Ani nie Bayern, ani nie Arsenal, Tuchel najbliżej PSG!
Jeśli spojrzymy na Thomasa Tuchela ujrzymy człowieka, który kojarzyć nam się będzie ze spokojem, stonowaniem i prostotą. Przy linii bocznej podczas meczów Borussi Dortmund nigdy nie raczył nas żadnymi ekstrawaganckimi przebraniami, ani też nie emocjonował się meczem bardziej niż inni menedżerowie. Oczywiście, mogliśmy takie wrażenie odnieść, ponieważ porównywaliśmy go do poprzedniego szkoleniowca klubu z Zagłębia Ruhry, Jurgena Kloppa. Ten zaś, jak powszechnie wiadomo, na drugie imię ma "pasja", a podobno do bierzmowania wziął sobie "narwaniec". Do czego zmierzam? Do tego, że Tuchel w żadnym wypadku nie wydawał nam się być człowiekiem, który potrafi wokół siebie zrobić takie zamieszanie, jakie udało mu się wytworzyć na przestrzeni ostatniego tygodnia. To właśnie on był głównym tematem wszelkich mediów sportowych. Różne dzienniki i portale łączyły go z innymi zespołami, ale wydaje się, że w końcu doczekaliśmy się finiszu sagi.
Skąd ta pewność? Zarówno Le Parisien, jak i L'Equipe podają, że Tuchel jest już ugadany (Mam deja vu, bo pisałem to samo zdanie już o Arsenalu, a kilka dni potem o Bayernie) z Paris Saint - Germain. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do poprzednich doniesień to ma być prawdziwego, a to dlatego, że pochodzi nie tylko z dwóch źródeł z Francji, ale również z Niemiec, bo podobnie uważa również tamtejszy Bild. Jak możemy wyczytać w Le Parisien, Tuchel był osobistym faworytem prezesa Nassera Al - Khelaifiego. Z taką rekomendacją nie mogło się nie udać.
Czy Tuchel to dobry kandydat? Na pierwszy rzut oka nie. W końcu nie miał wcześniej do czynienia z tak dużym klubem, a o europejską piłkę otarł się tylko dzięki Borussii. Nie wydaje się być człowiekiem o niesamowitej charyzmie, więc ciężko może mu być w podzielonej i lubiącej gwiazdorzyć paryskiej szatni. Piłkarze mogą go po prostu nie słuchać, niczym niesforne dzieci dopiero co zaczynającej staż nauczycielki. Niemniej jednak, nie możemy go od razu skreślać. Włodarze musieli przeanalizować jego osobę dużo dokładniej, skoro zdecydowali się wybrać jego, a nie chociażby Antonio Conte czy Luisa Enrique. Dodatkowo jego atutem będzie też znajomość języka francuskiego. Byleby tylko nie zagłębił się również za bardzo w ich kulturę i nie przyjechał do Paryża z białą flagą.