Tuchel wypowiedział się o sytuacji Neymara
PSG opykało wczoraj bez mydła Real Madryt 3:0. Było to pewne i przekonujące zwycięstwo, które wyglądało tym ciekawiej, że na boisku w zespole francuskim nie znajdowali się ani Neymar, ani Kylian Mbappe, ani Edinson Cavani. Paryżanie rozbili "Królewskich", a ich trener, Thomas Tuchel, został zapytany o całe to zamieszanie z szanownym panem Neymarem.
Brazylijczyk jest na razie zawieszony i choć pierwotnie miał nie grać w trzech meczach Ligi Mistrzów, to kara ta została ostatnio zmniejszona do dwóch. Mbappe i Cavani są z kolei kontuzjowani, ale jak powszechnie wiadomo szejk nie próżnuje, dlatego PSG i tak było w stanie wystawić w ataku takie tuzy jak Angel Di Maria, Mauro Icardi czy Pablo Sarabia. No ale dobra, co ten Tuchel tam nawygadywał? Bo przecież najbardziej palącą sprawą jest tam Neymar i to, że koniecznie chciał opuścić Paris Saint-Germain...
Neymar nie chciał tu być. Próbował wszystkiego, co było w jego mocy, aby opuścić zespół, co nie przysporzyło mu popularności. Można to wyczuć i ja mogę zrozumieć, że kibice są na niego źli.
Taka jest rzeczywistość, musi znosić gwizdy i drwiny. Musi się z tym pogodzić i przebrnąć przez wszystkie spotkania domowe. Między nami nigdy nie było żadnego sporu, a Neymar zawsze trenował w pełni profesjonalnie. Myślę, że decyzja o jego pozostaniu była ulgą, chociaż była wbrew jego woli.
Bez ofensywnego tria w meczu z Realem byliśmy traktowani jak outsiderzy. To pomogło innym piłkarzom, którzy nie odczuwali przez to takiej presji. Neymar i Kylian śledzili spotkanie z trybun. Mam nadzieję, że przyglądali się uważnie, żeby wiedzieć, czego mogą spodziewać się po powrocie.
Neymar sam przyznał niedawno, że teraz wszystkie mecze będą dla niego wyjazdowymi. Zdenerwowanie kibiców jest słuszne i zrozumiałe, ale mimo wszystko trochę jest mi chłopa szkoda. Nigdy nie jest fajnie, jak wszyscy naokoło gwiżdżą na ciebie i obrażają cię, tym bardziej że... to tylko piłka nożna.