taktyki, POTĘŻNY Luciano, przy wyniku 1:1? Ściąga najbardziej aktywnego tego dnia piłkarza Interu, Politano, a w jego miejsce wpuszcza kogo? Oczywiście że obrońcę! Na boisku zameldował się zatem Sime Vrsaljko, a już kilka minut później Tottenham wyrównał na Camp Nou, a na Meazza wszyscy zaczęli łapać się za głowę. Pytanie tylko – dlaczego? Czy nie można się było spodziewać tego, że Tottenham tak zmotywowany zdoła wyrwać punkcik Barcelonie? Czy nie można było przy wyniku 1:1 zaatakować i pójść po gola na 2:1 z wyraźnie obsranym i słabnącym PSV, które nie grało kompletnie o nic? Oczywiście że można było, ale tu dał o sobie znać pieprzony minimalizm Luciano Spallettiego. I wiecie co? Bardzo dobrze, że Inter dziś odpadł (i mówię to jako wielki fan tej drużyny), bo minimalizm po raz kolejny został ukarany, z czego bardzo się cieszę. Nieważne, kto prezentuje ten minimalizm – czy przeciwnik, czy mój zespół. Zawsze taką postawę będę potępiał, bo jest ona niegodna największych zespołów. I tyle.
W końcówce Inter miał może z dwie okazje do strzelenia gola, ale nie wykorzystał ich i było już po prostu za późno. Zupa się wylała i tyle w temacie. Tym samym do 1/8 finału Ligi Mistrzów z grupy B awansowały F.C. Barcelona i Tottenham. Wielkie gratulacje. Inter natomiast niech jak najszybciej odpadnie z tego pucharu pocieszenia (do którego właśnie trafili), żeby móc skupić się na lidze. A Ty Spalletti? A Ty Spalletti zostaw mój ukochany klub w spokoju. Żegnam pana.
Inter 1:1 PSV (73’ Icardi, 13’ Lozano)
Składy:
Inter (1-4-3-3): Samir Handanović – Danilo D’Ambrosio, Stefan De Vrij, Milan Skriniar, Kwadwo Asamoah – Antonio Candreva, Marcelo Brozović, Borja Valero – Matteo Politano, Ivan Perisić, Mauro Icardi (C)
PSV (1-4-3-3): Jeroen Zoet – Denzel Dumfries, Trent Sainsbury, Nick Viergever, Angelino – Jorrit Hendrix, Erick Gutierrez, Pablo Rosario – Hirving Lozano, Steven Bergwijn, Luuk De Jong (C)