Dyrektor sportowy PSG mówi wprost o Neymarze
Ledwo wszedł z powrotem do Paris Saint-Germain ten nasz Leonardo w miejsce Antero Henrique'a... i już kryzys personalny o nazwie Neymar go dotknął. A Nasser Al-Khelaifi? Ten to już w ogóle stał się chodzącym kłębkiem nerwów. Patrzymy na sytuację w PSG i można - obok rozsądnych transferów - chyba współczuć lekko tego, w co się wpakowali. Budowanie drużyny na tak toksycznym człowieku jak Neymar jest straszną rzeczą. Wczoraj Brazylijczyk nie pojawił się na treningu PSG, klub wydał w tej sprawie oświadczenie, a każdy wie dobrze, że Neymar chce po prostu wrócić do Barcelony.
Leonardo musi w tym wszystkim wyglądać jak poważny człowiek i dlatego reaguje. Mówi otwarcie już 9 lipca, nie czeka na to, aż Neymary dwa (syn i ojciec) owiną sobie PSG wokół palca. Sam pewnie chciałby mieć już to wszystko z głowy. Mówi - cytowany przez Sky Sports:
To prawda, mieliśmy powierzchowne kontakty ze strony Barcelony. Rozmawialiśmy z nimi. A Neymar może odejść z klubu, jeżeli oferta za niego będzie odpowiadała wszystkim stronom.
Leonardo wie o tym, co jest życzeniem Neymara. Życzeniem Neymara jest odejście z PSG, do którego trafił w 2017 roku, aby wyjść z cienia Lionela Messiego. Miał tu powalczyć o Złotą Piłkę, a tymczasem od strony piłkarskiej miał przede wszystkim podwójnego pecha, zaś wizerunkowo to jest człowiek, który nie po swojej stronie prawie nikogo. Określenie wzorca osobowościowego kibica Neymara wiązałoby się z inwektywami pod adresem takiej osoby. Bo obecnie tylko głupiec potrafi mu kibicować - jeśli już, to jedynie wspiera go, by poukładał sobie życie. Ale nawet na boisku jest to piłkarz, który irytuje. Ma kapitalne umiejętności, które jednak są przyćmiewane przez aktorstwo i maniery wściekłego dziecka. Tak - bo Neymar chyba wciąż jeszcze nie dorósł, o czym świadczą te ciągłe humory.
PSG nie zamierza już tego znosić. Brak Neymara na treningu oznacza karę dyscyplinarną od klubu - co znów obniży notowania Brazylijczykowi. Dopóki dzieciak nie wymusi transferu do Barcelony, będzie się unosił nad Paryżem siwy dym. Można odejść jak Buffon, a może odejść jak Neymar...