Nagły zwrot w sprawie Gołowina
Aleksandr Gołowin ma za sobą wyśmienity Mundial. Rosjanom nie dawano zbyt dużych szans na dotarcie do dalszej fazy niż jedna ósma finału. Tymczasem gospodarze już od pierwszych spotkań pokazywali nam, że mają chrapkę na więcej. Najbardziej głodny sukcesu zdawał się być właśnie Gołowin, który odpowiadał za ofensywę Zbornej. Pomocnik CSKA raz za raz kreował sytuacje dla Smołowa, Dziuby czy Czeryszewa. Sam też lubił sobie strzelić gola, co pokazał w starciu z Arabią Saudyjską. Nie można się więc dziwić, że szybko skumulował wokół siebie krąg adoratorów.
I to nie byle jakich. Już w trakcie sezonu zainteresował sobą Arsenal i Juventus. Kanonierzy w trakcie Mundialu nieco jednak odpuścili i po pierwszym spotkaniu to Stara Dama wkroczyła do akcji. Po kolejnych świetnych występach Gołowina przekonali się do niego inni giganci europejskiego futbolu. Oferty i zapytania wysyłano z Chelsea i Monaco. Kilka dni temu wszystko wskazywało na to, że Rosjanin trafi do Londynu. Podobno CSKA miało przystać na obydwie oferty, zarówno tą z Anglii, jak i tą z Księstwa. Gołowin miał wtedy wybrać, że chce grać w barwach The Blues. Teraz jednak pojawiają się doniesienia, że pomocnik woli zagrać w Monaco, a dziś przejdzie tam testy medyczne.
Według Sport Express CSKA Moskwa ma otrzymać za niego 30 milionów euro, które wydają się zupełnie racjonalną i o dziwo wcale nie sztucznie podbitą przez Mundial ceną. Jeśli Gołowin będzie prezentował taki poziom, jak na Mistrzostwach Świata, ta kwota jest kompletnie uczciwa. Rosjanin ma podpisać z Monaco umowę, która będzie obowiązywała do końca czerwca 2023 roku, łącząc go z klubem na standardowe ostatnio w Europie pięć lat.
Wydaje mi się, że Gołowin podejmuje dobrą decyzję. Monaco stawia na młodość i Rosjanin ma pewność, że będzie tam grał. W Chelsea mogłoby być z tym różnie, ponieważ The Blues są przede wszystkim ukierunkowani na wygrywanie, a nie na rozwijanie talentów. W Księstwie chce się za pomocą tych talentów wygrywać i to znacząca różnica, która sprawia, że Rosjanin ma g(o)łowę na karku, decydując się na ten ruch.